Koniec rundy początkiem podsumowań. Czy rewolucja u "Górali" się udała?

25.11.2017
Zanim piłkarze Podbeskidzia zakończą pierwszoligowe zmagania w 2017 roku, czeka ich pojedynek z drużyną, która napsuła im na początku rundy jesiennej sporo krwi. Przed wybiegnięciem "Górali" na boisko w Bytowie rozpocznijmy pierwsze podsumowania i sprawdźmy, jak w ostatnich miesiącach spisywały się nowe nabytki Podbeskidzia, których co by nie mówić, było naprawdę sporo.
 
Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus
Zbliżający się już do końca 2017 rok był dla zawodników Podbeskidzia mocno przeciętny. Najpierw "Górale" nawiązali wiosną nieudaną walkę o awans, a od początku drugiego półrocza wylądowali w dolnej połowie tabeli i osoby związane z Bielskiem mogły się zacząć obawiać o konieczność walki o zachowanie ligowego bytu. Szansę na lepszą przyszłość dawała seria czterech zwycięstw z rzędu, wypracowana przez drużynę Adama Noconia na przełomie września, jednak w ostatnich 7 spotkaniach bielszczanie tylko raz sięgnęli po komplet punktów i ponownie wylądowali w dole stawki. 
 
Spory wpływ na słabsze wyniki zespołu mogło mieć zamieszanie z trenerem Janem Kocianem, o którym powiedziano już chyba wszystko, oraz konieczność zgrania właściwie nowego zespołu. W końcu latem w Bielsku-Białej działo się naprawdę sporo, bo ciężko inaczej stwierdzić, skoro pierwszoligowca opuściło aż 14 piłkarzy, a w ich miejsce przyszła nowa piętnastka zawodników. Zmiany dosięgły właściwie każdą pozycję na boisku, a nowe nabytki wprowadziły się do zespołu diametralnie różnie. Co ciekawe, o niektórych dalej ciężko cokolwiek powiedzieć, a tych zawodników można określić piłkarskim pierwowzorem potwora z Loch Ness - niby są, ale nikt ich na placu gry w pierwszej drużynie nie widział. 

W kategorii "na plus" z pewnością można umieścić Kamila Wiktorskiego i Adriana Rakowskiego, którzy byli i są  podstawowymi elementami w układance wszystkich trenerów, prowadzących jesienią Podbeskidzie. Pierwszy z wymienionych zawodników nie opuścił w tym sezonie ani jednej minuty, natomiast pozyskanego z Zagłębia Lubin pomocnika zabrakło jedynie w przegranym 0:3 meczu z Suwałkach. Od początku rozgrywek 26-latek daje względny spokój linii środkowej i choć nie przemawiają za nim liczby (brak goli i asyst w meczach ligowych), jego brak na Podlasiu był aż nader widoczny. Ciekawostką jest fakt, że przegrane w słabiutkim stylu spotkanie z Wigrami było na razie ostatnim, w którym pierwsze miejsce w składzie miał bramkarz Wojciech Fabisiak. Bramkarz, pozyskany z Zagłębia Sosnowiec, był autorem jednej z większych niespodzianek tej rundy. W końcu mało kto się spodziewał, że golkiper ten będzie w stanie wygryźć ze składu najlepszego zawodnika "Górali" z zeszłego sezonu - Rafała Leszczyńskiego oraz będzie się spisywał na tyle dobrze, że zapracuje sobie na miano najlepszego golkipera ligi w rankingu InStat. Bramkarzowi nie przydarzały się głupie błędy, w ciągu 12 spotkań aż pięciokrotnie zachowywał czyste konto, a łącznie przepuścił 13 goli. Co by nie mówić, o obsadę bramki trener Adam Nocoń nie musi się martwić przez dłuższy czas.

Na razie szkoleniowiec ma względny spokój także w kwestii formacji ofensywnej, gdyż dobrą robotę wykonuje Paweł Tomczyk. Młodziutki napastnik jest efektem coraz lepszej współpracy pomiędzy Podbeskidziem a Lechem Poznań, który wypożyczył "Góralom" w tym roku dwóch zawodników w celu ogrania ich na niższym szczelu rozgrywek. W 14 meczach Nice 1. Ligi 19-latek zdobył 6 bramek, ale oprócz tego dorobku bramkowego zawodnik mógł zaimponować kibicom "Górali" swoją walecznością i szybkością. Nie wiadomo jednak jak długo potrwa jeszcze przygoda tegoż piłkarza z Podbeskidziem, ponieważ napastnicy jego macierzystego klubu cierpią na poważną indolencję strzelecką. W obecnej sytuacji Tomczyk spokojnie mógłby powalczyć o pierwszy plac w Lechu, mając na uwagę tragiczną formę Denissa Rakelsa oraz Nicki Bille Nielsena, a także ze względu na postawę Christiana Gytkjeara, po którym w Poznaniu spodziewano się znacznie więcej. Pozostaje jeszcze poczekać, czy Paweł Tomczyk pójdzie drogą Roberta Gumnego, który po półrocznym epizodzie w Podbeskidziu wrócił do Wielkopolski i aktualnie jest podstawowym zawodnikiem w składzie trenera Bjelicy.

W przypadku Valerijsa Sabali, Dimitara Ilieva i Pawła Oleksego radziłbym jeszcze wstrzymać się z jakąkolwiek oceną. Lewemu obrońcy Podbeskidzia w pokazaniu swoich umiejętności z pewnością przeszkodziły kontuzje oraz konieczność wygryzienia ze składu dobrze grającego Pawła Moskwika. Jeżeli już jednak Oleksy pojawiał się na placu gry, spisywał się nieźle (oprócz ostatniego meczu ze Stalą, w którym zakończył swój udział już na pierwszej połowie), dlatego kluczowa dla niego będzie runda wiosenna. Podobnie będzie w przypadku jedynych obcokrajowców, pozyskanych przez "Górali" latem. W obu zawodnikach drzemią spore umiejętności, jednak np. Bułgar jest jednym z najbardziej chimerycznych zawodników w kadrze bielskiego zespołu. Ofensywnemu pomocnikowi zdarzało się sporo słabych meczów, jednak o ile jest on w dobrej dyspozycji, potrafi w pojedynkę rozkręcić widowisko. Tak było np. w Tychach czy w niedawnym meczu z Chrobrym, kiedy bramka z rzutu karnego wyraźnie dodała mu animuszu i raz za razem zaskakiwał swoich przeciwników precyzyjnymi, prostopadłymi podaniami. Wspomniana chimeryczność oraz nieprzewidywalność jest także problemem Sabali, bowiem Łotysz potrafi z jednej strony strzelić przepięknego gola z dystansu, a z drugiej zachować się katastrofalnie zachować się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Za napastnikiem średnio przemawia także jego dorobek bramkowy (3 bramki w 14 spotkaniach), jednak sporym usprawiedliwieniem dla niego jest fakt, że w większości tych meczów pojawiał się z ławki rezerwowych, a według obliczeń na zdobycie jednego gola potrzebował tylko 155 minut. Żadnej oceny nie należy podejmować także w przypadku Szymona Zgardy, Kamila Lecha i Krystiana Kujawy, bo ci piłkarze w tym sezonie ligowym nie pojawili się na placu gry ani razu i przed nimi długa droga, by wywalczyć sobie miejsce choćby na ławce rezerwowych. 

Kibice mogą być za to rozczarowani postawą nowopozyskanych skrzydłowych, bo o ile Miłosz Kozak utrzymuje pierwsze miejsce w składzie, Szymon Sobczak zdążył już wylądować w czwartoligowych rezerwach Podbeskidzia. Wspomniany wcześniej 20-letni Kozak chyba wywołuje wśród kibiców bielskiego klubu najbardziej skrajne emocje. Skrzydłowemu nikt nie może odmówić szybkości i dynamiki z podejmowanych przez niego akcjach, jednak czasami brak pomysłu na ich dalsze rozegranie bądź nadmierne próby dryblingu zaczynają doprowadzać do szewskiej pasji. 

Ze swojej przygody w Podbeskidziu nie może być zadowolony także Marcin Sierczyński, który współpracę z trenerem Adamem Noconiem rozpoczął najgorzej jak tylko się dało. O ile u Dariusza Fornalaka prawy defensor miał miejsce w składzie, w pierwszym spotkaniu u obecnego szkoleniowca zarobił czerwoną kartkę już w 19. minucie i przyczynił się w pewnym stopniu do klęski 'Górali" w Chojnicach. Od tego czasu zawodnik, który całą swoją dotychczasową karierę spędził w Zagłębiu Sosnowiec, zagrał w lidze jedynie drugą połowę meczu z GKS-em Katowice. 26-latek ma teraz niezwykle utrudnioną drogę powrotu do składu, bo w niezłej dyspozycji jest jego rywal - Bartosz Jaroch, a poza tym ciężko zmazać tak złe pierwsze wrażenie.

Na razie wygląda na to, że potrzeba jeszcze trochę czasu, by wszystkie tryby po rewolucji kadrowej mogły całkowicie zaskoczyć. W tym roku może się to już nie udać, bowiem na podopiecznych Adama Noconia czeka już ostatnie spotkanie ligowe. Meczem z Drutexem Bytovią-Bytów "Górale" powalczą nie tylko o spokojną zimę, ale także o rewanż za ostatni bezpośredni pojedynek pomiędzy tymi drużynami. W sierpniu tego roku w Bielsku-Białej górą była Bytovia i tym razem także jest uważana za faworyta.  Bukmacher Fortuna  ustalił kurs na zwycięstwo gospodarzy na poziomie  2,3  - w przypadku "Górali" wynosi on aż  3,0.  

Drutex-Bytovia Bytów - Podbeskidzie Bielsko-Biała
sobota, godzina 18:00

Przewidywany skład:

Podbeskidzie: 
Leszczyński - Jaroch, Wiktorski, Malec, Moskwik - Hanzel - Kozak, Rakowski, Iliev, Sierpina - Sabala

źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również