Podbeskidzie - Zawisza 2-1. Zmiennicy dali zwycięstwo

14.12.2014

Dobre nastroje towarzyszyć będą piłkarzom bielskiego Podbeskidzia podczas przerwy świąteczno-noworocznej. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego pokonali Zawiszę Bydgoszcz w meczu wieńczącym jesienną część rozgrywek.

Łukasz Sobala/PressFocus

Wydarzenie
W 69. minucie na placu gry pojawił się Bartosz Śpiączka. Były napastnik Floty Świnoujście chwilę później precyzyjnym uderzeniem z dystansu pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. „Asystę” przy bramce rozstrzygającej losy meczu zanotowali obrońcy Zawiszy.

Bohater
Trener Leszek Ojrzyński porodził sobie z problemami kadrowymi. Nie mógł skorzystać z kilku podstawowych zawodników, w 9. minucie stracił Antona Slobodę. Posłał w bój Piotra Malinowskiego, który był najjaśniejszą postacią na boisku. Jak zwykle robił sporo „wiatru”, zdobył w 33. minucie bramkę na 1-1... prawą nogą. Sandomierskiego pokonał na raty, golkiper gości mógł w tej sytuacji zachować się lepiej. Druga roszada szkoleniowca „Górali” to przysłowiowy strzał w „10”. Śpiączka zanotował wejście „smoka”.

Rozczarowanie
Michał Masłowski. Lider Zawiszy na takowe miano dzisiaj nie zapracował, był mało widoczny, nie kreował gry. Środkowy pomocnik szuka formy, którą imponował chociażby rok temu. Zadebiutował wówczas w reprezentacji Polski. W Bielsku-Białej zanotował jedno świetne zagranie. To po jego prostopadłym podaniu w doskonałej sytuacji znalazł się Jorge Kadu, który mając przed sobą tylko bramkarza... podał do bramkarza. To mógł być gol do szatni. Wracając do Masłowskiego, jedno zagranie z kategorii "palce lizać", to zdecydowanie za mało jak na gracza tej klasy.

Co ciekawego?
- W 1. minucie na murawę upadł po starciu z rywalem Piotr Tomasik, który zastąpił w pierwszym składzie pauzującego za kartki Franka Adu Kwame. Obrońca wrócił do gry. Mniej szczęścia miał Sloboda, który chwil kilka później z grymasem bólu na twarzy opuścił plac gry. Zastąpił go Malinowski. Słowak doznał urazu stawu skokowego.

- Tuż przed upływem pierwszego kwadransa gospodarze wyprowadzili groźną kontrę. Robert Demjan sfinalizował akcję uderzeniem w słupek.

- Goście objęli prowadzenie w 24. minucie. Piłkę z najbliższej odległości do bramki skierował Alvaro.

- W minucie 41. w aluminium trafił Dariusz Kołodziej. Po strzale z rzutu wolnego gospodarzy od szczęścia dzieliło kilka centymetrów... kolejny słupek.

- Po zmianie stron bielszczanie zdominowali przeciwnika, przez kilkanaście minut nie schodzili z jego połowy. Nie potrafili jednak wypracować sobie klarownej sytuacji strzeleckiej.

- Po upływie okresu przewagi Podbeskidzia do głosu doszli przyjezdni. Dwa razy groźnie uderzał Luis Carlos. Pierwszy strzał zablokował Bartłomiej Konieczny, drugi obronił Michal Pesković.

- Słowacki bramkarz w końcówce meczu stanął na wysokości zadania, obronił trzy groźne strzały Rafaela Porcellisa.

- Podbeskidzie do meczu przystąpiło mocno osłabione. Ze względu na urazy zagrać nie mogli: Maciej Korzym, Adam Pazio, Marek Sokołowski i Maciej Iwański.

- Kołodziej wskoczył do pierwszej jedenastki. Zaliczył trzeci występ w tym sezonie.

- Dariusz Pietrasiak oraz Artur Lenartowski przed tygodniem z Ruchem grali od pierwszej minuty. Dzisiaj zabrakło ich w meczowej „18”.

- 3037 kibiców pojawiło się na trybunach Stadionu Miejskiego.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zawisza Bydgoszcz 2-1 (1-1)
0-1 - Alvaro, 24 min
1-1 - Malinowski, 33 min
2-1 - Śpiączka, 71 min

Podbeskidzie: Pesković – Tomasik, Konieczny, Stano, Górkiewicz – Deja, Sloboda (9. Malinowski), Patejuk (87. Bartlewski), Kołodziej, Chmiel – Demjan (69. Śpiączka). Trener: Leszek Ojrzyński

Zawisza: Sandomierski – De Araujo, Micael, Strąk, Ciechanowski – Wójcicki, Drygas, Alvaro, Masłowski, Carlos – Kadu (54. Porcellis). Trener: Mariusz Rumak

Żółte karki: Deja - Luis Carlos, Masłowski.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

źródło: SportSlaski.pl
autor: KB

Przeczytaj również