Perspektywa gry, stadion, kibice i... szwagier "Rudziol"

10.02.2016
- Jestem pozytywnie zaskoczony kibicami. Zawsze słyszało się o nich same dobre rzeczy. Na prezentacji zrobili jeszcze lepsze wrażenie, bo tak licznie zjawili się i bardzo głośno dopingowali. Dawali do zrozumienia, że stoją za nami murem - mówi Sebastian Steblecki.
Dariusz Hermiersz/Górnik Zabrze
Górnik Zabrze zimą pozyskał sześciu nowych zawodników. Jednym z tych, który może okazać się wzmocnieniem zespołu jest Sebastian Steblecki. Powracający ze średnio udanej przygody w Holandii piłkarz zagrał w sześciu meczach kontrolnych "Trójkolorowych", w których zdobył dwie bramki (z Chojniczanką Chojnice i Gironą). W ostatnim sparingu - z Wisłą Kraków - grał od pierwszej minuty, co może sugerować, że jego notowania są dosyć wysokie. W tym samym dniu zabrzanie grali z GKS-em Katowice, w teoretycznie słabszym składzie.

24-latkowi oczywiście nikt nie zagwarantuje miejsca w wyjściowym składzie, ale to właśnie możliwość gry w dłuższym wymiarze czasowym była jedną z zachęt, by związać się z Górnikiem. W Holandii, mimo udanego debiutu, w którym zdobył bramkę, grał mało. W tym sezonie zanotował tylko dwa występy w Eredivisie, częściej występował w rezerwach. W poprzednich rozgrywkach, pierwszych poza Polską, było lepiej, choć też bez rewelacji - 11 występów w lidze i dwa trafienia.

- Dla mnie przede wszystkim liczyły się aspekty sportowe i to, że klub był zdecydowany, by mieć mnie w swoich szeregach. Po okresie, w którym nie grałem zbyt regularnie, najważniejsze jest, by wrócić do częstszej gry. Nadarzyła się sytuacja, żeby powalczyć o skład i przede wszystkim - wrócić do Polski - przyznaje Steblecki, który wczoraj miał okazję poznać kibiców, dla których będzie teraz walczył na boisku.

- Prezentacja bardzo mi się podobała. Jestem pozytywnie zaskoczony kibicami. Nieraz widziałem ich na własne oczy, jak grało się w Zabrzu czy jak Górnik przyjeżdżał na Cracovię. Zawsze słyszało się o nich same dobre rzeczy. Na prezentacji zrobili jeszcze lepsze wrażenie, bo tak licznie zjawili się i bardzo głośno dopingowali. Dawali do zrozumienia, że stoją za nami murem, a to jest bardzo ważne dla zawodników - czuć wsparcie trybun. Na pewno będziemy robić wszystko, żeby odpłacić się za to dobrą grą i zwycięstwami - podkreśla.

Co ciekawe, do gry w Zabrzu namawiali go nie tylko działacze, ale i... właśnie kibice. Mężem siostry Stebleckiego jest fan Górnika z Rudy Śląskiej, który namawiał zawodnika, by ten po powrocie do Polski trafił właśnie do ekipy z Roosevelta. - Specyficzna sytuacja. Na weselu poznałem jego śląską rodzinę, która namawiała mnie do przyjścia do Górnika. Sam też mam wielu znajomych z tego regionu. Czuję się tu bardzo dobrze i to też na pewno pomogło mi podjąć decyzję, by tu przyjść - mówi.

- Z Krakowa do Zabrza nie jest daleko, to kolejny plus. Ta drużyna ma duży potencjał, udowodniła to w ostatnich meczach poprzedniego roku. Dużo zrobiły też marka klubu, kibice i budowany stadion - argumentuje dalej Steblecki. Perspektywa gry dla 24 tysięcy ludzi jest niewątpliwie zaletą.

- To bardzo fajna sprawa. Gra się dla własnej przyjemności, bo wiadomo, że to też jest nasza praca. Nie ma co się czarować, to też dla zarobku, ale najważniejsi w tym wszystkim są kibice, którzy przychodzą nas wspierać. To najfajniejsza rzecz, jaka się może przytrafić zawodnikowi - grać przy pełnych trybunach, odnieść zwycięstwo i wspólnie cieszyć się z niego po meczu - twierdzi.

Zanim jednak Górnik rozegra pierwszy mecz w tym roku przy Roosevelta, Steblecki stanie przed szansą debiutu w spotkaniu z Cracovią. Pojedynek ten z pewnością będzie wyjątkowy dla pomocnika, nie tylko z powodu ewentualnego premierowego występu dla "Trójkolorowych". To właśnie z Krakowa piłkarz wyjechał do holenderskiego SC Cambuur-Leeuwarden. Przeszedł w tym klubie wszystkie szczeble, od juniora, poprzez grę w Młodej Ekstraklasie, po 43 występy w najwyższej klasie rozgrywkowej pierwszej drużyny.

- To specyficzny mecz, bo pierwszy raz w życiu będę grał przeciwko swojej byłej drużynie. W dodatku jedynej polskiej, w której występowałem, której jestem wychowankiem. Jestem bardzo zżyty z Cracovią, jej pracownikami i z kibicami. Jestem wychowany w wierze Cracovii, bo tata był przez wiele lat hokeistą "Pasów" - opowiada Steblecki. Jego ojciec, Roman, to bardzo znana postać w hokejowym świecie. W barwach krakowskiego klubu rozegrał prawie 400 ligowych spotkań, w których zdobył ponad 300 bramek. Dwa razy był królem strzelców polskiej ligi, razem z reprezentacją brał udział w igrzyskach olimpijskich w Calgary.

- Taki jest sport, czasem tak się losy sportowców toczą. Nie jestem pierwszy, ani ostatni, który będzie występował przeciwko swojej byłej drużynie. Trzeba ciężko pracować, trenować, a w tym meczu dać z siebie wszystko i robić wszystko, żeby Górnik odniósł zwycięstwo - zapowiada Steblecki.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również