Moda na zmiany również na Śląsku. Działa?

14.12.2017
Prawdziwe tornado szalejące na trenerskim rynku nie ominęło również klubów z naszego regionu. Z karuzeli spadło już 5 szkoleniowców. Spośród klubów, które jesienią mogły być rozczarowane swoimi wynikami cierpliwość wykazali jedynie w Katowicach...
Łukasz Sobala/PressFocus


9 trenerów zdążyli już wymienić polscy ekstraklasowicze. Biorąc również pod uwagę zmiany jakie nastąpiły w elicie w trakcie letniej przerwy w rozgrywkach okazuje się, że w porównaniu do poprzedniego sezonu w lidze pracuje zaledwie pięciu trenerów, którzy swoje stanowiska piastowali również wiosną. W zadziwiający trend wpisali się również działacze gliwickiego Piasta, którzy we wrześniu zdecydowali się na zatrudnienie przy Okrzei Waldemara Fornalika, który zastąpił zdymisjonowanego Dariusza Wdowczyka. "Wdowiec", który przejmował drużynę na początku roku i zdołał uratować ją od spadku jesień zaczął fatalnie. Jego Piast - często w pechowych okolicznościach - gubił punkty regularnie, nie wykorzystywał nawet najlepszych okazji na wygrane (przestrzelone rzuty karne K. Vassiljeva) i w pierwszych 9 meczach uzbierał tylko 8 oczek. Doświadczony szkoleniowiec na finiszu pracy narzekał przede wszystkim na brak klasowego napastnika. Waldemar Fornalik na skuteczność pod bramką rywala antidotum jeszcze nie znalazł, ale styl drużyny może się podobać coraz bardziej. Drugi mały plusik pracy byłego selekcjonera stanowi fakt, że gliwiczanie przestali przegrywać. Wciąż jednak punktują słabo i nie wygrzebali się z ligowych dołów. Solidnie przepracowana zima pod okiem Fornalika, powrót do formy kontuzjowanego przez większość jesieni Gerarda Badii i wzmocnienie ofensywy to nadzieja gliwiczan na faktyczną poprawę ich kiepskiej sytuacji.



To bodaj najdziwniejsza roszada na trenerskim stołku w historii "Górali". Tak naprawdę za fatalne wyniki Podbeskidzia u progu rozgrywek odpowiadał przede wszystkim Jan Kocian, który porzucił zespół tuż przed startem ligi. Jego asystent. Dariusz Fornalak poprowadził drużynę w 3 meczach. W starciach z przeciętnymi Chrobrym, Bytovią i Stomilem kandydat do awansu ugrał tylko remis. Do gaszenia pożaru przy Rychlińskiego ruszył Adam Nocoń, i choć wiedzie mu się lepiej to Podbeskidzie - jako całość - wciąż głównie zawodzi. Gra nierówno, traci punkty w końcówkach, wygląda na słabo przygotowaną do sezonu, a efekt jest taki, że o Ekstraklasie dla Bielska znowu można już chyba zapomnieć. Zima stanie zaś prawdopodobnie pod znakiem kolejnych kadrowych przetasowań. Czy Nocoń, który w I-ligowych realiach pozostaje nowicjuszem poradzi sobie ze zbudowaniem nowego zespołu?



Kolejna zmiana z gatunku nietypowych ale i taka, która na dziś zdaje się najbardziej trafioną spośród wymienionych. Krzysztof Warzycha wiosną wrócił do Chorzowa ratować Ruch przed spadkiem z Ekstraklasy. Misja się nie powiodła, co gorsza "Niebiescy" fatalnie weszli też w kolejne rozgrywki. "Gucio" pracował w arcytrudnych warunkach, budował zespół niemal od nowa i to z materiału o jakości dalekiej od ideału. Mimo to bilans sześciu porażek w siedmiu spotkaniach sprawił, że cierpliwość stracił... sam szkoleniowiec. Zadzwonił po swojego mentora z Grecji i w ten sposób na Cichą trafił trener, jakiego na tym szczeblu rozgrywek jeszcze w historii nie było. Człowiek, który jako trener zdobywał tytuły Mistrzów Grecji ze słynnym Panathinaikosem i poprowadził "Koniczynki" do półfinału Ligi Mistrzów wpadł do Chorzowa, przyjrzał się swoim zawodnikom i... zrobił z nich całkiem solidną pakę! W pewnym momencie jego zespół znalazł się na fali o jaką trudno było go podejrzewać - wygrał 5 z 6 spotkań, w tym to najważniejsze - derby przy Bukowej z GKS-em. Ostatecznie jednak wąska, niedoświadczona kadra i problemy z wytrzymaniem meczowych obciążeń sprawiły, że "Niebiescy" musieli zejść na ziemię. Rocha dał jednak Ruchowi coś, co zdawało się gasnąć w zastraszającym tempie - realną nadzieję na utrzymanie I ligi!



Rok rozczarowań - tak można było podsumować pracę Jurija Szatałowa z tyskim GKS-em. Co prawda były trener m.in. Polonii Bytom, Cracovii, czy Zawiszy utrzymał beniaminka na zapleczu Ekstraklasy, ale ambicje przy Edukacji były znacznie większe. Latem Szatałow stracił swojego kluczowego gracza - Jakuba Świeczoka, którego forma eksplodowała właśnie pod wodzą Rosjanina. Z drugiej jednak strony tyszanie dokonali jednych z ciekawszych transferów w lidze, a mimo to znowu zaplątali się w ogonie ligowej stawki. Postawa tyszan nie napawała optymizmem, więc w Tychach postanowili skopiować ruch, jakiego kiedyś nie pożałował bydgoski Zawisza. W GKS-ie w miejsce Szatałowa zatrudniono Ryszarda Tarasiewicza. Efektu podobnego do tego z Bydgoszczy jednak nie było - drużyna pod wodzą nowego szkoleniowca punktuje jeszcze słabiej niż za czasów Rosjanina. Efekt jest taki, że przy Edukacji wiosną znowu będzie się trzeba skupić na utrzymaniu I ligi i budowaniu zespołu, który o coś więcej będzie w stanie powalczyć dopiero za rok...


Najmłodszy szkoleniowiec na szczeblu centralnym zastąpił starego wyjadacza - Piotra Piekarczyka. Roland Buchała pierwsze kroki na trenerskiej ławce swojego ROW-u Rybnik ma naprawdę udane. 33-letni były zawodnik klubu zaczynał sezon jako asystent popularnego "Orzecha". Niezadowalające wyniki drużyny i pozycja zespołu w okolicach strefy spadkowej sprawiły, że włodarze ROW-u po 9 seriach postanowili przekazać stery niedoświadczonemu Buchale. Efekt okazał się całkiem dobry - rybniczanie po zmianie na trenerskim stołku odpalili na tyle, że zimę spędzą dosyć spokojnie. Wypracowali już 5 punktów przewagi nad strefą spadkową, a biorąc pod uwagę wyłącznie okres w którym za wyniki odpowiada Buchała, Rybnik stał się 7. najlepiej punktującą ekipą stawki.
autor: ŁM

Przeczytaj również