Obrońcy bielszczan zagrożeni

03.12.2008
Przez całą rundę jesienną o sile linii obronnej Podbeskidzia stanowiło tylko pięciu zawodników. - Szczęśliwie dla nas taka liczba graczy wystarczyła. Na wiosnę będziemy potrzebowali już więcej obrońców - uważa Bogdan Wilk, drugi trener bielszczan.
Pierwsza część sezonu pokazała, jak wysokie umiejętności prezentują obrońcy z Bielska-Białej. Nie dość, że w trakcie dziewiętnastu kolejek I ligi dopuścili do straty zaledwie czternastu bramek, to sami potrafili wpisywać się na listę strzelców. Defensorzy zespołu siali postrach pod bramką rywali przy okazji stałych fragmentów gry. - Na początku sezonu ten element gry nie wyglądał jednak za dobrze. Pamiętajmy, że w poprzednich rozgrywkach mogliśmy liczyć na Darka Kołodzieja, który potrafił świetnie rozegrać rzut wolny czy rożny. Gdy go zabrakło, potrzebowaliśmy kilku spotkań, by nauczyć się wykorzystywać stałe fragmenty na nowo - wyjaśnia Bogdan Wilk, drugi trener Podbeskidzia. W efekcie obrońcy "górali" strzelili pięć bramek.

Skład formacji defensywnej bielszczan bardzo rzadko ulegał jakimkolwiek korektom. Od początku tworzyli go: Michał Osiński, Juraj Danczik, Maciej Szmatiuk i Sławomir Cienciała. Po kilku seriach gier znalazło się również miejsce dla Bartłomieja Koniecznego. Pozostali gracze mogli co najwyżej oglądać ich poczynania z ławki. - Szczęśliwie dla nas piątka zawodników wystarczyła na całą rundę. Trzeba się jednak liczyć z tym, że na wiosnę pojawią się kartki i kontuzje. Będziemy wówczas korzystali na tych pozycjach z większej ilości piłkarzy - mówi asystent Marcina Brosza. Czy jednak którykolwiek z rezerwowych jest w stanie wskoczyć do podstawowego ustawienia? - Nikt nie powiedział przecież, że ten "żelazny" skład z jesieni jest nie do ruszenia. Chłopcy muszą czuć się zagrożeni - uśmiecha się Wilk. Kto z obecnej kadry mógłby dać szersze pole manewru przy ustalaniu składu?

Na pewno Tomasz Górkiewicz, który w poprzednim sezonie należał do kluczowych ogniw drużyny. Podbeskidzie dysponuje w tej formacji także utalentowanymi Pawłem Baranowskim i Arkadiuszem Gołębiem. Ten drugi ostatnie miesiące spędził w Koszarawie Żywiec. - To bardzo perspektywiczni zawodnicy. Dostaną szansę pokazania się w okresie przygotowawczym. Baranowski gra przecież w swojej kategorii wiekowej w kadrze Polski. Dlaczego nie miałby zatem już teraz rywalizować o miejsce w zespole? - podkreśla członek sztabu szkoleniowego drużyny z Bielska-Białej.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również