Kaszowski: Warto czekać!

11.08.2008
- Pewnie, że mogłem znaleźć się wcześniej w ekstraklasie w barwach innego klubu. Ale powiem szczerze, nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Piast to mój klub - przekonuje Jarosław Kaszowski, kapitan beniaminka z Gliwic.

Po zakończeniu meczu z Cracovią piłkarze Piasta nie kryli ogromnej radości, a nawet wzruszenia. Tym, który przeżył w sobotę najwięcej pozytywnych emocji był Jarosław Kaszowski. Kapitan gliwiczan nim dostąpił szansy debiutu w ekstraklasie przebył przecież z klubem drogę aż z B-klasy! Nie umknęło to pamięci kibiców beniaminka, którzy w dużej liczbie zgromadzili się na obiekcie w Wodzisławiu, gdzie Piast będzie grał jesienią w roli gospodarza. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra fani z Gliwic wywiesili transparent o treści "Od B-klasy do ekstraklasy z Piastem podążałeś, dla nas żywą legendą się stałeś".

 

- To było coś pięknego. Zwłaszcza, że nie miałem pojęcia o planach naszych fanów. Spodziewałem się raczej fety z okazji debiutu drużyny w ekstraklasie. O tym, że spotka mnie taki zaszczyt, nawet nie pomyślałem - przyznaje Kaszowski. - Nasza droga do najwyższej klasy rozgrywkowej była długa i kręta. Ale warto było czekać! Nie ukrywam, że sam miewałem chwile zwątpienia. Pewnie, że mogłem znaleźć się wcześniej w ekstraklasie w barwach innego klubu. Ale powiem szczerze, nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Piast to mój klub. Nie chcę się stąd ruszać. Nie byłbym w stanie tego zrobić. Jestem typem domatora. Bardzo szybko zacząłbym tęsknić za rodziną i Gliwicami. Już nawet tygodniowe zgrupowania to dla mnie za długa rozłąka z żoną i 3-letnią córeczką - wyjaśnia wychowanek klubu, bez którego trudno wyobrazić sobie obecny skład Piasta.

 

Kaszowski podkreśla, że był pod wrażeniem frekwencji na stadionie. - Spodziewałem się co najwyżej 1500 widzów, a pojawiło się ich drugie tyle. Wiadomo, mamy wakacje, a poza tym z Gliwic do Wodzisławia nie jest wcale tak blisko. Kibice stawili się natomiast w imponującej liczbie. Ich gorący doping na pewno pomógł nam w zwycięstwie - przekonuje kapitan Piasta.

 

Brak pozwolenia na grę  na własnym obiekcie i niepewność, czy klub w ogóle wystąpi w ekstraklasie. Przed startem rozgrywek w Gliwicach problemów nie brakowało. - Tymczasem po pierwszej kolejce przewodzimy w tabeli - uśmiecha się pomocnik beniaminka. - Oczywiście podchodzimy do tego z przymrużeniem oka. Dopiero po kilku seriach gier będziemy mogli powiedzieć coś więcej na temat naszej roli w stawce. Wierzę, że nie będziemy chłopcami do bicia. Mamy naprawdę dobrę drużynę. Słyszałem już głosy, że nasza wygrana z Cracovią to przypadek. W kolejnych meczach postaramy się udowodnić, że nie mogło być o nim mowy - deklaruje Kaszowski. 

autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również