Kapitan wrócił, ale to jedyna dobra wiadomość...

06.10.2017
Powrót na boisko Łukasza Grzeszczyka to jedyna dobra wiadomość dla kibiców GKS-u Tychy w dniu dzisiejszym. Tyszanie przegrywają już trzeci mecz z rzędu.
Łukasz Sobala/PressFocus
Mocno zaskoczeni musieli być fani GKS-u Tychy gdy zobaczyli skład swojego zespołu na dzisiejszy mecz z Miedzią Legnica. W wyjściowej jedenastce po raz pierwszy od maja znalazł się Łukasz Grzeszczyk, który przez ostatnie kilka miesięcy leczył kontuzję. To jednak nie było jedyne zaskoczenie. Dziwić mógł też fakt, że na ławce rezerwowych usiadł Daniel Tanżyna, który dotychczas był "pewniakiem" na środku obrony.

Powracający na boisko Grzeszczyk był od pierwszych minut bardzo aktywny i to głównie dzięki jego grze tyszanie w początkowej fazie meczu osiągnęli wyraźną przewagę. W 12 minucie mieli pierwszą doskonała okazję do zdobycia gola, ale Kapsa poradził sobie ze strzałami Ćwielonga i Błanika. Chwilę później jednak był już bezradny. Do dośrodkowanej z rzutu rożnego piłki dopadł Abramowicz i z bliska umieścił ją w siatce. Po zdobytym golu tyszanie natychmiast się cofnęli i oddali inicjatywę gospodarzom, którzy niemal natychmiast to wykorzystali. Mystkowski oddał kapitalny strzał z dystansu i kompletnie zaskoczył Dobrolińskiego, doprowadzając tym samym do wyrównania. Gospodarze nie zamierzali na tym poprzestawać i nadal atakowali bramkę GKS-u. Poza strzelcem bramki bardzo aktywni byli również Garguła i Łobodziński. Tyszanie tymczasem starali się groźnie kontratakować, co wychodziło im zupełnie przyzwoicie. W 34 minucie bliski zdobycia bramki był Grzeszczyk, którego strzał z rzutu wolnego w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił Bartczak. W końcówce pierwszej połowy próbowali jeszcze Zapolnik oraz Abramowicz, ale żadnemu z nich nie udało się zaskoczyć bramkarza rywali.

Drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęli gospodarze, którzy byli blisko objęcia prowadzenia po strzałach Augustyniaka i Łobodzińskiego. W 55 minucie piłka wpadła do bramki Dobrolińskiego, ale na spalonym był Łukasz Garguła. Sporo szczęścia mieli tyszanie, którzy w drugiej połowie zostali zamknięci na własnej połowie i ograniczali się jedynie do przeszkadzania rywalom. To się udawało tylko do 77 minuty. Wtedy to o dziwo tyszanie mieli piłkę na połowie gospodarzy, a strata zakończyła się błyskawiczą kontrą, którą wykończył de Amo. Dobrą okazje goście mieli w 84 minucie kiedy do dosrodkowanej przez Grzeszczyka piłki wyskoczył Biernat, ale jego strzał głową poszybował nad bramką. W samej końcówce tyszanie atakowali już całym zespołem, ale na niewiele się to zdało. GKS przegrywa trzeci mecz z rzędu i nabliższe tygodnie spędzi w pobliżu strefy spadkowej.

Miedź Legnica - GKS Tychy 2:1 (1:1)

0:1 Abramowicz, 13 min.
1:1 Mystkowski, 20 min.
2:1 de Amo, 77 min.

Miedź: Kapsa – Zielinski, de Amo, Bozic, Bartczak - Augustyniak, Mystkowski, Garguła (60' Bratulović), Marquitos (82' Egereszegi), Łobodziński – Santana (82' Vojtus)

GKS: Dobroliński - Grzybek (88' Tanżyna), Biernat, Bogusławski, Abramowicz - Błanik, Matusiak (84' Fidziukiewicz), Łuszkiewicz, Grzeszczyk, Ćwielong - Zapolnik

Żółte kartki: Łobodziński - Grzeszczyk, Łuszkiewicz, Błanik, Biernat
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)

 
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również