Nie dać się zepchnąć na bocznicę. Widowisko gwarantowane!

18.02.2017
Porażka w Szczecinie sprawiła, że piłkarze Piasta Gliwice tracą do wymarzonej ósemki już 6 punktów. Ewentualna przegrana, bądź nawet remis w sobotnim starciu z poznańskim Lechem sprawi, że razem z "Kolejorzem" grupa mistrzowska odjedzie gliwiczanom jeszcze dalej.
Łukasz Sobala/PressFocus
Przed starciem w Szczecinie strata podopiecznych Radoslava Latala do ósmego miejsca wynosiła raptem cztery punkty. Po pierwszej połowie wiosennej inauguracji z "Portowcami" została już nawet zminimalizowana do jednego oczka. Fatalna druga odsłona w wykonaniu gości na stadionie im. Floriana Krygera sprawiła, że sytuacja w tabeli w kontekście wyznaczonego celu zrobiła się naprawdę trudna. Lech też ma swoje plany - podopieczni trenera Nenada Bjelicy systematycznie pną się w górę tabeli, a dzięki wygraniu 6 z ostatnich 8 meczów teoretycznie na podium mogą wskoczyć nawet po tym weekendzie.

Nie ma (czego) kim bronić
Miejsce w tabeli to nie jedyny argument sugerujący, że w Gliwicach w sobotni wieczór nie mają czego bronić. Kłopot podstawowy to fakt, że bronić... nie będzie kim! Za kartki pauzują Marcin Pietrowski i Uros Korun, a zwłaszcza brak tego pierwszego będzie dla trenera Latala ogromnym problemem przy ustalaniu wariantów obronnych. W dodatku kłopoty zdrowotne wciąż ma Hebert. - Musimy czekać do ostatniej chwili, bo wtedy się okaże kto będzie zdrowy. Stoimy przed trudnym zadaniem, szczególnie, że przyjeżdża do nas mocny rywal - zauważa szkoleniowiec Piasta. W obronie Piasta może zagrać na przykład Edvinas Girdvainis. Litwin nie jest jednak - delikatnie mówiąc - gwarantem bezbłędnej gry w defensywie. Jesienią wybiegał w podstawowym składzie Piastunek 6-krotnie. Gliwiczanie stracili wtedy łącznie 12 bramek. Szansę na debiut w "jedenastce" ma też Adam Mójta - były zawodnik Wisły swoje atuty eksponuje jednak głównie z przodu, a to kolejny z argumentów na to, że widowisko przy Okrzei zapowiada się przednie. Już w Szczecinie duże umiejętności pokazali przecież Stojan Vranjes i Michal Papadopulos, którzy mają potencjał by jednym zagraniem zachwycić publiczność gliwickiego stadionu.

Pójdą na wymianę?
Do Gliwic przyjeżdża zespół, który niemal gwarantuje, że - przynajmniej pod bramką gospodarzy - będzie działo się sporo. Jesienią to podopieczni Nenada Bjelicy oddawali najwięcej strzałów w całej stawce (średnio ponad 16). W składzie mają najskuteczniejszego Polaka - Marcina Robaka, i zaczynającego nawiązywać do wielkich oczekiwań Dawida Kownackiego. Z przodu potencjał Lechitów jest ogromny - nawet w pierwszym wiosennym starciu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, choć wszystkie 3 gole strzelili z rzutów karnych, w bramkę rywali ładowali aż miło (20 strzałów, w tym 5 celnych). Jeśli więc przed meczem przy Okrzei gdzieś szukać problemów "Kolejorza", to... w najskuteczniejszej w tym sezonie obronie. W tym, że Lechici stracili dotychczas ledwie 19 goli w dużej mierze palce maczali Matus Putnocky i Jan Bendarek, a obu z powodu kontuzji w Gliwicach nie zobaczymy.

Przypuszczalne składy:

Piast: Szmatuła - Szeliga, Sedlar, Girdvainis, Mójta - Bukata, Vranjes, Murawski, Mraz - Papadopulos, Sekulski. Trener: Radoslav Latal.

Lech: Burić - Kędziora, Nielsen, Wilusz, Kostewycz - Makuszewski, Gajos, Trałka, Majewski, Jevtić - Kownacki. Trener: Nenad Bjelica.

Początek meczu: sobota, 20:30
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również