"Niektórzy udawali, że mnie nie widzą, tak im nadepnąłem na odcisk"

13.08.2017
Trener Leszek Ojrzyński po meczu z Górnikiem Zabrze odpowiedział kibicom, którzy wyzywali go w czasie dzisiejszego meczu z Arką Gdynia.
Łukasz Sobala/Press Focus
Spotkanie Górnika Zabrze z Arką Gdynia nie było zbyt widowiskowe w pierwszych 45 minutach. - Pierwsza połowa to piłkarskie szachy, wzajemne badanie się i wolne tempo. Mało się działo. Sytuacje były po stałych fragmentach gry, ale nie klarowne - przyznał trener Leszek Ojrzyński, który był zadowolony z tego, że jego zespół lepiej wyglądał po przerwie.

- W drugiej połowie moja drużyna zdecydowanie lepiej zagrała, szczególnie na początku. Więcej utrzymywaliśmy się przy piłce, zmienialiśmy ciężar gry i mieliśmy swoje sytuacje - i w końcu mieliśmy rzuty z autu, bo przed przerwą tego brakowało. Zmieniliśmy swoją grę i po aucie zdobyliśmy bramkę - powiedział Ojrzyński. Trener  po golu przestrzegał swoich piłkarzy, by szczególnie skupili się na pierwszych minutach po wyjściu na prowadzenie. Nie pomogło.

- Uczulałem zawodników, żeby uważać przez pierwsze minuty po bramce, bo Górnik na pewno ruszy. Podobnie straciliśmy gola w Lidze Europy. Zostaliśmy skarceni. Dalej atakowaliśmy, ale końcówka była już niebezpieczna w wykonaniu gospodarzy - stwierdził Ojrzyński, który nie został miło przyjęty przez kibiców. Zaczęło się od gwizdów, skończyło na wyzwiskach.

- Z iloma ludźmi mam w Zabrzu zatargi... - uśmiechnął się Ojrzyński. - Niektórzy udawali, że mnie nie widzą, tak im nadepnąłem na odcisk, ale to ich problem. Nie zawsze jesteś kochany, nie zawsze ludzie cię doceniają. Każdy ma swoje interesiki - skomentował wyzwiska. - W grudniu Górnik był najlepszą drużyną w ekstraklasie, a i tak słyszałem, że na taczkach będą mnie wywozić. Niech śpiewają, ja mam co robić - zakończył trener Arki.
autor: AW

Przeczytaj również