Kłopot czołowego IV-ligowca. Stracą kluczowego zawodnika?

09.02.2018
Ledwie przy Narutowicza ugasili pożar grożący sporymi problemami kadrowymi, a na horyzoncie pojawił się nowy kłopot. Groźnego urazu doznał jeden z kluczowych graczy "Cidrów", Marcin Dziewulski.
Łukasz Sobala/PressFocus
Do sytuacji, która poskutkowała problemami zdrowotnymi 35-letniego pomocnika doszło w trakcie pierwszej połowy sparingu z bytomską Polonią. Dziewulski ucierpiał w jednym ze starć z doświadczonym Marcinem Lachowskim. - Nie oglądałem tego zdarzenia na video. Pamiętam tyle, że chciałem minąć jego nogę i postawiłem przy tym stopę na tyle niefortunnie, że skręciłem kolano - opowiada "Dziewul", który zaznacza, że nie ma pretensji do zawodnika z Bytomia.

Dziewulski nie był w stanie opuścić boiska o własnych siłach. Pierwsze diagnozy wcale nie zwiastowały jednak najgorszego. Podejrzewano naderwanie więzadeł krzyżowych, co wiązałoby się z kilkutygodniową rehabilitacją, ale nie wymagało zabiegu operacyjnego. Niestety kolejne badania coraz bardziej wskazują na to, że kolano kluczowego zawodnika Ruchu będzie wymagać ingerencji chirurga. - Prawdopodobnie będzie potrzeba rekonstrukcja więzadeł krzyżowych, choć jakaś nadzieja na to, że do tego nie dojdzie wciąż się jeszcze tli. Rezonans magnetyczny wykazał z całą pewnością, że więzadło jest uszkodzone, choć lekarze jeszcze analizują wyniki moich badań i ostateczna diagnoza dopiero przede mną - tłumaczy Dziewulski.

Piłkarz, który w "żółto-czarnych" barwach rozegrał prawie 200 spotkań przyznaje, że pomału jest gotowy na najgorszy możliwy scenariusz. A ten mówi nawet o zakończeniu piłkarskiej kariery. - W tym roku kończę 36 lat, a zabieg rekonstrukcji więzadeł oznacza prawie roczną przerwę w grze. Nie ma się co oszukiwać - po takim czasie trudno byłoby wrócić. Poza tym zdrowie jest najważniejsze. Mam dwójkę dzieci, muszę być świadomy i ograniczyć ryzyko trwałych problemów - tłumaczy zawodnik, który kilka lat temu - nota bene w barwach Polonii - zagrał kilka spotkań w polskiej Ekstraklasie. - Przez te 20 lat grania nigdy nie miałem tak poważnej kontuzji. Były jakieś złamania, naciągnięcia, ale to wszystko kończyło się maksymalnie dwu, albo trzytygodniową przerwą - wspomina Dziewulski.

Kontrakt "Dziewula" z Ruchem Radzionków jest ważny do końca czerwca bieżącego roku. Bez względu na ostateczną diagnozę 35-latek będzie aktywnie uczestniczyć w życiu walczącej do awans do III ligi drużyny. Poza graniem w piłkę jest bowiem również grającym asystentem trenera Kamila Rakoczego. - Zawód trenera mocno mnie pociąga i zamierzam się w nim realizować. Dostałem się na kurs UEFA A, jestem świeżo po bardzo ciekawym stażu u trenera Marcina Brosza z Górnika Zabrze, a wkrótce będę uczestniczył w kolejnych, tym razem obserwując pracę Rafała Góraka w Elanie Toruń i Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa - zapowiada Dziewulski, który wciąż ma jednak nadzieję, że wiosną uda mu się pomóc kolegom z zespołu również na boisku.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również