Nie żyje młody chłopak. Nie nakręcajcie się tą tragedią!

22.08.2016
Kibic, piłkarz, nóż, morderstwo - idealne narzędzia by pofolgować sobie w prasowych tytułach, a potem śledzić słupki "klikalności". Tragedia młodego chłopaka, który przez większą część zbyt krótkiego życia grał w piłkę w katowickim GKS-ie, znalazła się w cieniu spekulacji dotyczących kibicowskich motywów zbrodni.
"Napastnicy najprawdopodobniej byli pseudokibicami jednego ze śląskich klubów piłkarskich" - tyle wystarczyło by podpalić wyobraźnię specjalistów od kibicowskich porachunków. Ten jeden, krótki cytat, który pojawił się na internetowych stronach "Dziennika Zachodniego", a który pochodził z ust rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej rozpalił internetowych komentatorów do czerwoności. Szybka analiza kibicowskich układów, nazwy klubów, trasy ich ostatnich przejazdów, nawet narzędzie zbrodni - wszystko jest dobrą poszlaką by przypisywać zbrodnię akurat tym, a nie innym. A później do woli nakręcać spiralę nienawiści między "nami" i "nimi".
 
Tu nie ma miejsca na "chyba". Tu trzeba mieć pewność. Jest i było sprawą oczywistą, że ustawienie zbrodni w kibicowskim kontekście wywoła burzę między sympatykami piłkarskich klubów. Jest i było sprawą oczywistą, że elementarna odpowiedzialność zobowiązuje do choćby odrobiny zastanowienia przed publikacją podejrzeń o takim "ciężarze gatunkowym". Niestety jest i było sprawą oczywistą, że okazji do nabicia klilnięć i odsłon przepuścić po prostu nie można.
 
"Pseudokibice zadźgali byłego piłkarza" - dobry tytuł zawsze przyćmi ukrytą gdzieś między wierszami informację. Tym razem informację o tym, że nawet jeśli zachodzi podejrzenie, że zbrodnia dokonała się z udziałem osób na codzień kibicujących którejś z drużyn, to z samym kibicowaniem, czy tym bardziej grą w piłkę wspólnego miała niewiele. Ale zdaje się, że im mniej wiadomo, tym lepiej, bo pole do spekulacji szersze. 
 
Temat żyje cały dzień, a na koniec? Lakoniczna aktualizacja: "mogło dojść do "zwykłej" awantury pod jednym z nocnych klubów". I to akurat już się chyba nie "klika"...
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również