Mistrzostwo dla Piasta (?) - czekamy już 27 lat

08.02.2016
Start wiosennej części zmagań Ekstraklasy tuż, tuż, pora zatem na niewielką dawkę przypuszczeń, założeń, prognoz i... wróżenia z piłkarskich fusów. Jakbyśmy bowiem rzetelnie nie analizowali okresów przygotowawczych naszych drużyn, doskonale wiemy, że polska piłka potrafi mocno zaskoczyć i to zazwyczaj w tym najmniej spodziewanym momencie.
Łukasz Laskowski/pressfocus.pl
Mimo wszystko spróbujmy przewidzieć co może czekać podczas nadchodzących miesięcy fanów najlepszej aktualnie drużyny w naszym kraju – fanów gliwickiego Piasta.

Raj organizacyjny?

Faktu, że klub z Okrzei jest dobrze i z rozsądkiem zarządzany już od dłuższego czasu, udowadniać specjalnie nie trzeba. W Gliwicach mają pod względem organizacyjnym wszystko co potrzebne do odniesienia sukcesu.
Rosnące (także finansowo) wsparcie z miasta? Jest! Funkcjonalny, spełniający wszelkie nowoczesne standardy, obiekt? Obecny! Plany dalszej rozbudowy klubu, między innymi o akademię piłkarską z prawdziwego zdarzenia? A jakże, są! Fachowcy oraz osoby wielce zaangażowane w życie Piasta? Jak najbardziej. Na miejscu! Czegóż chcieć więcej? Pod względem organizacyjnym chyba już niczego ponadto na tą chwilę mieć się nie da.

Sportowo wciąż do przodu

Gdy wszystkie trybiki w klubie funkcjonują jak należy można śmiało budować sportową potęgę zespołu. W przypadku „Piastunek” okazuje się, że i pod tym względem słowo profesjonalizm pasuje jak ulał. Pierwszą drużynę prowadzi szkoleniowiec ze znanym w świecie europejskiej piłki nazwiskiem. Radoslav Latal zrobił z niebiesko-czerwonych chyba najlepiej poukładany taktycznie, a przy okazji także świetnie przygotowany kondycyjnie, team.

Udało się stworzyć w Gliwicach dobrze rozumiejący się kolektyw, głównie słowiańskich piłkarzy, którzy dobrze dogadują się również poza boiskiem. Taka więź czasami daje nawet więcej niż najbardziej złożone założenia trenerskie.

Nie zapominajmy także, że od niedawna zespół rezerw Piasta przejął nowy szkoleniowiec – Adrian Olecki, a jego celem ma być takie poprowadzenie drugiej drużyny niebiesko-czerwonych, aby ta grała dokładnie to samo co pierwsza. Pomysł jakże oczywisty, o ile łatwiej w takim przypadku graczom z zaplecza wkomponować się w ekstraklasowy team, szkoda że tak niewiele polskich drużyn realizacje tego typu koncepcję.

Sparingowa konsternacja

Czy na tym, wydawałoby się niemal idealnym, wizerunku dostrzec można jakieś niepokojące skazy? O dziwo, jak najbardziej można.

Pierwszy problem to oczywiście system rozgrywek Ekstraklasy, w myśl którego całkiem solidna przewaga „Piastunek” nad resztą stawki stopnieje, w niektórych przypadkach nawet o ponad połowę, zaraz po podziale ligi na grupy – lepszą oraz słabszą.

Na powyższą sytuację rady oczywiście nie ma, poza tym że jeśli „Banda Latala” będzie wiosną grała tak jak to było jeszcze kilka tygodni temu, żaden podział punktów w zdobyciu tytułu mistrza Polski, gliwiczanom na pewno nie przeszkodzi.

W tym miejscu pojawia się jednak niestety drugi potencjalny kłopot. Czy też może raczej obawa. Mowa o rezultatach sparingów, jakimi „uraczył” nas Piast, szczególnie w drugiej części okresu przygotowawczego. 1-2 ze Stroemsgodset IF. Identycznie z Dinamem Zagrzeb. 1-3 z donieckim Szachtarem. Wreszcie niepokojące 1-2 z drugoligowym Trzyńcem. Pod względem wyników meczów towarzyskich „Piastunki” swych kibiców nie rozpieszczały, a wygrane z Benidormem, Sigmą i Pniówkiem wiele tej sytuacji nie poprawiają.

Z drugiej strony większość przeciwników, którym nie sprostał lider Ekstraklasy, to zespoły z wysokiej półki – rywale wymagający pod każdym względem, a nie piłkarskie anonimy. Niebiesko-czerwoni nie wyglądali na tle tych drużyn źle, o czym zapominać naturalnie nie można.

Nie ma jak stabilizacja

Plusem powinna być także stabilizacja kadry zespołu. Latal nie stracił żadnego ze swych kluczowych graczy, którzy decydowali o obliczu Piasta jesienią. Ba, zarząd klubu dotrzymał słowa i ściągnął na Okrzei czterech zawodników, którzy powinni bez żadnych problemów uzupełniać wyjściową jedenastkę drużyny, w przypadku nieprzewidzianych kontuzji, kartek oraz innego rodzaju wykluczeń.

Na tą chwilę, co podkreśla także osobiście czeski trener, ani Jankowski, ani Ipsza, ani Karaszausks nie nadają się jeszcze do gry na 100%. Wkrótce jednak powinno się to zmienić, a przecież jest jeszcze już w pełni przygotowany Bukata.

Będzie dobrze?!

Reasumując, naprawdę wiele przemawia za realizacją optymistycznego scenariusza, w myśl którego Piast z powodzeniem walczy o mistrzostwo Polski, zasłużenie podstemplowując organizacyjny oraz sportowy ład, jaki panuje przy Okrzei 20.

Oczywiście wiele się może jeszcze podczas nadchodzących miesięcy wydarzyć, wiele popsuć w tej słowiańskiej machinie, wydaje się jednak, że mimo wszystko miejsce Piasta poza podium rozgrywek, na zakończenie sezonu, jest raczej mało realne. Uwierzyli w to ostatnio nawet zawodnicy „Piastunek”, co klub potwierdził takim filmikiem:


Ze swej strony życzymy oczywiście niebiesko-czerwonym spełnienia sportowych pragnień oraz marzeń ich kibiców. Sami również będziemy trzymać kciuki za powodzenie tej misji, w finale której Górny Śląsk będzie mógł szczycić się upragnionym tytułem piłkarskiego Mistrza Polski – po raz pierwszy od 27 lat!

źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również