Minimalizm kontra bezradność. Ruch dał się przełamać "Góralom"

22.08.2017
Niewielu fanów Podbeskidzia wykazało na tyle dużą cierpliwość do zawodzących w lidze "Górali", by wtorkowy wieczór spędzić na zdzieraniu gardeł dla swojego klubu. Pustki w sektorach gospodarzy potęgował głośny doping z miejsc zajętych przez kibiców Ruchu, którzy swoim ulubieńcom udzielili ogromnego wsparcia.
Norbert Barczyk/PressFocus
W tej scenerii Podbeskidzie czuło się jednak całkiem dobrze. Pierwszy kwadrans to prawdziwa karuzela dla defensorów "niebieskich". W centrum pożaru na zmianę znajodwali się Miłosz Trojak, Mateusz Hołownia, czy walczący na stronie z najaktywniejszym na boisku Łukaszem Sierpiną debiutujący w składzie chorzowian Saintago Villafane. Bielszczanie mieli na połowie rywala naprawdę mnóstwo miejsca, a niedoświadczeni obrońcy Ruchu dawali się łapać na prostych, niepotrzebnych faulach. Warto dodać, że trener Nocoń zostawił na ławce Tomasza Podgórskiego, Mariusza Magierę i Rafała Leszczyńskiego.

Szczęście gości długo polegało na tym, że "Górale" prezentują ostatnio katastrofalną skuteczność. Gol powinien paść choćby wtedy, g dy błąd z lewej strony popełnili zawodnicy Ruchu, co wykorzystał Paweł Tomczyk, wpadł w pole karne, ale stojąc już w polu bramkowym Hrdlicki nie dograł precyzyjnej piłki do któregoś z partnerów. Po chwili z rzutu rożnego dośrodkowywał Sierpina, a Kamil Wiktorski z 3 metrów głową wycelował prosto w golkipera z Chorzowa. W 24. minucie szczęście przestało w końcu pomagać przyjezdnym. Mateusz Zawal, który w piątek w ciągu niespełna 50 minut obejrzał dwie żółte kartki i wyleciał z boiska, tym razem sfaulował w swoim polu karnym Dimitara Ilieva. Pod nieobecność Tomasza Podgórskiego "jedenastkę" pewnie wyegzekwował sam poszkodowany i gospodarze cieszyli się z prowadzenia.

Ruch obudził się po 30 minutach. Wykończenie pierwszych ataków chorzowian przez Miłosza Przybeckiego, czy Macieja Urbańczyka pozostawiało wiele do życzenia, ale już rzut wolny egzekwowany przez Bartosza Nowaka napędził "Góralom" naprawdę sporo strachu. Chwilę później rywalom zrewanżowali się gospodarze - tym razem z wolnego uderzał Szymon Sobczak, ale piłkę zdołał odbić Hrdlicka.

O ile w pierwszej połowie grała przede wszystkim jedna drużyna, o tyle po przerwie nie grał już... nikt. Na boisku długo działo się niewiele, poza kontrą zainicjowaną przez Ilieva, po której Tomczyk dał się dogonić Trojakowi marnując kapitalną szanse na 2:0. Co poza tym? Ruch praktycznie całe drugie 45 minut spędził na połówce przeciwnika, ale kompletnie nie miał recepty na sforsowanie defensywy "Górali". Jedni poszli więc w totalny minimalizm, drudzy razili z kolei bezradnością. Jak reagowały trybuny?

Efekt jest jednak taki, że Podbeskidzie swój cel odniosło. Przełamanie po dramatycznym początku ligi może być dla "Górali" nie do przecenienia. Ruch, po złapaniu oddechu dzięki piątkowej wygranej ze Stomilem znowu "umacnia się" na dnie tabeli. Jeśli w kolejnych spotkaniach nie zagra odważniej, z dołów nie wygrzebie się jeszcze naprawdę długo.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Chorzów 1:0 (1:0)
1:0 - Dmitar Iliev 24'-k

Podbeskidzie: Fabisiak - Oleksy, Wiktorski, Malec, Moskwik - Sobczak (71' Kozak), Iliev, Hanzel, Rakowski, Sierpina (90' Podgórski) - Tomczyk (76' Sabala). Trener: Adam Nocoń.

Ruch: Hrdlicka - Villafane (85' Mello), Czajkowski, Trojak, Hołownia - Przybecki, Urbańczyk, Nowak, Zawal, Słoma (76' Komarnicki) - Posinković (69' Setla). Trener: Krzysztof Warzycha.

Sędzia: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)
Żółte kartki: Sobczak (Podbeskidzie), Trojak, Hołownia, Setla (Ruch)
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również