Na to przełamanie czekali długo. Rozwój w końcu z wygraną

08.10.2017
Niebywały przebieg miała ostatnia kolejka ligowa w wykonaniu śląskich drugoligowców. Jedyną drużyną, której udało się zdobyć komplet punktów, został niespodziewanie katowicki Rozwój. Tym samym podopieczni Marka Koniarka przełamali się po ponad 2 miesiącach i odnieśli dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie ligowym. Godna odnotowania jest także znakomita pogoń ROW-u w meczu w Kluczborku, a także pierwsza porażka GKS-u Jastrzębie na swoim stadionie. 
rozwoj.info.pl
Rozwój Katowice odniósł swoje ostatnie zwycięstwo ligowe 4 sierpnia, pokonując w znakomitym stylu spadkowicza z Nice 1. Ligi - Wisłę Puławy 2:0. Od tego czasu katowiczanie spisywali się w lidze fatalnie, a czarę goryczy przelała ostatnia klęska u siebie z Gryfem Wejherowo. Właściwie nic nie wskazywało na to, że podopieczni trenera Koniarka zdołają przerwać złą passę w tej kolejce, gdyż ich rywalem była niepokonana na własnym boisku ekipa Błękitnych Stargard. Na domiar złego sytuacja kadrowa Rozwoju była wręcz fatalna, gdyż na teren półfinalisty Pucharu Polski z 2015 roku zespół udał się w 17-osobowym składzie.  
 
Mimo tego katowiczanie wyglądali na tle swojego rywala naprawdę dobrze i już w 17. minucie udało im się objąć prowadzenie - wówczas pewnym uderzeniem w okienko popisał się napastnik Adam Żak. Radość gości nie trwała jednak długo, gdyż zaledwie trzy minuty później Błękitni wyrównali stan rywalizacji za sprawą Patryka Skóreckiego. Piłkarze 17. zespołu w drugoligowej tabeli nie zamierzali jednak łatwo odpuścić i tuż po przerwie ustalili wynik meczu na 1:2. 3 minuty po wznowieniu rywalizacji Michał Płonka uderzył z dystansu, piłka po strzale otarła się jeszcze o ręce Rzepeckiego i wpadła do jego bramki. 

Gol ustalający wynik wcale nie zakończył futbolowych emocji - co ciekawe, więcej okazji bramkowych na zmianę wyniku miał Rozwój, jednak próby Tabisia i Marchewki nie zaskoczyły już dobrze dysponowanego Rzepeckiego. Błękitni atakowali z rzadka, ale bardzo konkretnie - w końcu na kwadrans przed końcem tylko poprzeczka uratowała Bartosza Solińskiego przed utratą bramki.

Zwycięstwo Rozwoju zaskakuje także dlatego, że zespół w Stargardzie kończył rywalizację w dziewięciu. Najpierw czerwoną kartkę za brutalny wślizg obejrzał Żak, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry drugą żółtą kartkę obejrzał Michał Płonka. Tym samym z boiska wylecieli obaj strzelcy bramki dla zespołu gości.

Ostatecznie zawodnicy z Katowic utrzymali cenne zwycięstwo i po blisko 2 miesiącach w końcu mogli unieść ręce w geście triumfu. Choć w tabeli Rozwój dalej w tabeli wyprzedza jedynie Gwardię Koszalin, jego strata do pozostałych zespołów zmalała.
 
Błękitni Stargard – Rozwój Katowice 1:2 (1:1)
 
0:1 – Adam Żak - 17'
1:1 – Patryk Skórecki - 20'
1:2 – Michał Płonka - 48'
 
Błękitni: Rzepecki – Szymusik, Pustelnik, Burzyński, Gutowski – Fadecki, Mosiejko, Skórecki, Magnuski (65' Inczewski), Włóka (46' Więcek) – Węsierski. Trener: Krzysztof Kapuściński.
Rozwój: Soliński – Mońka, Jaroszek, Czekaj, Łączek – Barwiński, Płonka – Tabiś (68' Marchewka), Bętkowski (90+7' Kaletka), Paszek (86' Kamiński) – Żak. Trener: Marek Koniarek.

Żółte kartki: Pustelnik, Włóka, Magnuski, Szymusik, Węsierski, Skórecki – Jaroszek, Płonka, Paszek.
Czerwone kartki: Żak (89, faul), Płonka (90+4, druga żółta).
Sędziował: Damian Kos (Gdańsk)


Sporo działo się także w Kluczborku, gdzie swój mecz rozgrywał ROW 1964 Rybnik. Spotkanie nie układało się podopiecznym trenera Buchały od samego początku, gdyż w pierwszej połowie udało im się oddać zaledwie jeden niecelny strzał. Gospodarze absolutnie zdominowali przebieg rywalizacji i swoją dobrą postawę udokumentowali 8 minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Wówczas celną główką z około 9 metra popisał się Bartosz Brodziński. Po postawie zawodników trenera Ganowicza widać było, że nie zamierzają odpuszczać i dążyli do zdobycia kolejnych goli. Na 2:0 udało im się podwyższyć za sprawą przepięknego uderzenia Damiana Warchoła i wydawało się, że na 10 minut wszystko jest już w Kluczborku jasne.

Roland Buchała zapewniał jednak w wywiadzie na naszej stronie (który możecie przeczytać tutaj), że jego zespół będzie walczył do samego końca i podobnie było w meczu ze spadkowiczem z Nice 1. Ligi. W 81. i w 89. minucie Paweł Jaroszewski i Mariusz Muszalik wyrównali stan rywalizacji i tym samym ROW pozostaje niepokonany pod wodzą trenera Buchały. W 3 meczach pod jego wodzą klub zdobył 5 punktów, więc pozostaje czekać na decyzje działaczy - w końcu obecny szkoleniowiec miał prowadzić zespół tymczasowo przez właśnie trzy spotkania. 
 
MKS Kluczbork – ROW 1964 Rybnik 2:2 (0:0)

1:0 - Bartosz Brodziński - 53'
2:0 - Damian Warchoł - 79'
2:1 - Paweł Jaroszewski - 81'
2:2 - Mariusz Muszalik - 89' (k.)

MKS: Majchrowski – Górkiewicz (88' Zieliński), Gierak, Brodziński, Nitkiewicz – Nakrosius, Deja (46' Glanowski) – Skoczylas, Warchoł, Kościelniak (63' Baraniak) – Wolny (83' Reisch). Trener: Łukasz Ganowicz
ROW: Rosa – Gojny, Jary, Bober, Tkocz - Koch (57′ Koleczko), Zganiacz (79′ Spratek), Muszalik, Kalisz, Siwek (65′ Jaroszewski) - Musiolik. Trener: Roland Buchała

Żółte kartki: Warchoł, Górkiewicz, Nakrosius – Tkocz, Jaroszewski, Musiolik.
Sędziował: Sebastian Załęski (Ostrołęka) 


Minorowe nastroje panują za to w Jastrzębiu-Zdroju, gdyż beniaminek z tego miasta przegrał wczoraj swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie na własnym boisku. Pogromcą podopiecznych Jarosława Skrobacza okazał się inny z beniaminków - Garbarnia Kraków, która w tym sezonie bardzo pozytywnie zaskakuje kibiców swoją grą. Dobrą passę zawodnicy trenera Hajdy chcieli podtrzymać od samego początku i już w 2. minucie objęli prowadzenie dzięki Karolowi Kostrubale. GKS zdołał odrobić straty siedemnaście minut później za sprawą Daniela Szczepana, który wykorzystał dobrą wrzutkę Farida Alego i podobnie jak zawodnik Garbarni, popisał się celną główką. Oba zespoły tworzyły fajne widowisko i starały się za wszelką cenę doprowadzić do zwycięstwa. Większą skutecznością popisali się goście i dzięki trafieniu Dariusza Łukasika, a jakże - z główki, wywieźli 3 punkty z Jastrzębia.

GKS tym samym przegrał pierwsze spotkanie u siebie od 29 kwietnia (wówczas jastrzębianie ulegli 0:2 Ruchowi Zdzieszowice) i udowadnia, że po znakomitym początku sezonu złapał lekką zadyszkę. Choć podopieczni trenera Skrobacza cały czas pozostają w strefie dającą awans, nie wygrali meczu w lidze od 9 września i nad piątą ekipą w tabeli ma zaledwie 2 punkty przewagi. 
 
GKS 1962 Jastrzębie - Garbarnia Kraków 1:2 (1:1)
 
0:1 - Karol Kostrubała - 2'
1:1 - Daniel Szczepan - 19'
1:2 - Dariusz Łukasik - 53' 
 
GKS 1962: Drazik - Mazurkiewicz, Pacholski, Szymura, Kulawiak - Semeniuk (79' Dzida), Ruda (59' Caniboł), Tront, Jadach, Ali (74' Szczęch) - Szczepan (70' Adamek). 
Garbarnia: Kozioł - Mistrzyk, Garzeł, Kalemba (46' Łukasik), Nieśmiałowski - Kitliński (70' Krykun), Pietras, Kostrubała, Serafin, Kiebzak (80' Wójcik) - Siedlarz (46' Ciesielski). 
 
Żółte kartki: Szczepan, Caniboł, Kulawiak, Szymura - Pietras, Serafin, Kozioł. 
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również