Passa Piasta przerwana. Poprzeczka im pomagała, ale do czasu

02.04.2018
Nic nie może wiecznie trwać, a szczególnie passa meczów bez straconego gola. Po blisko 2 miesiącach Jakub Szmatuła w spotkaniu z Wisłą Płock musiał wyciągnąć piłkę z siatki po strzale Alana Urygi. Jak się okazało, był to jedyny gol w tym pojedynku, ale mogło być ich więcej gdyby nie problemy ze skutecznością obu drużyn.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Zarówno Piast Gliwice, tak jak ich dzisiejsi przeciwnicy z Płocka, są już pewni tego co ich czeka w najbliższych tygodniach. Podopieczni Waldemara Fornalika na pewno zagrają w grupie spadkowej, co nie znaczy, że w Płocku w ogóle nie zamierzali nawiązać walki. Gliwiczanie wciąż mają możliwość rozegrania czterech meczów u siebie w dolnej ósemce, a na dodatek chcieli podtrzymać swoją serię meczów bez straconego gola. Już w pierwszej połowie płocczanie stworzyli sobie jednak dwie dogodne okazje, by wspomnianą passę przełamać. W 31. minucie bardzo blisko pokonania Szmatuły był Adam Dźwigała, ale golkiper Piasta wybił piłkę po jego strzale właściwie z linii bramkowej. Gospodarze szukali swoich szans głównie po dośrodkowaniach ze stojącej piłki, a jedno z nich mogło przynieść skutek trzy minuty później. Do wrzutki Dominika Furmana najwyżej wyskoczył Alan Uryga, ale jego strzał nieznacznie minął bramkę.
 
Na stuprocentową okazję ze strony Piasta musieliśmy poczekać do 39. minuty, kiedy po świetnej, kombinacyjnej akcji piłka trafiła pod nogi Gerarda Badii. Hiszpan postanowił oddać mocny strzał z okolic 11 metra, ale Thomasa Dahne uratowała poprzeczka. Choć w pierwszej połowie gole nie padły, mecz mógł się bardzo podobać, a jedynym problemem była słaba skuteczność obu zespołów. Wisła i Piast zrobiły tym samym niespodziankę swoim kibicom, bo wielu spodziewało się, że tempo meczu będzie raczej świąteczne, a piłkarze po jego zakończeniu nie powinni zasłużyć na dodatkową porcję sałatki jarzynowej.
 
I niestety, w drugich 45 minutach działo się już mniej, a zdecydowanie konkretniejsi w ofensywie byli podopieczni Jerzego Brzęczka. Największe zagrożenie gospodarze stworzyli w ostatnich 10 minutach, gdy najpierw po akcji zmienników w poprzeczkę huknął Konrad Michalak. Ogólnie obramowanie bramki stanowiło dzisiaj spory problem dla ofensywnych piłkarzy, ale w 88. minucie klątwę nieskuteczności udało się zdjąć Alanowi Urydze. Pomocnik wykorzystał dobre dośrodkowanie Furmana z rzutu rożnego i przy okazji zdobył swojego pierwszego gola w najwyższej klasie rozgrywkowej. 
 
Tym samym passa Jakuba Szmatuły zakończyła się na 653 minutach, a gliwiczanie przegrali pierwszy mecz na boisku (nie przy zielonym stoliku) od 12 lutego. Co prawda Piast cały czas zajmuje 12. miejsce w tabeli, ale może spaść pozycje niżej, jeżeli Pogoń Szczecin pokona w najbliższym spotkaniu Śląska Wrocław.
 
 
Wisła Płock – Piast Gliwice 1:0 (0:0)
1:0 – Alan Uryga 88’
 
Składy: 
Wisła: Dähne – Stefańczyk, Uryga, Dźwigała, Reca – Szymański, Furman – Varela, Štilić (69’ Michalak), Merebaszwili (83’ Łukowski) – Zawada (74’ Kante). Trener: Jerzy Brzęczek
Piast: Szmatuła – Konczkowski, Korun, Czerwiński, Pietrowski – Zivec (57’ Valencia), Hateley, Jodłowiec, Badia – Angielski (79’ Vassiljev), Szczepaniak (67’ Papadopulos). Trener: Waldemar Fornalik
 
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Żółte kartki: Szczepaniak (Piast)
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również