"Praca trenera jest jak molo". Paszulewicz pogodzony z losem?

15.09.2018
- Biorę pełną odpowiedzialność za wyniki GKS-u Katowice. Wszystkie transfery do klubu były przeprowadzane za moją akceptacją, bądź wynikały z moich wytycznych. Cała ta grupa to mój autorski projekt - przyznaje trener Jacek Paszulewicz, który bierze pod uwagę rozstanie z trenerską ławką przy Bukowej.
Rafał Rusek/Press Focus
W piątek "GieKSa" przegrała w Głogowie z Chrobrym 0:2. To czwarta z rzędu porażka zespołu budowanego z rozmachem i oczekiwaniami gry o awans do wymarzonej Ekstraklasy. - Ci, którzy widzieli to spotkanie pewnie odbierali jego przebieg tak jak ja. Do 85. minuty po raz kolejny kontrolowaliśmy spotkanie, nie dopuściliśmy Chrobrego do żadnej sytuacji. Wystarczyły chwila dezorganizacji i dekoncentracji, by rywal wykorzystał dwa nasze błędy i punktów nie ma. Piłka jest przewrotna - żałował po spotkaniu szkoleniowiec GKS-u.

"GieKSa" nie punktuje, choć miewa momenty gry napawającej optymizmem. W Głogowie dominowała, zmusiła gospodarzy do obrony, a do domów znowu wraca z pustymi rękami. - Jest takie powiedzenie, że ładnie dla oka to raz w roku grają księża z policjantami. Dołączyliśmy do grona drużyn, które ładnie grają i nie mają z tego punktów - ocenia trener katowiczan. - Trzy razy walczyłem ze swoimi zespołami o awans do Ekstraklasy. Z Flotą i Olimpią Grudziądz zabrakło po jednym punkcie, blisko byliśmy też w ubiegłym sezonie z GKS-em. W tej chwili GKS Katowice personalnie i jakościowo to najlepszy zespół jaki prowadziłem. Ironia losu polega na tym, że mamy tak marny dorobek - dodaje Paszulewicz.

41-letni szkoleniowiec czuje, że atmosfera wokół niego gęstnieje z tygodnia na tydzień. Czwarta z rzędu porażka być może pieczętuje jego pożegnanie z Bukową, choć jeszcze tydzień temu prezes Marcin Janicki i dyrektor sportowy Tadeusz Bartnik przyznawali, że nie chcą podejmować nerwowych ruchów. - Praca trenera jest jak molo. Czasami kończy się szybciej, niż ktokolwiek mógłby zakładać. Biorę pod uwagę, że nie będzie mi dane poprowadzić drużyny w najbliższym spotkaniu. Na pewno będziemy rozmawiali o tym, co jest dla niej najlepsze. Ego Paszulewicza, czy zawodników nie jest większe niż GKS, który zasługuje by być w czubie tabeli, a nie miejscu w którym obecnie jesteśmy - bije się w pierś szkoleniowiec katowiczan.
autor: ŁM

Przeczytaj również