"Pasy" wzięły rewanż. Finałowa rywalizacja wróci do Tychów

25.03.2017
Comarch Cracovia wzięła bardzo efektowny rewanż za dwie porażki w Tychach. Tylu bramek w jednym spotkaniu GKS jeszcze w tym sezonie nie stracił.
Łukasz Sobala/Press Focus
Spotkanie rozpoczęło się dla GKS-u idealnie - po zagraniu Filipa Komorskiego Bartłomiej Jeziorski miał sporo miejsca i stojąc na wprost Rafała Radziszewskiego nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Chwilę później podwyższyć mógł Andrei Makrov, ale trafił w poprzeczkę.

Końcówka należała już do Cracovii, która wyrównała po bardzo dobrej, indywidualnej akcji Olivera Paczkowskiego, który ograł w sytuacji jeden na jeden Miroslava Zat'ko. Wyrównanie tchnęło w krakowian dodatkowe siły i jeszcze przed pierwszą przerwą zdobyli dwie bramki - dwa razy krążek przed siebie odbijał Żigardy i za każdym razem to zawodnicy "Pasów" - Adam Domogała i Damian Kapica - a nie obrońcy tyszan dopadali do "gumy" i skorzystali z tego, że część bramki była odsłonięta.

Druga część miała podobny przebieg - to tyszanie pierwsi zdobyli gola, ale gospodarze odpowiadali i zadawali ciosy. Po zagraniu Patryka Koguta niekryty Jarosław Rzeszutko podjechał pod bramkę i GKS złapał kontakt. Na to trafienie Cracovia odpowiedziała uderzeniem w "długi róg" Kapicy, który zanotował drugiego gola w tym spotkaniu. Drugi raz na listę strzelców wpisał się też Domogała, który wykorzystał podbramkowe zamieszanie, przejął krążek i pokonał Żigardyego.

Trzecią tercję to krakowianie lepiej zaczęli i to oni udokumentowali swoją bezapelacyjną przewagę kolejnymi trafieniami. Najpierw grę w przewadze wykorzystał Petr Sinagl, a minutę później Żigardyego po rzucie karnym pokonał Petr Kalus. W końcówce zawodnicy Cracovii chyba za bardzo rozluźnili się wysokim prowadzeniem, co wykorzystał śląski zespół. Najpierw strzałem z dystansu stratę zmniejszył Michael Kolarz, a następnie czwartego gola dla GKS-u zdobył Patryk Kogut. Prowadzenie "Pasów" nie było jednak zagrożone.

Tyszanie jeszcze w tym sezonie tylu bramek w jednym spotkaniu nie stracili. Bez względu na wynik jutrzejszego meczu, finałowa rywalizacja wróci do Tychów.

Comarch Cracovia - GKS Tychy 7:4 (3:1, 2:1 22)
0:1 - Jeziorski (Komorski, Vitek), 7:52
1:1 - Paczkowski, 15:07
2:1 - Domogała (Wajda), 16:20
3:1 - Kapica (Dziubiński, Novajovsky), 17:34
3:2 - Rzeszutko (Kogut), 30:03
4:2 - Kapica (Zib, Dziubiński), 36:48
5:2 - Domogała (Słaboń), 38:12
6:2 - Sinagl (Kapica, Rompkowski, 42:29 (5/4)
7:2 - Kalus, 43:39 (rzut karny)
7:3 - Kolarz (Komorski, Vitek), 51:45 (5/4)
7:4 - Kogut (Makrov - Kolusz), 54:32

Cracovia: Radziszewski - Novajovsky, Rompkowski, Sinagl, Dziubiński, Kapica - Kruczek, Wajda, Domogała, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Urbanowicz, McPherson, Kalus - Dutka, Noworyta, Paczkowski, Chovan, Kisielewski. Trener: Rudolf Rohacek.

GKS: Żigardy - Kubos, Pociecha, Makrov, Kolusz, Kogut - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kolarz, Górny, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zat'ko, Horzelski, Woźnica, Rzeszutko. Trener: Jiri Sejba.

Stan rywalizacji: 2:1 dla GKS-u. Następny mecz: 26.03 w Krakowie.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również