Pechowiec z Cichej chce wrócić. "Ino Ruch"

07.12.2017
- W głowie są różne myśli. Żeby może skończyć? Dlaczego akurat ja? Ale za bardzo kocham to, co robię - mówi Adrian Liberacki, który właśnie przeszedł operację rekonstrukcji wiązadeł krzyżowych.
Krzysztof Porębski/PressFocus
Adrian Liberacki jest chyba największym pechowcem Ruchu w tym roku. Piłkarz, który trafił na Cichą już w trakcie bieżących rozgrywek długo przygotowywał się do debiutu w nowych barwach. Udało się 17 listopada - 23-latek pojawił się w miejsce kontuzjowanego Marcina Kowalczyka i rozegrał prawie godzinę przeciwko Stali Mielec. Do gry o stawkę wszedł po raz pierwszy od prawie roku, bo kilka miesięcy stracił na leczenie urazu pachwiny. Z minuty na minutę przeciwko byłemu klubowi wyglądał coraz pewniej i choć maczał palce przy stracie gola na 1:2 jego pierwszy występ w Chorzowie trzeba było uznać za obiecujący. - Chcę odbudować formę i cieszyć się każdym meczem. Nie myślę w przód, ale do Włoch chciałbym wrócić. Serie A zawsze będzie moim marzeniem - zapowiadał Liberacki, który kilka lat temu grał w polskiej młodzieżówce, a 4 lata spędził na włoskich boiskach.

Rzeczywistość okazała się jednak dla niego brutalna. W ostatniej akcji starcia ze Stalą obrońca doznał kontuzji, która okazała się bardzo poważna. Zerwane więzadła krzyżowe i kolejne miesiące bez gry w piłkę. - Dopiero co się cieszyłem, że wyszedłem z kontuzji, a los znowu nie był dla mnie łaskawy i złapałem najgorszą kontuzję, jaka może być dla piłkarza - denerwował się "Liber".

Piłkarz myślał już nawet o definitywnym zakończeniu swojej piłkarskiej przygody, ale... - Wspólnie z narzeczoną mówimy, że skoro życie już tak mnie doświadczyło, to jak to przetrwam, to na pewno wyjdzie słońce. Chciałbym podziękować całej drużynie i trenerom, bo w Głogowie grali dla mnie. Wynik może nie był korzystny, ale wiem, jak byli naładowani. Dziękuję im za wsparcie - za to, że dzwonią i piszą, że jestem im potrzebny i mam gdzie wracać. Dziękuję również całej mojej rodzinie za wsparcie. Rozegrałem w Ruchu tylko jeden mecz, ale kilku kibiców także do mnie napisało. Pozdrawiam wszystkich sympatyków Niebieskich. Ino Ruch! - powiedział dla serwisu niebiescy.pl Liberacki.
źródło: SportSlaski.pl/niebiescy.pl
autor: ŁM

Przeczytaj również