Legia odkuła się po kompromitacji. Ale Piast postawił twarde warunki
12.08.2018
Jak nie teraz to kiedy – tak piłkarze i kibice Piasta mogli zapatrywać się na niedzielne spotkanie z mistrzem Polski. W ostatnich 5 bezpośrednich spotkaniach gliwiczanie odnieśli tylko jeden remis i cztery porażki, jednak do dzisiejszego starcia to oni przystępowali w roli faworyta. Piast rozpoczął bowiem nowy sezon od kompletu zwycięstw, podczas gdy obrońca tytułu zdążył już „zasłynąć” odpadnięciem z Ligi Mistrzów po dwumeczu ze Spartakiem Trnawa oraz porażką w el. LE z amatorskim klubem z luksemburskiego Dudelange. Również w Ekstraklasie Legia nie spisuje się zbyt dobrze, a biorąc pod uwagę chaos organizacyjny i kadrowy w owym klubie, Piast musiał to wykorzystać i odnieść czwarte zwycięstwo w tym sezonie.
Na przekór wszystkim to goście z Warszawy pierwsi objęli prowadzenie – gola na 1:0 strzelił Artur Jędrzejczyk, wykorzystując dobrą wrzutkę Domagoja Antolicia z rzutu wolnego. Co ciekawe, dla prawego obrońcy to dopiero pierwszy mecz w nowym sezonie ligowym. Piast mógł mówić w tej sytuacji o pechu, gdyż Legia nie prezentowała lepszego futbolu niż w minionych tygodniach, a w dodatku zdobyty gol był jedynym celnym strzałem warszawian w pierwszej połowie. Gospodarze stworzyli sobie trochę więcej okazji bramkowych, jednak m.in. próby Jorge Felixa i Michala Papadopulosa z dystansu nie sprawiły problemu Arkadiuszowi Malarzowi. Większym problemem dla Piasta od zmarnowanych strzałów była jednak sytuacja z 45. minuty. Wówczas Marcin Pietrowski sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Dominika Nagy'ego, a sędzia Złotek (po interwencji VAR-u) postanowił wyrzucić obrońcę z boiska.
Mimo gry w osłabieniu Piast nie zamierzał łatwo odpuścić Legii i od początku drugiej połowy ruszył do ataku. Niespełna dziesięć minut po wznowieniu gry przez arbitra, gliwiczanie dopięli swego i wyrównali za sprawą gola Michala Papadopulosa. Czech zmienił tor lotu piłki po strzale Konczkowskiego, czym zaskoczył interweniującego Arkadiusza Malarza.
Gra gliwiczan mogła długo się podobać, a Legia dopiero po 65. minucie zaczęła wykorzystywać swoją liczebną przewagę. Dobrą okazje na bramkę miał m.in. wprowadzony z ławki Carlitos, który przyjął sobie piłkę w polu karnym po wrzucie z autu. Następnie Hiszpan oddał mocny strzał z linii piątego metra, ale Szmatuła doskonale z nim sobie poradził. Golkiper Piasta wybronił również uderzenia Kucharczyka oraz wspomnianego Carlitosa z woleja, jednak przy strzale głową Jose Kante z 88. minuty był już bezradny. Gwinejczyk wykorzystał wrzutkę Kucharczyka z rzutu rożnego i tym samym wyprowadził Legię na prowadzenie. Choć Piast w końcówce skupił się już tylko na ofensywie i miał w końcówce swoje okazje na wyrównanie, to goście zadali decydujący cios za sprawą Dominika Nagy'a.
Piast musiał przełknąć gorzką pigułkę i przegrał pierwsze spotkanie w tym sezonie LOTTO Ekstraklasy. Gliwiczanie będą mieli szanse na powrót na zwycięską ścieżkę już za tydzień – zadanie będzie jednak trudne, gdyż ich rywalem będzie inny pucharowicz, Jagiellonia Białystok.
Piast Gliwice – Legia Warszawa 1:3 (0:1)
0:1 – Artur Jędrzejczyk 22'
1:1 – Michal Papadopulos 55'
1:2 – Jose Kante 86'
1:3 - Dominik Nagy 90+5'
1:3 - Dominik Nagy 90+5'
Piast: Szmatuła – Kirkeskov, Czerwiński, Sedlar, Pietrowski – Jodłowiec, Dziczek – Mak, Valencia, Felix (46' Konczkowski) – Papadopulos (72' Parzyszek). Trener: Waldemar Fornalik
Legia: Malarz – Hołownia, Wieteska, Astiz, Jędrzejczyk – Żyro (68' Kante), Mączyński (58' Cafu) – Nagy, Antolić, Kucharczyk – Radović (58' Carlitos). Trener: Aleksandar Vuković
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Żółte kartki: Valencia (Piast) - Kante (Legia)
Czerwona kartka: Marcin Pietrowski (45', za faul)
Widzów: 7120
Polecane
Ekstraklasa
Przeczytaj również
05.08.2022
05.08.2022
Bez gola, bez błysku, bez punktów