Liga poszła w zapomnienie. Teraz tylko mecz i rewanż

17.06.2017
Od lat, mniej więcej w połowie czerwca, zwycięzcy IV-ligowych zmagań na Śląsku irytują się na zasady awansu na wyższy szczebel rozgrywkowy. Nic dziwnego - o tym czy sezon 2016/17 zakończą pełnym sukcesem zdecyduje forma zaprezentowana w zaledwie dwóch, rozegranych w odstępie 4 dni meczach.
Marzena Stanek / Gwarek Tarnowskie Góry
Cztery makroregionalne ligi czwartego poziomu rozgrywkowego czekają na przyszłorocznych beniaminków. Ten z województwa śląskiego trafia do grupy 3, razem z ekipami z opolskiego, lubuskiego i dolnośląskiego. W dwóch pierwszych awansują zwycięzcy ligowych rozgrywek, u nas i w dolnośląskim do wyłonienia najlepszego spośród IV-ligowców potrzebne są baraże. 

W naszym regionie gospodarzem pierwszego z meczów o awans będzie ekipa Gwarka Tarnowskie Góry. Drużyna trenera Krzysztofa Górecko ligę "wciągnęła nosem" kończąc zmagania z przewagą 12 punktów nad drugim Ruchem Radzionków. Co ważne - w końcówce sezonu mogła oszczędzać siły, bo to że utrzyma fotel lidera jasne było na tygodnie przed oficjalnym zakończeniem rozgrywek.

W Tarnowskich Górach do meczu z LKS-em Bełk przystąpią z bagażem doświadczeń z poprzedniego sezonu. Wtedy - również wyraźnie najlepsi w swojej grupie - tarnogórzanie przegrali baraż z Unią Turza Śląska. Przegrali, choć na boisku wyglądali zwyczajnie lepiej. Razili jednak potworną nieskutecznością. Unii wystarczyły dwa, w dodatku niezbyt silne strzały, by przywieźć z Tarnowskich Gór zapewniający komfort rezultat 2:1. W rewanżu reprezentant grupy II wygrał w dokładnie tych samych rozmiarach i dziś to on toczy boje na III-ligowym szczeblu. - Baraż nigdy nie jest i nie będzie odzwierciedleniem gry drużyny w całym sezonie. Ani w naszym przypadku, ani w przypadku Unii Turza Śląska, czy rok wcześniej Ruchu Radzionków i LKS-u Bełk. Tak naprawdę wszystkie te zespoły zasłużyły na promocję. Niestety na koniec o sukcesie decyduje 180 minut i drobne niuanse - mówił nam kilka miesięcy temu opiekun tarnogórzan.
 


Bełczanie z meczów barażowych wspomnienia mają zdecydowanie lepsze. Większość podopiecznych trenera Jarosława Kupisa ma w pamięci wygrane boje z Ruchem Radzionków. Faworyt dwumeczu z 2015 roku przegrał na wyjeździe 1:2, a przy Narutowicza skończyło się druga wygraną LKS-u, tym razem 3:1. Po roku spędzonym w III lidze Bełk w wyniku reorganizacji wrócił szczebel niżej, by znowu w pokonanym polu zostawić lokalnych rywali i raz jeszcze stanąć przed szansą gry w makroregionie.

Faworytem dwumeczu wydaje się tarnogórski Gwarek. Klub pod każdym względem przygotowany na to, by sięgnąć po historyczny awans. - Jesteśmy na to przygotowani już od roku. Mamy solidne zaplecze finansowe które gwarantuje nam 76 firm pomagających klubowi. To fundament dający ogromną stabilizację. No i oczywiście pod każdym względem wspiera nas miasto - zapewniał nas cytowany w obszernym tekście na temat klubu prezes Gwarka, Marek Porada.

Co trzeba zrobić, by osiągnąć sukces? Po pierwsze zapomnieć o ostatnim meczu z RKS-em Grodziec i zaprezentować formę, jaką tarnogórzanie imponowali przez zdecydowaną większość sezonu. Po drugie - zneutralizować duet Piotr Bysiec - Damian Olczak. Wspomniana dwójka dwa lata temu rozmontowała "Cidry", regularnie sieje postrach wśród ligowych rywali i jest zdecydowanie największym atutem ekipy trenera Jarosława Kupisa. Gwarek ma kim grać - w dobrej dyspozycji jest Dawid Jarka, do formy sprzed kontuzji wrócił Sławomir Pach, sporym wzmocnieniem drużyny okazał się Rafał Wawrzyńczok. Dziś tarnogórzanie zdają się mieć ekipę która w idealnych proporcjach łączy doświadczenie z młodzieńczą fantazją.

Pierwszy mecz pomiędzy Gwarkiem a LKS-em Bełk zostanie rozegrany w Tarnowskich Górach w sobotę o godzinie 17:00. Rewanż w środę w Bełku.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również