Milik, a sprawa polska

20.02.2015
Arkadiusz Milik strzelił wczoraj bramkę warszawskiej Legii, zapewniając swojemu klubowi skromną zaliczkę przed rewanżowym meczem w ramach Ligi Europy. I zarazem stracił nieco w oczach polskich kibiców?
Rafał Rusek/pressfocus.pl
Nasza narodowa mentalność – często wyśmiewana, traktowana z przymrużeniem oka, z której naigrawamy się i którą modnie trollujemy. Że niby jesteśmy już tacy światowi, potrafimy być obiektywni, doceniamy profesjonalistów, w ogóle wszystko ponad podziałami. A tymczasem, gdy przychodzi co do czego...

Ale przejdźmy do konkretów. W dniu wczorajszym, podczas pojedynku Legii z Ajaxem, jeden z naszych rodzimych dziennikarzy ośmielił się ucieszyć z bramki, którą wychowanek Rozwoju zaaplikował Duszanowi Kuciakowi. Ucieszyć to może nieco zbyt wielkie, w tym przypadku, słowo. Pozwolę sobie zacytować jego tweet: „Brawo Milik!”. Tylko tyle i jak się okazało – AŻ TYLE!

Ilość hektolitrów internetowego hejtu, jakie musiał potem znieść na swoim profilu „winny” była naprawdę oszałamiająca. Owszem były też komentarze rozsądne, ktoś tam stanął w obronie „oskarżonego”, lecz generalnie SKANDAL! Jak ktokolwiek śmiał ucieszyć się z bramki strzelonej polskiej drużynie?!

Nikt (albo prawie nikt) nie wziął pod uwagę faktu, że gola zdobył nasz reprezentant. Że to bardzo ważny, tak dla Ajaxu, jak i dla samego napastnika strzał. Na dodatek było to trafienie wyjątkowej urody. To wszystko nieważne. Bo przecież Polacy z tego powodu przegrali!
Nic to, że w barwach trenowanej przez Norwega Legii pojawiło się od pierwszej minuty pięciu cudzoziemców. Liczył się fakt, że „zdrajca” Milik pokonał... słowackiego golkipera. Jak to mówią młodzi ludzie: Masakracja!

Oceniając z dystansu wczorajszą sytuację, przychodzi do głowy szereg pytań: Dlaczego nie potrafimy się cieszyć z sukcesu rodaka? Nawet tak niewielkiego. Dlaczego tak niewielu ludzi zauważa fakt, iż bramka Milika zrobiła dobrze... Polsce właśnie?
To przecież dzięki temu trafieniu pisze się dzisiaj w europejskich mediach o naszym kraju. Czy gdyby na przykład trafił Kishna byłoby teraz głośno o Polakach? Nie, nie byłoby. A tak, mamy pozytywną promocję biało-czerwonych barw. Bo przecież Milik to etatowy reprezentant kraju.

Sam zawodnik już przed meczem nie ukrywał, że chce bardzo gola strzelić. Nie było dla niego istotne komu. I to jest zrozumiałe. Profesjonalny piłkarz, pracujący dla profesjonalnego pracodawcy, chce po prostu wypaść jak najlepiej. Odpłacić swoim chlebodawcom, tym co potrafi robić świetnie i do czego konkretnie go zatrudniono. Abstrahuję tutaj od faktu, że były gracz Górnika, wychowany i urodzony na Śląsku, nigdy kibicem Legii na pewno nie był.

Ten fakt nie miał jednak dla polskiego napastnika znaczenia. Ważne było aby dobrze wywiązać się ze swoich zadań, co udało mu się przecież zrobić. Z tego faktu każdy z nas powinien się cieszyć. Powinno radować nas to, że Polak pozytywnie prezentuje się w Europie i robi nam wszystkim dobrą markę.

Kiedy zrozumie to zaściankowa część naszego społeczeństwa? Czy w ogóle kiedykolwiek zrozumie? A może z tej zawiści wobec jakiegokolwiek sukcesu rodaka, wciąż będziemy hejtować tych, którzy choć spróbują ośmielić się pozytywnie ocenić coś, co jest najzwyczajniej w świecie... fajne.
źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również