Podbeskidzie pracuje na Brosza

31.12.2009
- Nie byłoby Marcina Brosza, gdyby nie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Splendor należy się całemu klubowi - przekonuje najlepszy, zdaniem naszych czytelników, trener mijającego roku.
Zdaniem naszych czytelników, na miano najlepszego trenera 2008 roku zasłużył Marcin Brosz. Szkoleniowiec piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała zostawił w pokonanym polu uznanych fachowców: Marka Julczewskiego (szpadziści - Piast Gliwice i kadra), Wojciecha Matczaka (hokeiści - GKS Tychy i Polonia Bytom),  Krzysztofa Przybylskiego (szczypiornistki - Zgoda Ruda Śląska i kadra) oraz  Romana Sowińskiego (futsaliści - P.A Nova Gliwice).

- Interesuję się różnymi dyscyplinami i wiem, że wygrałem ze świetnymi trenerami. Tym bardziej cieszę się z wyróżnienia  - mówi Brosz, ale po chwili zaznacza, że uznanie w oczach fanów nie jest... jego zasługą. - Nie byłoby Marcina Brosza, gdyby nie Podbeskidzie Bielsko-Biała. W pojedynkę niczego bym nie zrobił. Splendor należy się całemu klubowi. Tak naprawdę wszyscy pracują tu na moje nazwisko. A wybór czytelników pokazuje, że rośniemy w siłę - dodaje z uśmiechem. Mijający rok był dla opiekuna bielskiej jedenastki pełen pozytywów.

Na mecie poprzedniego sezonu zespołowi zabrakło do promocji do ekstraklasy punktów, które zostały mu odjęte jeszcze przed startem rozgrywek. Teraz Podbeskidzie jest na jak najlepszej drodze do upragnionego awansu. Po pierwszej części zmagań "górale" znajdują się w czubie tabeli. Sam Brosz już co najmniej trzykrotnie mógł skorzystać z ofert lepszych klubów. Zakusy na wychowanka Górnika Knurów czyniły kolejno Ruch Chorzów, Górnik Zabrze i ŁKS Łódź. Bezskutecznie. Jak na dopiero 35-letniego szkoleniowca z ledwie kilkuletnią praktyką to dokonania znakomite. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie, że wcześniej były piłkarz Górnika wprowadził Polonię Bytom i Koszarawę Żywiec odpowiednio na zaplecze ekstraklasy i do ówczesnej III ligi.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również