Marcin Prasoł: "Za nami trudne pół roku"

11.12.2014
Rybnicki Energetyk zaledwie pół roku po spadku z pierwszej ligi jest na najlepszej drodze by na zaplecze Ekstraklasy powrócić. O tej sytuacji, a także o kilku innych sprawach, mieliśmy okazję porozmawiać ze szkoleniowcem ROW-u Marcinem Prasołem.
Rafał Rusek/pressfocus.pl
Sportslaski.pl: Gdy w czerwcu tego roku przychodził Pan do Rybnika sytuacja w klubie nie była wesoła. Zespół po spadku, nieudana współpraca z poprzednim szkoleniowcem i sporo głosów wątpiących w Pańskie szanse powodzenia. Jak, z perspektywy czasu, ocenia Pan tamten czas, sprzed pół roku?

Było to na pewno bardzo trudne pół roku. Sporo zawodników pożegnało się z drużyną po spadku i trzeba było tą drużynę na nowo zbudować. Po rozmowach z zarządem powstał pomysł na budowę zespołu. Nie wiem kto we mnie wątpił, a kto wierzył we mnie, dla mnie ważne było to co chcemy zrobić, wsparcie jakie otrzymałem w klubie oraz zaangażowanie zawodników i wiara w to co robimy.

Pierwszej porażki doznaliście w szóstej kolejce, kolejnej dopiero w czternastej. Kiedy tak naprawdę stało się dla Was jasne, że całkiem realny cel na ten sezon to powrót na zaplecze Ekstraklasy?

Celem, jaki postawiliśmy przed sezonem było wygranie każdego najbliższego meczu i bez względu na wynik, zawsze tak rozpoczynaliśmy przygotowanie do kolejnego spotkania. Tak upłynął okres przygotowawczy by wygrać mecz z Rakowem, później mecz z Rozwojem, Górą itd. itd. Na początku drużyna nie funkcjonowała tak jak wszyscy tego oczekiwali. Potrzeba było trochę czasu na zgranie, ułożenie pewnych spraw, ale z biegiem sezonu zespół pokazywał to co ma najlepsze.

Pucharowa Porażka z Zagłębiem Lubin 0-4 – rzeczywiście była aż tak zauważalna różnica między czołowymi ekipami pierwszej oraz drugiej ligi?

Zagłębie Lubin to zespół pierwszoligowy, ale ze składem ekstraklasowym, dlatego tutaj ta różnica jest dosyć duża. Myśmy zagrali mecz bardzo słabo i przede wszystkim nie wyszliśmy dobrze nastawieni. Zagłębie wyszło na nas agresywnie, szybko strzeliło bramkę, a to już była kolejna ich sytuacja i nie potrafiliśmy im dotrzymać kroku. Czy aż tak duża różnica? Była większa jakość w grze Zagłębia, przeciwnik wykorzystał bardzo dużo naszych błędów. Myślę, że nie byliśmy odpowiednio nastawieni na zwycięstwo w tym meczu.

Zimą kończy się okres wypożyczenia z GieKSy Grzegorza Fonfary. Nie ma co ukrywać, to dla Was w tej chwili bardzo ważny gracz. Będziecie próbowali dalej zatrzymać go w klubie? A jeśli tak, to na jakich zasadach?

Będziemy chcieli by Grzegorz został z nami. Uważam, że to bardzo ważny gracz i postać zespołu. Potwierdza to w meczach. Oprócz dobrej gry dodaje bramki, asysty, także w szatni jest bardzo ważną osobą.

Drużyna generalnie strzela sporo goli lecz brakuje jej snajpera z prawdziwego zdarzenia. Takiego zdecydowanego lidera pod względem ilości zdobywanych bramek. Czy, wedle Pana uznania, jest to kłopot, czy też zupełnie nieistotna kwestia?

Naszą największą siłą była zespołowość i to potwierdzają statystyki. Bramki rozkładają się na wielu zawodników i myślę, że to jest problem dla przeciwników, bo każdy może strzelić gola. 
Ważne jest by wykorzystać potencjał poszczególnych zawodników i tak to wszystko dobrać by zespół funkcjonował na boisku. Mamy wielu zawodników ofensywnych, którzy jeszcze muszą się rozwijać, jak Seba Musiolik czy Patryk Dudziński. Widać, że mają bardzo duży potencjał. Jeżeli do tego dodamy Dawida Jarkę, który przez większość rundy był kontuzjowany, to na wiosnę możemy być jeszcze groźniejsi.

Jesienią wypróbowaliście w składzie aż 6 młodzieżowców. To sporo i to dobrze, bo będzie kto miał ewentualnie zastąpić wiekowych graczy. Czy kogoś z tej szóstki chciałby Pan jakoś specjalnie wyróżnić?

Na początku swojej pracy w Rybiku, jednym z zadań jakie postawił mi Zarząd, było wprowadzanie młodych zawodników do pierwszej drużyny. Myślę że nie odbywało się to na siłę, ale "młodzieżowcy" zasługiwali na miejsce na murawie. Dawid Gojny i Seba Musiolik, zagrali we wszystkich meczach, niewiele miej grali Oskar Rybicki i Paweł Mandrysz. Patryk Dudziński oraz Szymon Popiela, są również powoli wprowadzani do pierwszego zespołu. Wszyscy pokazali, że mają bardzo duże możliwości i warto na nich stawiać.

Na koniec pytanie chyba najistotniejsze: Będzie w przyszłym roku pierwsza liga w Rybniku? Jak, na tą chwilę, może Pan ocenić realne szanse by ziścił się ten sen?

Myślę, że wiemy jakie są oczekiwania w klubie, wśród kibiców i zrobimy wszystko by tym oczekiwaniom podołać.

Dziękujemy bardzo za rozmowę i życzymy powodzenia w realizacji planów.

Współpraca Magdalena Figura / Miłosz Karski
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również