Jachym ripostuje
25.06.2009
- Pan Gilewicz mówi o umowie sponsorskiej, która wiąże go z naszym klubem. Zapewne chodzi o dostarczanie sprzętu. Mogę go zapewnić, że zostanie ona anulowana. Jeśli chodzi o brudne szatnie, to klub nie jest właścicielem obiektu. Ten należy do MOSiR-u, a pan Gilewicz jest tak znaną osobą w mieście, że gdyby zatelefonował do MOSiR-u, otrzymałby nie tylko czyste szatnie, ale i wyłożone nowymi kafelkami. Fakt, nie w pełni zaangażowaliśmy się w to przedsięwzięcie, ale jeśli przez miesiąc moi pracownicy wysłuchują, że są do niczego, że są nieprofesjonalni, a wykonali 70 procent prac, wówczas nawet głaz by się poruszył - wyjaśnia poddenerwowany Jachym. - Przez trzy lata dawaliśmy sobie radę bez pana Gilewicza, więc teraz też sobie poradzimy - dodaje.
Polecane