Piast - Podbeskidzie 3-0. Piorunująca końcówka

26.04.2015
Przez ponad 80 minut meczu oglądaliśmy przy Okrzei niezbyt ciekawe i emocjonujące spotkanie. I właśnie wtedy z pełną mocą uderzył Piast. I wygrał. Po raz trzeci wiosną, po raz trzeci z grającym w osłabieniu przeciwnikiem. Osłabionym od 80 minuty właśnie.
Rafał Rusek/pressfocus.pl
Wydarzenie

Spotkanie w Gliwicach nie przyniosło dzisiaj ani jakichś specjalnie wielkich emocji, ani zbyt wielu dogodnych sytuacji do zdobycia bramek, ani też ciekawej gry obydwu drużyn. Jak w takiej sytuacji wybrać najistotniejsze wydarzenie meczu? Oczywiście musi nim być gol Brazylijczyka Heberta z 84 minuty gry, który otworzył wynik rywalizacji..

Bohater

Niewiele działo się na stadionie Piasta, ciężko więc także kogokolwiek wyróżnić. Dobrze zaprezentowali się obaj bramkarze, którzy choć nie mieli specjalnie dużo pracy, to jednak i przy tych nielicznych momentach zagrożenia zachowywali się bez zarzutu. W przypadku akurat tych golkiperów wcześniej taka sytuacja bynajmniej regułą nie była. Rola bohatera przypaść jednak musi w udziale jednemu ze strzelców bramek dla Piasta - naszą nominację otrzymuje Kornel Osyra, dla którego był to debiutancki gol w Ekstraklasie.

Rozczarowanie

Podbeskidzie grało swoje, wykorzystując niemalże każdą nadarzającą się okazję by wrzucić piłkę w pole karne Piasta. Czy to rzut z autu na wysokości pola karnego, czy też rzut wolny z głębi pola, ktoś z zawodników gości za każdym razem po prostu kierował futbolówkę w kierunku „twierdzy” Jakuba Szmatuły.
W zespole gospodarzy Radoslav Latal znowu postawił na niemal kompletnie bezproduktywnych Horvatha, Hanzela czy Jurado, sadzając na ławce m.in. Badię oraz Vassiljeva. Wobec powyższego ciężko się było spodziewać wielkiego widowiska przy Okrzei. I tak rzeczywiście było.

Co ciekawego

- Całkiem niedawno trener Latal zapowiadał, że postawi wreszcie na jednego, konkretnego zawodnika, który miałby strzec bramki Piasta. Ostatni występ Rusova przeciwko Jagiellonii zweryfikował plany czeskiego szkoleniowca. Między słupkami stanął bowiem na powrót doświadczony Jakub Szmatuła.

- Miejsce kontuzjowanego Slobody zajął w wyjściowej jedenastce Podbeskidzia Dariusz Kołodziej, strzelec zwycięskiej dla bielszczan bramki w ostatnim, pucharowym meczu przeciwko „Piastunkom”.

- Wymuszona zmiana Pavola Stano na Artura Lenartowskiego w 33 minucie spowodowała dodatkowo korektę w ustawieniu stoperów gości. W role środkowych obrońców wcielali się od tej chwili Deja oraz Kolcak.

- Jedną z nielicznych w pierwszej odsłonie okazji na zmianę wyniku miał Łukasz Hanzel. Uderzył z daleka, blisko bramki, nie na tyle precyzyjnie jednak by padł gol.

- W 53 minucie próbował z kolei strzelać Kołodziej, lecz piłka po jego uderzeniu przeleciała nad bramką Szmatuły.

- Parę minut później głową skierował piłkę w kierunki bramki Ruben Jurado. I tym razem jednak strzał był minimalnie niecelny.

- Dariusz Kołodziej huknął jeszcze raz z dystansu w 65 minucie. Tylko efektowna interwencja Szmatuły zapobiegała wówczas stracie gola przez „Piastunki”.

- W 76 minucie powinno być 1-0 dla gospodarzy. Csaba Horvath w fatalnym stylu przegrał jednak pojedynek sam na sam z Richardem Zajacem.

- Przez ostatnie 10 minut meczu goście grali w osłabieniu. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Adam Deja.

Protokół

Piast - Podbeskidzie 3-0 (0-0)


1-0 - Hebert, 84 min.
2-0 - Osyra, 87 min. 
3-0 - Wilczek, 89 min. 

Piast: Szmatuła – Mokwa, Osyra, Hebert, Moskwik – Podgórski (69. Badia), Horvath, Murawski (46. Vassiljev), Hanzel – Wilczek, Jurado (78. Szeliga).

Podbeskidzie: Zajac – Górkiewicz, Stano (33. Lenartowski), Kolcak, Tomasik – Sokołowski, Deja, Iwański, Kołodziej (70. Śpiączka), Chmiel – Demjan (57. Korzym).

Żółte kartki: Mokwa, Murawski - Tomasik, Lenartowski, Deja

Czerwona kartka: Deja

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski
źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również