Podbeskidzie - Legia 1-4. Puchar do zapomnienia

01.04.2015
Ci, którzy Podbeskidzie widzieli już w grze o trofeum Pucharu Polski, w środę boleśnie sprowadzeni zostali na ziemię. W nastroju do żartów nie byli mistrzowie Polski i to Legia znacznie przybliżyła się do wywalczenia finałowej przepustki.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Wydarzenie
Przyjazd mistrza kraju do Bielska-Białej wzbudził ogromne zainteresowanie. W dniu meczu kasy stadionowe nie pracowały, bilety na mecz z Legią zostały wyprzedane w komplecie we wtorek 31 marca i wcześniejszych dniach sprzedaży. Piłkarskie święto nie wypaliło w aspekcie sportowym, bo „Górale” przegrali pierwszy w tym sezonie mecz Pucharu Polski.


Bohater
Michał Masłowski. Pomocnik Legii zdobył w środę swojego pierwszego gola po przenosinach do warszawskiego klubu. Przy strzale z 24. minuty dopomógł mu Richard Zajac, natomiast na wysoką ocenę gry Masłowskiego składa się sporo ładnych i pożytecznych dla zespołu ofensywnych zrywów. Otwarcie wyniku mecz bez wątpienia ustawiło.


Rozczarowanie
Kandydatów można by znaleźć w szeregach Podbeskidzia kilku, począwszy od Zajaca, któremu przydarzył się piłkarski „klops”. Ale za fatalnie wykonany rzut karny na miano rozczarowania zasłużył Adam Deja. Wśród gospodarzy byli w środę słabsi zawodnicy, lecz ewentualne trafienie z 11 metrów mogło losy potyczki jeszcze odmienić.


Co ciekawego
- Trenerzy obu zespołów podjęli zaskakujące decyzje personalne. Mimo zmęczenia reprezentacyjnego w szeregach gości zagrał Tomasz Jodłowiec, szkoleniowiec bielszczan zszokował wręcz wystawieniem słabo spisującego się niemal za każdym razem w Podbeskidziu, Artura Lenartowskiego.

- W 10. minucie po kontrze Legia po raz pierwszy „zatrudniła” Richarda Zajaca. Strzelał po ziemi Michał Kucharczyk, bramkarz spisał się bez zarzutu.

- Po dwóch kwadransach stołeczni mieli zaliczkę dwóch goli. Ze świetnego dośrodkowania Tomasza Brzyskiego skorzystał idealnie główkujący Ivica Vrdoljak.

- Jedną z lepszych okazji gospodarzy zaprzepaścił Gracjan Horoszkiewicz, którego strzał z 40. minuty zblokowali defensorzy warszawscy.

- W drugiej połowie funkcję kapitana Podbeskidzia pełnił Piotr Malinowski. "Malina" dał zresztą dobrą zmianę, zaliczając asystę przy golu Macieja Korzyma.

- 55. minuta była szczęśliwa dla bielszczan. Uderzył z linii pola karnego Kristian Kolcak, a ręką w „16” zagrał Marek Saganowski. Ale... z „wapna” pomylił się Adam Deja, którego uderzenie sparował bramkarz Legii.

- Po raz pierwszy tej wiosny w Podbeskidziu zagrał Anton Sloboda, który zastąpił w przerwie całkiem nieźle radzącego sobie Dariusza Kołodzieja.

- Legia mogła w Bielsku-Białej strzelić jeszcze kilka goli. Dwie "setki" zmarnował m.in. Marek Saganowski.

- Ekipę Legii wspierali w środę kibice zaprzyjaźnionego BKS-u Stal. Niemal 100-osobowa grupa zdominowała doping na Stadionie Miejskim. Sympatycy Podbeskidzia wypadli, jak... piłkarze na boisku przeciwko gościom.

- Komplet publiczności na trybunach podczas meczu pucharowego nie zasiadł (oficjalnie 5864 widzów), ale i tak frekwencja robi wrażenie, wszak aura była daleka od sprzyjającej.

- Rewanż, który zapewne będzie formalnością zaplanowano na przyszłą środę, na godzinę 20:45.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – Legia Warszawa 1-4 (0-2)
0-1 Masłowski, 24 min.
0-2 Vrdoljak, 30 min.
0-3 Kucharczyk, 71 min.
1-3 Korzym, 84 min.
1-4 Kosecki, 87 min.

Podbeskidzie: Zajac – Pazio, Stano, Deja (67. Demjan), Horoszkiewicz, Kolcak – Lenartowski, Kołodziej (46. Sloboda), Tomasik – Chmiel (46. Malinowski) – Korzym. Trener: Leszek Ojrzyński.

Legia: Kuciak – Bereszyński, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski – Guilherme (75. Kosecki), Jodłowiec (78. Furman), Vrdoljak, Kucharczyk – Masłowski (79. Pinto) – Saganowski. Trener: Henning Berg.


Żółte kartki: Masłowski, Saganowski.
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
 
źródło: SportSlaski.pl
autor: MN

Przeczytaj również