Nie chciał strzelać karnego, bo... wcześniej zmarnował "setkę"

13.09.2009
- Nie czułem się na siłach, aby w ważnym momencie podejść do piłki - przyznaje Krzysztof Bizacki, napastnik GKS-u Tychy, który w meczu z Turem nie egzekwował, jak to zwykle bywa, rzutu karnego.
W tyskim GKS-ie nominalny wykonawcą "jedenastek” jest Bizacki. Podczas meczu z Turem nie on jednak postawił piłkę na "wapnie”. - Byłem rozbity psychicznie. Chwilę wcześniej nie wykorzystałem "setki” (strzał napastnika z najbliższej odległości bramkarz instynktownie wybił na rzut rożny - przyp. red.). Wolałem, aby któryś z partnerów spróbował. Następny w kolejce jest Łukasz Kopczyk, ale zgłosił się Matusz Żyła - mówi Bizacki.

Przeczytaj relację z pojedynku tyszan >

- Gdy sędzia gwizdnął karnego, Krzysiek powiedział, że odpuszcza. Stwierdziłem, że dam radę i wezmę odpowiedzialność na siebie. Później kolana trochę "zagrały”, ale wyłączyłem się i skupiłem się tylko na strzale. Jak widać z dobrym skutkiem - uśmiecha się Żyła.
autor: MAR

Przeczytaj również