Jak wracać, to w takim stylu! Mistrz Polski poległ w Zabrzu

15.07.2017
Na trybunach komplet publiczności, a na boisku wygrana nad mistrzem Polski. Górnik Zabrze przywitał się z ekstraklasą w najlepszy możliwy sposób.
Łukasz Laskowski/Press Focus
W wyjściowym składzie Górnika Zabrze znalazła się cała trójka nowych - na środku obrony grał Mateusz Wieteska, na lewej stronie defensywy Michał Koj, a na prawym skrzydle Damian Kądzior. Z ławki "Trójkolorowymi" dowodził Marek Kasprzyk - Marcin Brosz musiał oglądać mecz z trybun. To kara za zachowanie trenera w końcówce spotkania z Wisłą Puławy. Pierwsza "11" zabrzan nie miała łącznie nawet 100 rozegranych meczów w ekstraklasie. Dla porównania - w zespole gości pięciu graczy miało na koncie ponad 100 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Olbrzymia przewaga doświadczenia nic jednak mistrzowi Polski nie dała - co prawda to Legia w pierwszej połowie dłużej utrzymywała się przy piłce, ale goli z tego nie było. Górnik był dobrze ustawiony w defensywie, piłkarze świetnie się asekurowali, a gdy trzeba było - bez zarzutu bronił Tomasz Loska. Najgroźniejszą akcję przyjezdni jednak sami zmarnowali - gdy ruszyli z kontrą po rzucie rożnym gospodarzy. Mieli liczebną przewagę, ale źle rozegrali piłkę już przed polem karnym. Dwa razy mógł się wykazać Guilherme, ale za pierwszym razem jego strzał obronił bramkarz 14-krotnego mistrza Polski, a za drugim przytomnie wyszedł z bramki, przerywając akcję rywala.

Zabrzanie byli skuteczni w obronie, ale też w ataku. Pierwszego gola Górnik zdobył już po kilkunastu minutach gry. Kądzior wywalczył rzut rożny, z którego w pole karne dośrodkował Rafał Kurzawa. Głową zgrał Wieteska, który stał za "dalszym" słupkiem, a do odbitej przez obrońcę piłki dopadł Dani Suarez, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Drugi gol padł tuż przed przerwą - Łukasz Wolsztyński kapitalnie zagrał piętką, dzięki czemu praktycznie od połowy boiska sam na sam z bramkarzem biegł Igor Angulo. Król strzelców Nice I ligi poprzedniego sezonu wbiegł w pole karne i pokonał Arkadiusza Malarza, dla którego spotkanie w tym momencie się zakończyło. Rozpędzony Hiszpan uderzył bramkarza Legii kolanem. Za jego bramką szybko pojawiła się karetka, która wywiozła go ze stadionu. Sędzia musiał doliczyć aż siedem minut.

Legia była bliska zdobycia gola na początku drugiej połowy - po kilku minutach gry Guilherme dośrodkował do Kaspera Hamalainena, który uderzył głową z kilku metrów, ale na szczęście dla zabrzan - obok słupka. Jak trafiać w bramkę raz jeszcze pokazał Angulo, który dostał bardzo dobre prostopadłe podanie i w kolejnej sytuacji sam na sam zdobył swoją drugą bramkę.

Na 10 minut przed końcem Legia wykorzystała chwilową grę w przewadze - gdy poza boiskiem opatrywany był Koj. Thibault Moulin podał do Dominika Nagy'ego, a ten klatką piersiową zgrał do debiutującego w barwach Legii Armando Sadiku. Albańczyk pewnym strzałem nie dał szans Losce. Wynik już się nie zmienił, choć goście odważniej ruszyli, a dwie kolejne sytuacje miał Angulo.

Górnik zagrał bardzo ambitnie i co najważniejsze - skutecznie. To nie była przypadkowa wygrana.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:1 (2:0)
1:0 - Suarez, 17'
2:0 - Angulo, 43'
3:0 - Angulo, 65'
3:1 - Sadiku, 80'

Górnik: Loska - Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj (80' Grendel) - Kądzior (62' Ledecky), Ambrosiewicz, Żurkowski, Kurzawa - Ł. Wolsztyński (73' Olszewski), Angulo. Trener: Marek Kasprzyk.

Legia: Malarz (45' Cierzniak) - Broź (61' Mączyński), Dąbrowski, Jędrzejczyk, Hlousek - Kopczyński (46' Sadiku), Moulin - Guilherme, Szwoch, Nagy - Hamalainen. Trener: Jacek Magiera.

Żółte kartki: Wolniewicz, Kurzawa - Guilherme.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 22 708.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również