"Micanskiego już nie dogonię"

10.11.2008
- Chciałem przed kamerą zadedykować te gole mojej dziewczynie, ale nikt mnie o wywiad nie poprosił - śmieje się Krzysztof Chrapek, napastnik Podbeskidzia, autor hat tricka w meczu z Wisłą Płock.
Wyczyn Chrapka znalazł się bez wątpienia na pierwszym miejscu spośród wszystkich wydarzeń weekendowej kolejki I ligi. - Czułem, że strzelę bramkę, ale trzech trafień nie podejrzewałem - śmieje się 23-latek i zaraz dodaje. - Chciałem przede wszystkim zrehabilitować się za niewykorzystaną "setkę" z pierwszego meczu z płocczanami - wyjaśnia.

W skompletowaniu hat tricka swój udział miał jednak także Bartłomiej Sielewski. Przy drugim golu Chrapka obrońca Wisły w fatalny sposób zagrywał piłkę do własnego bramkarza. - Popełnił ogromny błąd. Skoro już chciał podawać do tyłu, to powinien był to zrobić zdecydowanie mocniej. A tak dał mi pretekst do tego, by spróbować przechwycić piłkę - zaznacza snajper bielszczan, który otrzymał po spotkaniu wiele sms-ów z gratulacjami od swoich znajomych.

Nie wszystko układało się jednak tamtego dnia po jego myśli. - Chciałem przed kamerą zadedykować te bramki mojej dziewczynie, ale po meczu nikt mnie o wywiad nie poprosił. Może gdybym nie pojawił się przed obiektywem już w przerwie spotkania... - śmieje się napastnik Podbeskidzia.

W dużej mierze za jego sprawą zespół przełamał wyjazdową niemoc, która trwała od trzech kolejek. - Walczymy o jak najwyższą lokatę. Czasami brakuje nam szczęścia, ale w Płocku było inaczej. Biegały obydwa zespoły. Sęk w tym, że przez długi czas Wisła z piłką, a my bez. Ale takie właśnie jest piękno piłki - uśmiecha się Chrapek, który ma do siebie pretensje za słabą, jego zdaniem, skuteczność. - Chciałbym wpisywać się na listę strzelców w każdej potyczce, ale mi to nie wychodzi. Z powodu takich przestojów Ilijana Micanskiego w klasyfikacji snajperów już chyba nie dogonię - kwituje z przymrużeniem oka.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również