Jaki początek, taki cały sezon? W Gliwicach nikt nie miałby nic przeciwko

12.09.2018
Piłkarze Piasta Gliwice udali się na przerwę reprezentacyjną w naprawdę niezłych nastrojach. Podopieczni Waldemara Fornalika zanotowali bowiem dobry start w obecnych rozgrywkach, a ich obecną dyspozycję nie sposób nie porównywać z formą z sezonów, w których gliwiczanie zapewnili sobie awans do europejskich pucharów. 
Rafał Rusek/Press Focus
Biorąc pod uwagę ostatni, bardzo nieudany sezon w wykonaniu Piasta, w nowe rozgrywki gliwiczanie weszli nadspodziewanie dobrze. Po 7. kolejkach podopieczni Waldemara Fornalika mają na swoim koncie 13 zdobytych punktów i zajmują wysokie, piąte miejsce w tabeli. Do tej pory przegrali oni tylko dwa z siedmiu rozegranych spotkań, a ich jedynymi pogromcami byli aktualny mistrz i wicemistrz Polski. Obu porażek dało się jednak uniknąć, gdyż w pojedynku z Legią zespół z Okrzei długo grał w osłabieniu jednego zawodnika, natomiast na Podlasiu Piast stracił cenny remis w ostatniej akcji spotkania. 
 
Mimo tego gliwiczanie cały czas mają dodatni bilans zdobytych goli zarówno u siebie (6:5), jak i na wyjeździe (6:4), a największy wkład w bramkową zdobycz posiada pomocnik, Tom Hateley. Anglik wykorzystał m.in. odejście ważnych ogniw ofensywy, Sasy Zivca i Martina Bukaty, a także powolne dochodzenie Piotra Parzyszka do odpowiedniej dyspozycji i z trzema bramkami piastuje miano najlepszego strzelca ekstraklasowicza. Jego dorobek mógł być jednak nieco większy, gdyby zawodnikowi udało się wykorzystać rzut karny w spotkaniu z Cracovią.
 
Choć najlepszym strzelcem Piasta jest pomocnik, który powinien mieć na boisku nieco inne zadania, do dorobku bramkowego gliwiczan nie można się przyczepić. Na ten moment Piast ma drugą największą ilość zdobytych goli (średnia 1,83 na mecz, wyższą ma tylko poznański Lech), oraz również drugi najwyższy procent bramek w stosunku do strzałów (blisko 15%).
 
Sezon 2018/2019 (po 7 kolejkach):
5. pozycja w tabeli, 13 zdobytych punktów, 4 zwycięstwa, 1 remis i 2 porażki. Bilans bramkowy 12:9
 
U siebie – 2 zwycięstwa i 1 porażka, bilans 6:5
Na wyjeździe – 2 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka, bilans 6:4
 
Najlepszy strzelec – Tom Hateley (3 gole)

 
Aktualnie Piast notuje drugi najlepszy start w historii swoich występów w Ekstraklasie. Lepiej w nowe rozgrywki wszedł tylko zespół z wicemistrzowskiego sezonu 2015/2016 i ich bilans byłby lepszy nawet wtedy, gdyby w tym sezonie podopieczni Waldemara Fornalika zdobyli choć jeden punkt we wspomnianych wcześniej meczach z Legią i Jagiellonią. 3 lata temu gliwiczanie rozpoczęli sezon z ogromnym rozmachem, a punkty w siedmiu pierwszych kolejkach odebrał im tylko chorzowski Ruch. W międzyczasie gliwiczanie, w przeciwieństwie do obecnego sezonu, byli w stanie pokonać u siebie Legię Warszawa, a także wywieźć cenny komplet punktów z Poznania.
 

W porównywanym okresie siedmiu pierwszych kolejek, Piast z 2015 roku zdobył tyle samo goli co teraz (z biegiem czasu średnia strzelanych bramek spadła z 1,83 na 1,62 na mecz), a na prawdziwego goleadora wyrósł wówczas Martin Nespor. Do Czecha należała dokładnie 1/3 zdobytych goli przez drużynę, jednak jego, jak i pozostałych strzelców bramek w tamtym okresie (na czele z Kamilem Vackiem czy Patrikiem Mrazem), nie ma już w klubie. Właściwie jedną z niewielu kwestii, która działa na korzyść obecnej drużyny Piasta, jest jej lepszy bilans bramkowy w meczach w delegacji.
 
Sezon 2015/2016 (po 7 kolejkach):
 1. pozycja w tabeli, 18 zdobytych punktów, 6 zwycięstw i 1 porażka. Bilans bramkowy 12:6
 
U siebie – komplet 4 zwycięstw, bilans 9:3
Na wyjeździe – 2 zwycięstwa i 1 porażka, bilans 3:3
 
Najlepszy strzelec – Martin Nespor (4 gole)

 
Co ciekawe, podopieczni Waldemara Fornalika zaczęli nieco lepiej rozgrywki od drużyny z sezonu 2012/2013, która wróciła do Ekstraklasy po 2 latach przerwy i zakończyła rozgrywki sensacyjnym awansem do pucharów. Wówczas gliwiczanie po 7 kolejkach mieli na swoim koncie 12 punktów i plasowali się na solidnej, szóstej lokacie. Ich ówczesna strata do lidera była jednak mniejsza niż obecnie (wówczas Piastowi brakowało zaledwie 3 punktów do warszawskiej Legii), choć Piast przegrał aż 3 z 7 rozegranych spotkań. Ich dorobek bramkowy wygląda również mniej okazale od wyżej wspomnianych ekip (średnia zdobywanych goli na mecz wynosiła 1,29), choć drużyna, prowadzona w tamtym czasie przez Marcina Brosza, była w stanie wygrać na obecnie bardzo trudnych terenach w Białymstoku i Gdańsku. W przeciwieństwie do 2015 i 2018 roku, Piast zanotował fatalny mecz w Poznaniu, ulegając tamtejszemu Lechowi aż 0:4.
 
Choć kilka rzeczy dzieli zespoły Piasta ze swoich najlepszych startów, z pewnością łączy je zaskakująca bezkompromisowość. Licząc 21 meczów gliwiczan z pierwszej połowy rundy jesiennej (w sezonach 2012/2013, 2015/2016 i 2018/2019), zawodnicy ze stadionu przy Okrzei tylko raz podzielili się punktami ze swoimi przeciwnikami. W dodatku ów remis padł... w ostatniej kolejce w spotkaniu w stolicy Wielkopolski. 
 
Sezon 2012/2013 (po 7 kolejkach):
 6. pozycja w tabeli, 12 zdobytych punktów, 4 zwycięstwa i 3 porażki. Bilans bramkowy 9:9
 
U siebie – 2 zwycięstwa i 1 porażka, bilans 4:2
Na wyjeździe – 2 zwycięstwa i 2 porażki, bilans 5:7 
 
Trzech najlepszych strzelców – Ruben Jurado, Wojciech Kędziora i Tomasz Podgórski (po 2 gole)

 
W dotychczas ośmiu rozegranych sezonach w najwyższej klasie rozgrywkowej, Piastowi udało się tylko dwukrotnie zakończyć rozgrywki w czołowej ósemce. Choć dobry start i niezła forma poszczególnych formacji daje nadzieję na świetlaną przyszłość i powtórzenie wyników ze swoich najlepszych sezonów, nie zawsze te czynniki muszą być gwarantem dobrego. Tu za przykład mogą posłużyć dwa pierwsze sezony Piasta w Ekstraklasie, które gliwiczanie kończyli w zupełnie innych nastrojach, w porównaniu do siedmiu początkowych kolejek. Po awansie w 2008 roku, podopieczni trenera Marka Wleciałowskiego musieli „zapłacić frycowe” w najwyższej lidze i po 7 rozegranych spotkaniach mieli na swoim koncie tylko cztery zdobyte punkty. Co ciekawe, komplet „oczek” Piast wywalczył w dwóch pierwszych kolejkach (w meczach z Cracovią i GKS-em Bełchatów), a następnie beniaminkowi przydarzyła się fatalna passa pięciu porażek z rzędu. Mimo tego gliwiczanie podnieśli się, a cały sezon zakończyli na dziesiątym miejscu w stawce, tracąc zaledwie dwa punkty do siódmej Polonii Bytom. 
 
Znacznie lepszy początek rozgrywek Piast zanotował sezon później, gdy w 2009 roku miał na swoim koncie 10 punktów po 7 kolejkach i nawet był w stanie zanotować trzy wygrane z rzędu. Dalsza część sezonu wyszła jednak gliwiczanom bardzo blado, bo w 23 pozostałych spotkaniach zapisali oni na swoim koncie tylko 17 punktów. Z tego powodu zespół osunął się na samo dno z zajmowanej we wrześniu siódmej lokaty, a ostatecznie sezon 2009/2010 zakończył się dla nich degradacją.

Nie należy jednak zakładać, że obecny Piast powtórzy casus drużyny sprzed 8 lat – mimo tego, że obecnie liga jest wyrównana jak nigdy. Waldemar Fornalik posiada jednak dobrą i wyrównaną kadrę, a ich organizacja we wszystkich formacjach wygląda lepiej niż w minionych rozgrywkach. Jeżeli w poczynania gliwiczan nie wkradnie się rozprężenie, a skuteczność dalej będzie stała na wysokim poziomie, być może Piast ponownie zakręci się w okolicach pozycji, dających awans do el. Ligi Europy. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację w naszej lidze, to naprawdę żal będzie nie nawiązać do swoich najlepszych czasów.
źródło: własne/90minut.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również