Jiri Necek czeka na napastnika. "Obiecywano mi, że będzie"

29.08.2016
Piast Gliwice po raz kolejny rozczarował. Oglądając spotkanie można było odnieść wrażenie, że był to pojedynek gospodarzy z Jakubem Szmatułą. Oprócz  bramkarza nikt nie zasłużył na wyższe noty. Gubiła się obrona, linia pomocy też nie funkcjonowała tak jak należy.
Rafał Rusek/Press Focus
Przed meczem trener Lecha Poznań bardzo pozytywnie wypowiadał się o zespole Piasta Gliwice. - Oni grają dobrze w piłkę. Widziałem spotkanie z Pogonią, który przegrali 0:2, a mogli wygrać. Mają jednak problem, z którym my się długo męczyliśmy. Nie mogą strzelić. Znamy to z doświadczenia, że gdy nie wpada z przodu, to strasznie trudno utrzymać wynik bezbramkowy - powiedział Jan Urban, który zaznaczył również, że 120 minut i rzuty karne w przegranym środowym meczu pucharowym z Lechią Gdańsk nie powinny mieć wpływu na przygotowanie fizyczne gości z Gliwic - Mają trzy dni przerwy to jest odpowiednia liczba, żeby odpocząć i zregenerować się. Do tego dojdą rotacje w składzie - zauważył opiekun Lecha.

Pierwsza połowa spotkania była wyrównana, a Piast był równorzędnym przeciwnikiem dla lechitów. Jak zauważył bohater gliwiczan Jakub Szmatuła, który uchronił swój zespół od wyższej porażki. - W pierwszej połowie Lech miał trochę więcej sytuacji, do momentu straty bramki mecz był wyrównany - stwierdził. Co się stało po utracie gola? Jak stwierdził golkiper gości - zabrakło nam trochę sił. Tak więc wpływ na tą sytuacje miał zapewne pucharowy mecz z Lechią, a także pogoda - okropny upał w Poznaniu. Przyznał to również Jiri Necek. - Wiedziałem, że muszę szybko przeprowadzić zmiany, bo niektórzy piłkarze byli zmęczeni po starciu Pucharu Polski. Naszym największym błędem było to, że nie udało nam się skutecznie wyprowadzać kontrataków - powiedział trener.

Spotkanie toczyło się w ciężkich warunkach - wysoka temperatura nie ułatwiała gry. - Mecz był trudny, było ciepło, ale warunki były takie same dla obu drużyn - wskazał Darko Jevtić. - Trzeba było oddać mnóstwo zdrowia, żeby w tych warunkach zdobyć trzy punkty. Trzeba było walczyć nie tylko z przeciwnikiem, ale również z samym sobą, bo w wielu momentach piłkarze mogli być bardzo zmęczeni upałem - dodał trener Jan Urban.

W doliczonym czasie meczu Bartosz Szeliga wyrównał stan rywalizacji, zdobywając bramkę ze spalonego. Arbiter nie uznał więc trafienia Piasta, a Lech odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Maciej Gajos wykończył kontratak „Kolejorza” i ustalił wynik spotkania na 2:0. Sytuacja była bardzo sporna, na pograniczu. - Przy nieuznanej bramce Piasta myślałem, że padł prawidłowy gol. Na pewno była ulga, że sędzia pokazał spalonego. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo i z tego się cieszymy - powiedział Jan Bednarek. Podobnie zareagował Radosław Majewski. - Pierwsze co zrobiłem po stracie gola to spojrzałem na sędziego liniowego. Kamień spadł mi z serca gdy zobaczyłem, że podniósł chorągiewkę. Nie zasłużyliśmy na stratę dwóch punktów, remis nie zadowoliłby nas w ogóle - przyznaje. Po tej spornej sytuacji Lech wyprowadził szybką kontrę i dobił rywala. - Bramka na 2:0 była tylko dopełnieniem wszystkich sytuacji podbramkowych, które stworzyliśmy sobie w przekroju całego spotkania - dodał Majewski.

Piast w piątym meczu z rzędu nie zdobył bramki, a bez tego nie da się wygrać meczu, a i o remis jest bardzo trudno. - Szukamy napastnika - to prawda. Kiedy rozpoczynałem pracę w Piaście to obiecywano mi, że taki gracz do nas trafi. Na razie nie ma efektów - ze spokojem powiedział Jiri Necek.

Teraz zespoły ekstraklasowe czeka przerwa związana z meczami reprezentacji. Czy w Gliwicach wykorzystają ten okres i wykonają jakieś ruchy w stronę wyjścia z kryzysu? Przekonamy się już niedługo.
 
autor: MG

Przeczytaj również