Obudzili się po czerwonej kartce. Znakomita końcówka GieKSy!

12.11.2017
GKS Katowice do 85. minuty przegrywał z Górnikiem Łęczna, w dodatku grał w osłabieniu. Mimo to... śląska drużyna zdążyła strzelić trzy gole i wraca do domu z kompletem punktów.
Rafał Rusek/Press Focus
Przed meczem pisaliśmy, że Górnik Łęczna ma patent na drużyny z Górnego Śląska. To, że z naszymi drużynami spadkowiczowi z Lotto Ekstraklasy gra się dobrze potwierdziło się już w pierwszym kwadransie gry, bo już w 13. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Tomasz Midzierski bezsensownie staranował Pawła Sasina i sędzia podyktował rzut karny, z którego celnie uderzył 19-letni Paweł Szysz. Chwilę później mogło być już 2:0, ale tym razem sytuację uratował Lukas Klemenz, który wybił piłkę z linii bramkowej.

Łęcznianie cofnęli się, co spowodowało większą aktywność katowiczan, zwłaszcza skrzydłowych. GieKSa częściej atakowała, ale goli z tego nie było, choć w kilku sytuacjach Sergiusz Prusak musiał się wykazać. Bramkarz Górnika uratował swój zespół interwencją nogami po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Po przerwie GieKSa dalej przeważała, strzelała, ale bez efektu. Jakby tego było mało, Bartłomiej Kalinkowski w przeciągu dwóch minut otrzymał dwie żółte kartki (drugą za rozmowę z sędzią) i wyleciał z boiska. Wydawałoby się, że jest już po meczu. Tymczasem...

Gra wyglądała tak, jakby to goście grali w przewadze, chociaż pewnie byłoby po meczu, gdyby nie Sebastian Nowak - bramkarz katowiczan w świetnym stylu obronił uderzenie Łukasza Sosnowskiego z dystansu. Chwilę później bramkarz zagrał do Adriana Błąda, ten przebiegł kilkadziesiąt metrów i podał do Dawida Plizgi. Pomocnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Prusakiem i doprowadził do wyrównania. Minęło kilkadziesiąt sekund i... było już 2:1 dla GKS-u, bo ponownie zawodnika drużyny Piotra Mandrysza znalazł się oko w oko z bramkarzem gospodarzy - tym razem był to Wojciech Kędziora, który przelobował Prusaka.

Mało? Dla GieKSy tak! W doliczonym czasie gry bramkarz Górnika pobiegł w pole karne katowiczan na stały fragment gry. To się jednak zemściło, bo GKS przejął piłkę i ruszył z kontrą. Do pustej bramki piłkę wpakował Błąd.

Górnik Łęczna - GKS Katowice 1:3 (1:0)
1:0 - Szysz, 13'
1:1 - Plizga, 85'
1:2 - Kędziora, 86'
1:3 - Błąd, 90'

Górnik: Prusak - Pruchnik, Sosnowski, Kosznik - Pisarczuk, Sasin, Szerszeń (63' Tymiński), Karbowy, Szewczyk (79' Jarecki) - Bonin, Szysz. Trener: Tomasz Kafarski.

GKS: Nowak - Frańczak (66' Błąd), Klemenz, Midzierski, Mączyński (46' Plizga) - Kalinkowski, Zejdler - Skrzecz, Foszmańczyk, Prokić (75' Ćerimagić) - Kędziora. Trener: Piotr Mandrysz.

Żółte kartki: Tymiński - Skrzecz, Kalinkowski.
Czerwona kartka Kalinkowski (79', za dwie żółte).
Sędziował Konrad Kiełczewski (Białystok).

Widzów: 1446.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również