Projekt "Gucia" zaczyna działać. Tak - to były wzmocnienia!

18.08.2017
Projekt Krzysztofa Warzychy w końcu przechodzi pozytywną weryfikację. Chorzowski Ruch, częściowo wzmocniony już zawodnikami zakontraktowanymi latem, w dobrym stylu wygrał ze Stomilem Olsztyn.
Rafał Rusek/PressFocus
Cała trójka nowych graczy, na których w starciu ze Stomilem postawił trener Warzycha zagrała na bardzo przyzwoitym poziomie. Piłkarze z zadaniami defensywnymi - Mateusz Hołownia i Mateusz Zawal - wywiązywali się ze swoich zadań bez zarzutu, zresztą jak cały blok obronny "niebieskich". Vilim Posinković sprawiał z kolei sporo kłopotów grającym bardzo słabo piłkarzom Stomilu. I właśnie 26-letni Chorwat wykorzystał świetne podanie od Kamila Słomy w sytuacji sam na sam z Michałem Leszczyńskim posyłając piłkę obok bramkarza olsztynian. 8 minut później Posinković obsłużył podaniem Miłosza Przybeckiego, który mocnym uderzeniem pod poprzeczkę bramki Stomilu podwyższył na 2:0.

Sytuacja chorzowian skomplikowała się po przerwie. 3 minuty po wznowieniu gry Mateusz Zawal niepotrzebnie faulował rywala na jego połowie, a sędzia Marek Opaliński - chyba również dość pochopnie - pokazał 22-latkowi drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Olsztynianie nie potrafili jednak wykorzystać przewagi na boisku, choć mieli moment, w którym gol kontaktowy wisiał w powietrzu. Strzelali Piotr Głowacki i Paweł Baranowski, ale za każdym razem szczęście było przy gospodarzach. Podobnie jak w 62. minucie, gdy Paweł Abott miał piłkę na 5 metrze od bramki Libora Hrdlicki, ale Słowak pojedynek wygrał, a sędzia i tak pokazał pozycję spaloną byłego napastnika chorzowian.

Ruch powinien jednak prowadzić wtedy już trzema golami. Po akcji Posinkovicia i Miłosza Przybeckiego piłki ręką dotknął jeden z defensorów Stomilu. Marek Opaliński wskazał na "wapno", ale Bartosz Nowak trafił tylko w poprzeczkę bramki przyjezdnych. 

Chorzowianie mogli zamknąć to spotkanie, zamiast tego naraził się na nerwówkę w końcówce. Okazje na złapanie kontaktu z "niebieskimi" marnowali Tomasz Zając po świetnej akcji znanego przy Cichej Volodymira Tanchyka, a Grzegorz Lech który pomylił się o centymetry strzelając na bramkę Hrdlicki. W końcu jednak Słowaka pokonał Paweł Baranowski, który po rzucie rożnym głową wpakował piłkę do siatki "niebieskich". 

Inaczej niż w pucharowym starciu z Chrobrym Głogów, czy w ostatniej ligowej potyczce z Bytovią, chorzowianie nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, pieczętując je na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Kropkę nad "i" postawił Kamil Słoma. To pierwsze trzy punkty Ruchu pod wodzą Krzysztofa Warzychy. "Niebiescy", choć wciąż na minusie, w końcu mogą realnie myśleć o opuszczeniu dolnych rejonów tabeli.

Ruch Chorzów - Stomil Olsztyn 3:1 (2:0)
1:0 - Vilim Posinković 23'
2:0 - Miłosz Przybecki 31'
2:1 - Paweł Baranowski 84'
3:1 - Kamil Słoma 88'

Ruch: Hrdlicka - Komarnicki, Czajkowski, Trojak, Hołownia - Przybecki (70' Setla), Zawal, Nowak (84' Walski), Urbańczyk, Słoma - Posinkovic. Trener: Krzysztof Warzycha.

Stomil: Leszczyński - Bucholc, Sołowiej, Baranowski, Ziemann - Głowacki (69' Zając), Biedrzycki, Lech, Karankiewicz (58' Abbott), Tanchyk - Siemaszko (82' Zahorski). Trener: Tomasz Asensky.

Sędzia: Marek Opaliński (Legnica)
Żółte kartki: Zawal, Setla, Trojak (Ruch), Abbott, Zając, Bucholc (Stomil)
Czerwona kartka: Zawal (48, za dwie żółte)
bmecz bez udziału publiczności
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również