"Niebiescy" swoje - tym razem ugościli Arkę

05.12.2016
Kompletna mizeria w Chorzowie. Ruch przegrał przy Cichej jedenasty ligowy mecz w tym roku nie dając rady słabiutkiej Arce. Goście szybko wykorzystali niemoc chorzowian a później przez 70 minut bronili korzystnego rezultatu. Ruch po przerwie wyglądał lepiej, ale zabrakło mu argumentów do odwrócenia losów spotkania.
Norbert Barczyk/PressFocus
Wydarzenie
Kibice jeszcze nie zdążyli zająć swoich miejsc na trybunach a goście już cieszyli się z pierwszego gola. W 3 minucie po rzucie rożym Michał Marcjanik uciekł Jakubowi Arakowi i uderzeniem głową zaskoczył Libora Hrdlickę. 

Bohater
Trudno znaleźć postać wyróżniającą się ponad ogólną przeciętność tego spotkania. Niezłe zawody zagrał Yannick Kakoko - solidny, trudny do przejścia, często przerywał próby zawiązania ataków przez zawodników "niebieskich".

Rozczarowanie
Ruch koszmarnie rozpoczął spotkanie, a to co najgorsze działo się z udziałem Jakuba Araka. Napastnik "niebieskich" najpierw nie upilnował w swoim polu karnym Michała Marcjanika, a nieco ponad kwadrans później sprokurował rzut karny faulując Marcusa da Silvę. Z przodu nie dawał kompletnie niczego co dostrzegł trener Waldemar Fornalik, wymieniając go po przerwie na Jarosława Niezgodę.

Co ciekawego?
- Ruch nie zareagował na stratę pierwszej bramki, wyglądając w pierwszej połowie na zesepół złożony z ludzi którzy spotkali się ze sobą po raz pierwszy. Brakowało tempa, precyzji z przodu oraz odpowiedzialności w tyłach.

- Jedyna składna akcja przeprowadzona przez "niebieskich" w pierwszej połowie mogła skończyć się golem wyrównującym. W polu karnym przerwacał się Łukasz Surma, ale sędzia Zbigniew Dobrynin uznał, że faulu nie było.

- Chwilę później "jedenastkę" mieli Arkowcy. Arak faulował w swoim polu karnym Marcusa da Silvę. Ruch całym zespołem ruszył pretensjami w stronę arbitra, ale ten nie miał zamiaru zmieniać decyzji. Karnego z zimną krwią wykorzystał da Silva.

- Tuż przed przerwą trzecim golem gospodarzy mógł skarcić Paweł Abbott. Bardzo chłodno przyjęty przez publiczność przy Cichej były napastnik Ruchu strzelał głową, a piłka poleciała obok słupka bramki Hrdlicki.

- Po przerwie to Ruch rozpoczął od mocnego uderzenia. Tadeusz Socha sfaulował Piotra Ćwielonga, rzut wolny wykonał Patryk Lipski po którego zagraniu piłka tuż przy słupku wpadła do bramki bezradnego Pavelsa Steinborsa.

- "Niebiescy" po przerwie przeważali, ale w ich grze wciąż brakowało pazerności. Do wyrównania w 60 minucie mógł doprowadzić Jarosław Niezgoda, który nieczysto trafił w piłkę świetnie wystawioną przez Ćwielonga.

- Swoją okazję miał również "Pepe", który po dośrodkowaniu Martina Konczkowskiego ładnie złożył się do strzału, ale piłka po efektownym woleju pofrunęła obok bramki Arki.

- Gospodarze dwukrotnie domagali się rzutu karnego, ale Zbigniew Dobrynin za każdym razem widział sytuację inaczej. Nie dopatrzył się faulu Hofbauera na Heliku, nie zauważył też zagrania ręką w "szesnastce" Arkowców.

- Tuż przed końcem meczu kibice raz jeszcze wstali z miejsc - w dobrej sytuacji wprost w Steinborsa trafił Niezgoda, ale arbiter i tak pokazał pozycję spaloną napastnika Ruchu.

- "Widowisko" podsumował Adrian Błąd - rezerwowy przyjezdnych w doskonałej sytuacji kopnął obok bramki chorzowskiego Ruchu.

Ruch Chorzów - Arka Gdynia 1:2 (0:2)
0:1 - Marcjanik 3'
0:2 - da Silva 20'
1:2 - Lipski 48'

Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Helik, Kowalczyk, Pazio - Przybecki (46' Mazek), Surma (77' Visnakovs), Lipski, Urbańczyk, Ćwielong - Arak (46' Niezgoda). Trener: Waldemar Fornalik.

Arka: Steinbors - Socha, Marcjanik, Sobieraj, Marciniak - da Silva, Kakoko, Hofbauer (87' Szwoch), Łukasiewicz, Wojowski (80' Błąd) - Abbott (65' Zjawiński). Trener: Grzegorz Niciński.

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź)
Żółte kartki: Hofbauer, Sobieraj (Arka)
Widzów: 5029
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również