Oleksandr Szeweluchin mógł grać w Dnipro

Oleksandr Szeweluchin i Seweryn Gancarczyk wykorzystali fakt, że dzisiejszy finał Ligi Europy odbywa się w Warszawie. Piłkarze Górnika Zabrze pojechali na Stadion Narodowy. Oczywiście bardziej emocjonalnie do spotkania podejdzie "Szewa" bowiem o trofeum będą walczyć jego rodacy z Dnipro Dniepropietrowsk.

Co ciekawe, Szeweluchin mógł kiedyś trafić do Dnipro. - To było jakieś 10, może więcej lat temu. Byłem wtedy wypożyczony z Dynama Kijów do klubu Krywbas Krzywy Róg. Trener Jewhen Kuczerewski zaprosił mnie na testy i przez tydzień trenowałem z drużyną. Kuczerewski to był bardzo znany i ceniony trener na Ukrainie i on chciał bym został w Dnipro. Miały być przeprowadzone rozmowy na temat mojego przejścia z Dynama, ale widocznie kluby się nie dogadały, bo nie dostałem potem żadnego sygnału, co dalej z moim ewentualnym transferem - opowiada obrońca.

Z kilkoma zawodnikami Dnipro Szeweluchin miał okazję się spotkać. - Jewhen Czeberiaczko, Wałerij Fedorczuk czy też Rusłan Rotań. Z Czeberiaczko byłem razem w szkółce piłkarskiej Dynama Kijów, z kolei z Fedorczukiem grałem w FK Lwów. Z Rotaniem zetknąłem się w reprezentacji młodzieżowej Ukrainy. To świetni gracze, a pozostali nie ustępują im umiejętnościami. Sevilla nie będzie miała łatwo, zapewniam was... - podkreśla.

- Ja stawiam na Dnipro i czuję, że moi rodacy sprawią sensację, jaką byłaby ich wygrana z obrońcą tytułu. Wygranie Ligi Europy przez Dnipro to byłaby w tych dramatycznych momentach dla Ukrainy wielka sprawa. To byłby wspaniały prezent dla całego narodu ukraińskiego. W czasach wojny to nie Szachtar czy Dynamo Kijów, ale Dnipro jest numerem jeden na Ukrainie. Wierzę gorąco w wielki sukces ukraińskiego futbolu w Warszawie - kończy temat Szeweluchin.