Miał grać w Polonii, zabiera punkty "Zielonym"

03.09.2018
Bytomska Polonia - zgodnie z oczekiwaniami - jak burza idzie przez IV-ligowe rozgrywki sezonu 2018/2019. Po pięciu spotkaniach podopieczni trenera Marcina Domagały mają na kontach komplet punktów i już teraz sporą przewagę nad resztą stawki.
Tomasz Błaszczyk/Pressfocus
Piąta seria IV-ligowych spotkań znowu ułożyła się dla bytomian doskonale. Dzień przed meczem z Górnikiem Piaski "Niebiesko-Czerwoni" pilnie śledzili doniesienia z innych boisk, na których nie brakowało niespodzianek. Tą największą bez wątpienia była wysoka porażka Szombierek na boisku ligowego średniaka - Gwarka Ornontowice.

"Zieloni", którzy dotychczas punkty stracili tylko na inaugurację, starali się nie tracić dystansu do rywala zza miedzy. W trzech kolejnych meczach sięgali po komplet punktów aż 9-krotnie trafiając w tym czasie do siatki rywali. Tymczasem w sobotę musieli uznać wyższość zespołu trenera Macieja Wojnara. W barwach ekipy Ornontowic świetne zawody rozegrał Tomasz Kasprzyk, który otworzył rezultat meczu. Drużyna Radosława Osadnika wyrównała za sprawą Szymona Cicheckiego, ale po przerwie koncert dał ten, który latem był bliski związania się z... bytomską Polonią. Jakub Zdrzałek w ciągu 22 minut trzy razy pakował piłkę do siatki Wojciecha Fościaka i "Zieloni" pierwszy raz w sezonie zeszli z boiska pokonani.

Lider tabeli skorzystał z okazji i w niedzielę powiększył przewagę nad goniącym peletonem. Drużyna Marcina Domagały długo nie potrafiła napocząć przyjezdnych z Czeladzi. Gospodarze utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili udokumentować swojej przewagi. Bliski otwarcia wyniku był Sławomir Musiolik, który w 26. minucie trafił w słupek bramki Rafała Dawida. 10 minut później o szczęściu mógł z kolei mówić Maciej Wierzbicki. Po sprawnym kontrataku Górnika golkiper bytomian źle obliczył tor lotu piłki po strzale Mateusza Mroczka, ale futbolówka i tym razem wylądowała na słupku.

Polonia prowadzenie objęła w kontrowersyjnych okolicznościach. Tuż przed końcem pierwszej odsłony szarżującego prawą stroną boiska Musiolika faulował Dariusz Wilk. Wydawało się, że zrobił to jeszcze za swoim polem karnym, ale arbiter ku zaskoczeniu przyjezdnych podyktował "jedenastkę" dla bytomian. Z okazji skorzystał niezawodny Marcin Lachowski. Gol "do szatni" ustawił drugą odsłonę, w której gospodarze bezlitośnie wykorzystywali błędy defensywy Górnika. Najpierw Musiolik, a później Łukasz Matusiak podwyższali prowadzenie Polonii, a wynik pięknym strzałem z wolnego tuż przed końcem ustalił grający na pozycji stopera Lachowski.

Teraz na najgroźniejszych rywali bytomian wyrasta mająca jeden rozegrany mecz mniej Warta Zawiercie. Ekipa trenera Sebastiana Stemplewskiego ma na koncie 10 punktów i - co ciekawe - nie straciła dotychczas nawet gola. W weekend rozprawiła się z Zielonymi w Żarkach. Dotychczas punkty zgubiła tylko na boisku Śląska Świętochłowice, który w sobotę nie miał litości dla beniaminka z Rudy Śląskiej. Slavia już do przerwy przegrywała różnicą czterech goli, po zmianie stron hat-tricka skompletował Damian Wasiak, a rudzianie dopiero w końcówce wzięli się za ratowanie honoru przegrywając ostatecznie 3:6. Dzięki efektownej wygranej zespół trenera Janusza Kluge zameldował się na trzecim miejscu w tabeli.
autor: ŁM

Przeczytaj również