Piękne chwile 17-latków z Chorzowa. "Grało się mega!"

26.06.2017
Nie wygrali, a ich szanse na zdobycie tytułu Mistrzów Polski spadają. Nie zmienia to jednak najważniejszego - nastolatkowie chorzowskiego Ruchu przeżywają właśnie piękne chwile. Są w finale, a w niedzielę przekonali się na własnej skórze czym może być doping pełnych trybun i prawdziwa gra o stawkę!
Norbert Barczyk/PressFocus
Juniorzy młodsi chorzowskiego Ruchu jak burza przeszli przez kolejne fazy rozgrywek o mistrzostwo Polski swojej kategorii wiekowej. Najpierw z solidną przewagą nad Górnikiem Zabrze wygrali swoją grupę w makroregionie, w półfinałach dwukrotnie ogrywali Motor Lublin, w nagrodę zameldowali się więc w wielkim finale. O złoto rywalizują z poznańskim Lechem, a pierwsze spotkanie przy Cichej zgromadziło na trybunach prawdziwe tłumy!

Wspierani naprawdę głośnym dopingiem chorzowianie lepiej zaczęli to spotkanie. Po akcji i strzale Mateusza Winciersza bramkarz "Kolejorza" wybił piłkę pod nogi Dawida Wacha, który otworzył wynik meczu. Po stracie gola goście sukcesywnie przejmowali inicjatywę. Przewaga poskutkowała dwoma trafieniami - najpierw z lewej strony świetną akcja popisał się Jakub Karbownik, kilka minut później - znowu z lewej strony boiska - z rzutu wolnego Jakuba Bieleckiego zaskoczył Eryk Kryg. 

W ekipie "niebieskich" zdecydowanie najjaśniejszą postacią był Dawid Wach. Napastnik sprowadzony na Cichą z... Wielkopolski, ma już za sobą debiut w seniorskiej piłce w barwach III-ligowej Vinety Wolin. W niedzielę wyróżnił się nie tylko skutecznością, ale też samym poruszaniem po boisku i kreatywnością. To on, jeszcze przed przerwą doprowadził do wyrównania korzystając z asysty Winciersza. Po zmianie stron również stanowił bodaj największe zagrożenie dla poznaniaków, tyle że to goście wyprowadzili tego dnia decydujący cios w doliczonym czasie. Gola na wagę wygranej zdobył dla "Kolejorza"... bytomianin, zaledwie 15-letni Jakub Kamiński. 

fot. Norbert Barczyk / PressFocus

- Przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że potrafimy fajnie grać w piłkę. Umiemy ją przytrzymać, mądrze operować. Presja chyba "zeżarła" niektórych zawodników i nie zaprezentowaliśmy tego, co potrafimy. Gratuluję przeciwnikom wygranej i trzech goli na wyjeździe, ale wcale nie powiedzieliśmy tu ostatniego słowa - nie krył małego niedosytu trener "niebieskich" Mateusz Michalak, którego podopieczni w pierwszy mecz o złoto włożyli ogromne pokłady sił i ambicji. - Szkoda, że nie wygraliśmy, bo przy wyniku 2:2 my też mieliśmy okazje na to by trafić do siatki po raz trzeci. Trafił Lech, uznajemy dziś jego wyższość, ale w rewanżu nie będą mieli z nami łatwo. Będziemy walczyć do końca - potwierdzał deklaracje swojego trenera Dawid Wach.

Zarówno trener, jak i jego piłkarze przyznawali, że gra dla tak głośnej i fanatycznej publiki była dla nich czymś nowym i niepowtarzalnym. - To dla chłopaków będzie moment niezapomniany na całe życie. To co się tutaj wydarzyło trochę im splątało nogi, i choć w szatni wydawało się, że mentalnie jesteśmy gotowi, to aż takiego wsparcia kibiców się nie spodziewaliśmy - przyznawał trener Michalik. - Pierwszy raz grałem przy takiej publiczności i grało się "mega". Jak wszyscy zaśpiewali i nas wspierali, to były ciarki na plecach. Świetnie gra się dla takiej widowni - opowiadał wyraźnie podekscytowany strzelec obu goli dla Ruchu. Już po końcowym gwizdku fani, którzy wcześniej zaprezentowali na trybunach efektowną oprawę i transparent "Bądźcie dumą i przyszłością naszego Ruchu" zmotywowali chorzowską młodzież do walki w rewanżu i dalszej pracy na chlubę 14-krotnych Mistrzów Polski.

fot. Norbert Barczyk / PressFocus
 

Mecz z trybun obserwowali prezes Janusz Paterman, a także Mariusz Śrutwa i Krzysztof Ziętek. Co oczywiste - nie zabrakło również sztabu dorosłej drużyny Ruchu z Krzysztofem Warzychą na czele. Kto wie, czy któryś z nastolatków wkrótce nie otrzyma szansy treningu z pierwszym zespołem. - Nie chcę nikogo indywidualnie chwalić, ale kilku chłopaków już znalazło się w kręgu zainteresowań trenera Warzychy. Mam nadzieję, że ta filozofia współpracy Akademii z pierwszą drużyną nadal będzie dobrze funkcjonowała - przyznawał trener juniorów z Chorzowa. 

Co ważne, rocznik 2000 ma już swojego przedstawiciela w dorosłej szatni "niebieskich". Przemysław Bargiel mógłby nawet zagrać przeciwko Lechowi, ale... przez trenerów jest już traktowany jako zawodnik pierwszego zespołu. - Nie chcieliśmy pójść taką drogą, że na decydujące mecze skorzystamy z pomocy Przemka. On jest już graczem trenującym na co dzień z kadrą pierwszej drużyny, w okresie wakacyjnym potrzebuje troszkę spokoju i odpoczynku. Ale dla tych chłopaków którzy dziś zagrali Bargiel jest ogromną wartością. Chodzą z nim do szkoły, do jednej klasy, jest dla nich pozytywną postacią i dowodem na to, że już w tym wieku można zacząć grę na najwyższym poziomie - zaznacza trener Michalik.
 
Ruch Chorzów – Lech Poznań 2:3 (2:2)
1:0 Dawid Wach 12'
1:1 Jakub Karbownik 24'
1:2 Eryk Kryg 30'
2:2 Dawid Wach 38'
2:3 Jakub Kamiński 80'

Ruch: Bielecki – Krawczyk, Machała, Kulejewski, Rocki – Bogusz, Kuczyński (53' Dąbrowski) – Winciersz (59' J. Nowak), Rudek, Wdowik (68' Gemborys) – Wach. Trener: Mateusz Michalik.
 
Lech: Przybysz – Bieniek (79' Herkt), Andrzejewski (60' Marchwiński), Pleśnierowicz, Burman – Białczyk, Kryg – Karbownik (79' Bogajewski), Czyż (49' Kamiński), O. Nowak (41' Janiak) – Kobacki (68' Jarosz). Trener: Bartosz Bochiński.
 
Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).
Widzów: ok. 900
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również