Paweł Oleksy: " Z perspektywy boiska spotkanie było wyrównane"

15.10.2017
Piłkarze Podbeskidzia mogą mieć do siebie po meczu z GKS-em Katowice sporo pretensji. Spotkanie wcale nie musiało się zakończyć ich porażką, a wręcz przeciwnie - gdyby Paweł Tomczyk zdecydował się na strzał w dogodnej sytuacji, być może "Górale" przedłużyliby swoją serię zwycięstw. - Błędy się jednak zdarzają i nie możemy mieć do Pawła o to pretensji, że nie wykorzystał tej sytuacji. Lawina kilku błędów spowodowała, że kilkanaście sekund później straciliśmy bramkę po kontrze - przyznał niezadowolony po meczu Paweł Oleksy.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Z pewnością w szeregach Podbeskidzia po wczorajszym spotkaniu panuje ogromny niedosyt. "Góralom" zabrakło bowiem kilkunastu sekund do utrzymania remisu 1:1, który zawdzięczali trafieniu Pawła Oleksego. Dla zawodnika, który powrócił do gry po kontuzji, to pierwszy gol w oficjalnym meczu w barwach Podbeskidzia. - Zawsze jest lepiej jak bramki dają jakiekolwiek punkty drużynie. Wiadomo, że bardzo boli nas ta porażka, zważywszy na to, że z perspektywy boiska spotkanie było wyrównane i najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. GieKSa grała jednak do końca i strzeliła nam bramkę w ostatnich sekundach - słyszałem, że podobno w tej sytuacji był spalony, ale na żywo nikt nie zdołał tego zauważyć. Niestety, kończy się to tak, że po tym spotkaniu nie mamy żadnych punktów - przyznał po meczu w wywiadzie z naszym portalem jedyny strzelec bramki dla Podbeskidzia w tym spotkaniu.

Los Podbeskidzia mógł być jednak zdecydowanie inny, gdyż zaledwie kilkanaście sekund przed utratą bramki na 1:2, dobrą sytuację bramkową miał Paweł Tomczyk. Napastnik za długo jednak zwlekał z oddaniem strzału bądź z wystawieniem piłki do lepiej ustawionego Szymona Sobczaka, w efekcie czego stracił futbolówkę. - Paweł miał znakomitą sytuację i mógł pokusić się o strzał, ale wyszło niestety inaczej. Na pewno chciał dobrze dla drużyny tak jak wszyscy - w końcu przy stanie 1:1 staraliśmy się o zwycięstwo i mieliśmy ku temu swoje okazje. Błędy się jednak zdarzają i nie możemy mieć do Pawła o to pretensji, że nie wykorzystał tej sytuacji. Lawina kilku błędów spowodowała jednak, że kilkanaście sekund później straciliśmy bramkę po kontrze - dodaje prawy defensor "Górali".

Oleksy, jak już wcześniej było mówione, wrócił do gry po absencji, jednak długo nie nacieszył się swoim powrotem na boisko. Obrońca pozostał w szatni już po pierwszej połowie i wielu zaczęło się zastanawiać, czy zmiana ta była spowodowana względami taktycznymi, czy zawodnik ponowie nabawił się kontuzji. - Tak, odnowił mi się uraz - nie w tym samym miejscu, ale w tej samej nodze. Mam nadzieję, że ten problem nie będzie tak poważny jak ostatnio i uda mi się szybko wrócić do gry. Muszę teraz o zadbać o mięśnie dwugłowe i popracować nad powrotem do odpowiedniej dyspozycji - przyznał niepocieszony po meczu zawodnik Podbeskidzia. 

Za jeden z głównych pozytywów wczorajszego meczu należy uznać fakt znakomitej frekwencji na bielskim obiekcie. W końcu "Górali" wspierała rekordowa ilość kibiców, bo na spotkanie sprzedano aż 11261 wejściówek. - Frekwencja na meczu była naprawdę okazała i mam nadzieję, że podobnie będzie to wyglądało także w następnych spotkaniach. By jednak to podtrzymać, musimy dobrze punktować i być efektywni w swojej grze. Momentami w meczu z GKS-em wyglądało to naprawdę okej, także w pewnych momentach trochę gorzej. Myślę, że jeżeli będziemy prezentować się dobrze, to trybuny będą się zapełniać cały czas i będziemy mogli liczyć na wsparcie kibiców - mówi Oleksy. 

Wobec tej porażki sytuacja Podbeskidzia w ligowej tabeli robi się dość.. nietypowa. Bo choć podopieczni Adama Noconia zachowali 6. miejsce w tabeli, mają zaledwie 2 punkty przewagi nad swoim wczorajszym przeciwnikiem, który pozostał w strefie spadkowej. - Tak, tabela jest spłaszczona i wszyscy o tym wiemy. W końcu już w środę mamy kolejne spotkanie ligowe i nie możemy naszej porażki z GKS-em rozpamiętywać. Musimy walczyć o kolejne punkty i powrót na zwycięską ścieżkę - przyznaje zawodnik bielskiego klubu.  
źródło: własne/sportslaski.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również