Jastrzębski Węgiel zdobył katowicki "Spodek"!

28.03.2017
Kolejne wielkie, siatkarskie emocje w katowickim "Spodku"! Jastrzębski Węgiel po tie-breaku wygrał z GieKSą i do trzeciej PGE Skry Bełchatów traci dwa punkty. GKS wciąż nie może być pewny dziewiątego miejsca po rundzie zasadniczej.
Norbert Barczyk/Press Focus
Pierwszą partię kontrolował Jastrzębski Węgiel. Od samego początku punktował Salvador Hidalgo Oliva, swoje na zagrywce dołożył Maciej Muziaj, dzięki czemu przyjezdni zyskali 4-5-punktową przewagę. Po stronie GieKSy robił co mógł Karol Butryn (siedem punktów w pierwszej części), ale katowiczanie popełniali zbyt dużo błędów, zwłaszcza na zagrywce. Goście wygrali premierowego seta do 20.

Drugą część początkowo była wyrównana (4:4), ale z czasem to gospodarze zaczęli lepiej punktować. Przy stanie 9:5 o czas poprosił trener Mark Lebedew. Wydawało się, że jastrzębianie wrócili na odpowiednie tory, bo zaczęli odrabiać (12:11), ale GieKSa ponownie uzyskała przewagę (16:12). Goście zdobyli jednak cztery punkty z rzędu i po asie Olivy doprowadzili do wyrównania po 16. Po chwili wyszli na prowadzenie, które pod koniec powiększyli do trzech punktów i stanęli przed trzema szansami na skończenie seta. Najpierw jednak Muzaj zepsuł zagrywkę, a następnie Rafał Sobański popisał się asem serwisowym. Później jednak przyjmujący zepsuł zagrywkę i goście wygrali drugą partię.

Po 10-minutowej przerwie katowiczanie wyszli na parkiet mocno zmobilizowani, ale to jastrzębianie początkowo wyszli na trzypunktowe prowadzenie (7:4, 9:6). Po ataku Serhija Kapelusa gospodarze doprowadzili do remisu po 12 i toczyli wyrównany bój z czwartą ekipą PlusLigi. W końcówce wyszli na dwupunktowe prowadzenie (19:17, 21:19), a po udanym bloku Macieja Fijałka i ataku Pawła Pietraszko mieli cztery piłki setowe. Wykorzystali drugą.

Wygrany set rozgrzał publiczność, a sami siatkarze z Katowic uwierzyli, że jeszcze można ten mecz wygrać. Od początku czwartej części byli na trzypunktowym prowadzeniu (3:0, 6:3, 9:6), ale jastrzębianie zdobyli trzy "oczka" z rzędu i doprowadzili do wyrównania. Zatrzymał ich Butryn, który niemal tradycyjnie był najlepiej punktującym zawodnikiem gospodarzy. Pojedynek stał się wyrównany i oba zespoły walczyły punkt za punkt. Jastrzębianie przy prowadzeniu 14:13 zacięli się i pięć kolejnych piłek padło łupem GieKSy, która utrzymała przewagę do końca i doprowadziła do tie-breaka.

Czy tie-break dziwi kibiców? Nie powinien bowiem zarówno Jastrzębski Węgiel jak i GKS w tym sezonie rozegrały już - razem z dzisiejszymi derbami - po 12 pięciosetowych pojedynków. Po raz siódmy takie starcie wygrali jastrzębianie, którzy kontrolowali decydującą partię i uzyskali sporą przewagę. Ostatecznie wygrali do 9 i dopisali na swoje konto dwa cenne punkty. Do trzeciej PGE Skry Bełchatów tracą dwa "oczka". Dziewiąta GieKSa ma dwa punkty przewagi nad Onico AZS-em Politechniką Warszawską.

Nie można nie wspomnieć o świetnej atmosferze, jaką stworzyli kibice. Duża w tym zasługa bardzo licznej, kilkusetosobowej grupy z Jastrzębia, której zorganizowany doping niósł przyjezdny zespół. Przygotowana pula biletów rozeszła się już w przedsprzedaży, jednak w dniu meczu udało się jeszcze przygotować kolejnych 500 wejściówek. Wypełnione były wszystkie dolne sektory "Spodka" oraz dwa górne. Przypomnijmy, że GieKSa to ligowy średniak. Łatwo się domyślić, co by się działo, gdyby ekipa Piotra Gruszki grała o najwyższe cele...

GKS Katowice - Jastrzębski Węgiel 2:3 (20:25, 23:25, 25:22, 25:21, 9:15)

GKS: Krulicki, Falaschi, Kapelus, Kalembka, Butryn, Sobański, Stańczak (libero) oraz Fijałek, Stelmach, Pietraszko, Mariański (libero).

Jastrzębski: Derocco, Kosok, Muzaj, Oliva, Boruch, Kampa, Popiwczak (libero) oraz Bachmatiuk.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również