Ligowcy ich nienawidzą - znaleźli sposób na dwukrotne pokonanie lidera

15.04.2018
Piłkarze Warty Poznań ewidentnie mają patent na liderującą w drugiej lidze drużynę GKS-u Jastrzębie. Po wygranej jesienią, zawodnicy z Wielkopolski okazali się lepsi także w wyjazdowym starciu, dzięki czemu zmniejszyli stratę do rewelacyjnego beniaminka do 10 punktów. W 26. kolejce cenną wygraną zanotowali piłkarze ROW-u 1964 Rybnik, natomiast Rozwój w Koszalinie stracił swoje pierwsze punkty w 2018 roku. 
gksjastrzebie.com
Wczorajszy dzień z pewnością nie należał do piłkarzy GKS-u Jastrzębie. Lider tabeli przegrał bowiem pierwsze spotkanie u siebie od 7 października, a pogromcą rewelacyjnego beniaminka okazał się inny kandydat w walce o awans – Warta Poznań. Spotkanie przy ulicy Harcerskiej wcale nie musiało się jednak źle skończyć dla podopiecznych trenera Skrobacza. Gospodarze, choć stworzyli sobie kilka niezłych okazji w ofensywie, byli ewidentnie na bakier ze skutecznością. Adrian Lis w ogóle nie musiał interweniować przy próbach Pacholskiego, Szczęcha i Szczepana, bowiem piłki po ich próbach albo przelatywały nad poprzeczką, albo kilka metrów obok słupka.
 
Słabą formę ofensywy GKS-u skrzętnie wykorzystała Warta, która oparła swoją grę na szczelnie zwartej defensywie oraz skutecznych kontrach. Dwie z nich przyniosły bramki dla poznaniaków w 35. i 67. minucie. Na 1:0 bramkę zdobył Krystian Sanocki, który popisał się dobrym uderzeniem z linii pola karnego i skierował piłkę do bramki, mimo interwencji golkipera GKS-u. W drugiej połowie prowadzenie udało się podwyższyć Robertowi Janickiemu, nie mającemu dobrych wspomnień z ostatniego meczu na Śląsku. W Rybniku skrzydłowy nie wykorzystał jednego z dwóch podyktowanych rzutów karnych i bezpośrednio przyczynił się do jednobramkowej porażki swojej ekipy. Tym razem były zawodnik juniorskich zespołów TSG Hoffenheim był jednak zabójczo skuteczny i w dogodnej sytuacji strzałem z kilku metrów pokonał wychodzącego Drazika. Właściwie nie mając nic do stracenia, trener Skrobacz dokonał w drugiej połowie aż czterech zmian ofensywnych, wprowadzając na plac gry m.in. Ville Salmikiviego czy kapitana zespołu – Kamila Jadacha. Roszady te na niewiele się jednak zdały, bowiem Warta szczelnie broniła dostępu do własnej bramki, a gospodarze nie mieli pomysłu na sforsowanie ich defensywy. 
 
Porażka dla jastrzębian nie ma zbyt wielkiego znaczenia, bowiem ich przewaga nad grupą pościgową jest spora. Ich przewaga nad wczorajszym przeciwnikiem wynosi aż 10 punktów, choć Warta ma jeszcze na swoim koncie jeden zaległy mecz. Co ciekawe, Warta jest i najprawdopodobniej będzie jedyną ekipą w tym sezonie, która dwukrotnie znalazła sposób na lidera z Jastrzębia, nie dając mu nawet zdobyć bramki. Jesienią w Poznaniu Warta wygrała bowiem 1:0 po bramce Michała Przybyły.  
 
 
GKS 1962 Jastrzębie – Warta Poznań 0:2 (0:1)
0:1 – Krystian Sanocki 35’
0:2 – Robert Janicki 67’
 
Składy:
GKS: Drazik – Mazurkiewicz, Pacholski, Szymura, Kulawiak – Semeniuk (72’ Dzida), Jaroszek (54’ Jadach), Tront, Ali, Szczęch (54’ Gancarczyk) – Szczepan (72’ Salmikivi). Trener: Jarosław Skrobacz
Warta: Lis – Patrzykąt, Kieliba, Dejewski, Kiełb – Sanocki (73’ Brzostowski), Marciniak, Grobelny, Janicki (89’ Chopcia), Kita – Piceluk (57’ Cierpka). Trener: Petr Nemec
 
Sędzia: Robert Marciniak (Kraków)
Żółte kartki: Tront, Gancarczyk, Szymura (GKS) - Marciniak, Patrzykąt, Kieliba, Kita, Chopcia (Warta)
 
Widzów: 2010
 
 
Piłkarze ROW-u Rybnik ewidentnie mają problem z ustabilizowaniem swojej formy wiosną. Na razie podopieczni duetu trenerskiego Koniarek-Buchała przeplatają porażki ze zwycięstwami i można było się spodziewać, że po ulegnięciu Rozwojowi, rybniczanie pokonają u siebie ligowego outsidera z Legionowa. 
 
Drużyna gospodarzy rozpoczęła wczorajszy mecz znakomicie, bowiem już w 9. minucie piłkę głową do siatki skierował Przemysław Brychlik. Napastnik idealnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Roberta Tkocza i tym samym zdobył swojego piątego gola w tym sezonie.  Przewaga ROW-u nie podlegała w tym meczu dyskusji, ale do okazji strzeleckich zdarzało się również dojść gościom z Mazowsza. Jedną z nich Legionovia skrzętnie wykorzystała w 39. minucie, kiedy Rosę pokonał wprowadzony jeszcze w pierwszej połowie Mateusz Leleno. W końcówce pierwszej połowy gospodarze ponownie zrobili użytek z wrzutki Roberta Tkocza, a dokładniej Kamil Spratek, który tym samym ustalił wynik meczu na 2:1.
 
Druga połowa na stadionie w Rybniku idealnie odwzorowywała pojęcie meczu walki. Akcji ofensywnych nie było już zbyt wiele, ale to ROW był bliżej podwyższenia prowadzenia, niż Legionovia wyrównania. Znakomitej okazji na drugą bramkę nie wykorzystał jednak Spratek, bowiem Mateusza Kochalskiego uratowała poprzeczka. Ostatecznie rybniczanie odnieśli trzecie zwycięstwo na wiosnę i ich przewaga nad strefą spadkową wynosi już 6 punktów. 
 
ROW 1964 Rybnik – Legionovia Legionowo 2:1 (2:1)
1:0 – Przemysław Brychlik 9’
1:1 – Mateusz Leleno 39’
2:1 – Kamil Spratek 43’ 
 
Składy:
ROW: Rosa – Krotofil, Jary, Gojny - Kalisz, Spratek, Zganiacz (83’ Wasiluk), Muszalik (65’ Koch), Musiolik (78’ Jaroszewski), Tkocz - Brychlik (90’ Dudzik). Trenerzy: Roland Buchała i Marek Koniarek
Legionovia: Kochalski - Grzelak, Wojcinowicz, Nemanič, Kutarba - Więdłocha, Skwarczek (83' Janković), Zaklika (85'  Kuśmierek), Vasilj, Rybkiewicz (35' Leleno) – Mazurek (56' Szumilas). Trener: Robert Pevnik 
 
Sędzia: Marcin Kochanek (Opole)
Żółte kartki: Zganiacz, Krotofil, Spratek, Kalisz (ROW) - Wojcinowicz (Legionovia)
 
Widzów: 444

 
Dwudziestą szóstą kolejkę zamknęło starcie w Koszalinie, gdzie nieprzewidywalna Gwardia podejmowała rozpędzony Rozwój Katowice. Za faworyta niedzielnego starcia trzeba było uznać zawodników ze Śląska, bowiem ci na wiosnę nie stracili jeszcze punktu, a w pokonanym polu pozostawili już takie ekipy, jak Radomiak czy Warta. Katowiczanie musieli sobie jednak poradzić na wyjeździe bez swoich dwóch czołowych.. Michałów - Płonki i Szeligi, którzy pauzowali za nadmiar żółtych kartek. Z kolei w zespole gospodarzy z powodu banicji za kartki zabrakło Roberta Ziętarskiego, który na wiosnę jest jednym z najważniejszych elementów w układance trenera Żakiety. Pomocnik, będący aktualnie na wypożyczeniu z Puszczy Niepołomice, wiosną swoimi dwoma bramkami zapewnił Gwardii cenne zwycięstwo z Garbarnią Kraków. 

Jego brak w ofensywie był widoczny w poczynaniach koszalinian, bowiem gdy ci próbowali skonstruować jakiś ofensywny atak, właściwie odbijali się od defensywy gości. Jak wyliczył trener Rafał Bosowski, katowiczanie z kolei stworzyli sobie trzy, cztery groźne okazje, a najbliżej szczęścia był w drugiej połowie Adam Żak. Piłka po nieczystym strzale napastnika odbiła się jedynie od poprzeczki. Tym samym w drugim bezpośrednim pojedynku Gwardii z Rozwojem gole ponownie nie padły. Zawodnicy ze stadionu przy ulicy Zgody mogą być z tego punktu usatysfakcjonowani, bowiem cały czas pozostają niepokonani i utrzymują bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. W tej chwili wynosi ona 5 punktów. 

 
Gwardia Koszalin – Rozwój Katowice 0:0
 
Składy:
Gwardia: Hartleb – Bachleda, Wojciechowski, Baranowski, Maciąg – Setla (59' Kwiatkowski), Przyborowski, Majtyka, Poźniak, Karbowiak (56'  Szubert) – Brzeziański. Trener: Tadeusz Żakieta
Rozwój: Golik - Paszek, Gałecki, Czekaj (46' Kunka), Gancarczyk, Łączek - Tabiś (70' Mońka), Wróbel, Kuliński (78' Barwiński), Kowalski - Żak (90' Kamiński). Trenerzy: Michał Majsner i Rafał Bosowski
 
Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)
Żółte kartki: Majtyka, Poźniak (Gwardia)

Widzów: 528
 
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również