Jastrzębski na Azorach

16.12.2008
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie mieli czasu na świętowanie po cennej wygranej z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Już wczoraj polecieli na rewanżowy pojedynek w Challenge Cup.
Azory to archipelag dziewięciu wysp portugalskich, położony ok. 1500 km od wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego. To najdłuższa i najbardziej kosztowna wyprawa naszego zespołu w tegorocznej edycji rozgrywek pucharowych. Klub chciał dla swojej ekipy wyczarterować turbo śmigłowiec, ale koszty takiej eskapady byłyby jeszcze większe. Zamiast 80 tys. złotych trzeba by zapłacić aż 140 tys. zł! Powrót do kraju zaplanowano na piątek.

Rewanżowy pojedynek, z A.J. Fronte Bastardo Vitoria, podopieczni Roberto Santilliego rozpoczną w środę o godzinie 20.00.

Ekipa Jastrzębia nie tyle obawia się przeciwnika, co kolejnych dalekich wojaży. - Po ostatnich kłopotach z wylotem do Aten mieliśmy dołek. Ja byłem zmęczony, a co dopiero nasi siatkarze, którzy musieli jeszcze grać - przyznaje Leszek Dejewski, drugi szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla. - Oby podróż do Portugalii przebiegła bez problemów - dodaje.

Pierwsze spotkanie z Fronte zakończyło się wygraną siatkarzy Santilliego w pięciu setach. Przed meczem wszyscy mówili o zwycięstwie 3-0. - Są zdecydowanie słabsi od nas - można było usłyszeć z obozu Jastrzębskiego Węgla. Teraz jest już oczywiste, że aby awansować, trzeba zagrać na naprawdę wysokim poziomie. - W dalszym ciągu to my jesteśmy zdecydowanym faworytem do awansu - przekonuje Dejewski.

[b]A.J. Fronte Bastardo Vitoria - Jastrzębski Węgiel[/b]
Środa, godzina 20.00
autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również