Hitowy transfer Spójni, bez rewolucji u beniaminka

25.07.2017
W drugi weekend sierpnia rozpocznie się rywalizacja w ramach 2 grupy IV ligi śląskiej. Na niespełna trzy tygodnie przed ligową premierą przyjrzeliśmy się przygotowaniom do sezonu w wykonaniu beskidzkich zespołów. Dzisiaj prezentujemy pierwszą część naszej relacji. 
Rafał Rusek
Beskid Skoczów
Na frekwencję nie może narzekać trener skoczowian. W zajęciach treningowych bierze udział ponad 20 zawodników, w tym kandydaci do zasilenia Beskidu, którego szeregi opuszczają Arkadiusz Ihas - postanowił zawiesić korki na kołku oraz bramkarz Mirosław Dziedzic. Ponadto z zespołu ubyli, z różnych względów, bracia Ferfeccy. Przemysławowi sytuację komplikują obowiązki zawodowe, Cezary przebywa na testach w III-ligowy BKS-ie Stal Bielsko-Biała.
   
Skoczowianie mają za sobą pierwsze sparingowe przetarcia. Podczas turnieju na Słowacji przegrali 1:4 z zespołem FK Cadca, wygrali ze Slovanem Skalite 4:2. Następnie zmierzyli się z MRKS-em Czechowice-Dziedzice. - Z jednej strony zastanawiałem się przed meczem, jak zaprezentuje się MRKS w nowym wcieleniu, w nowymi zawodnikami w składzie. Z drugiej, jak my zagramy po morderczym turnieju, podczas którego dysponowałem gołą jedenastką - powiedział po zremisowanym 1:1 meczu Mirosław Szymura. - Wiedzieliśmy, że MRKS dysponuje dużą siłą w ofensywie, ale MRKS to nie tylko Krzysztof Chrapek, Mateusz Żyła i Damian Szczęsny. Przed przerwą graliśmy mądrze, wypracowaliśmy sobie trzy dobre sytuacje do zdobycia bramki. Rywal również miał swoje okazje, po przerwie było podobnie. Mecz mógł się podobać. Oba zespoły zaprezentowały ciekawy futbol. Trener Marcin Biskup podobnie ocenił sparing - dodał szkoleniowiec Beskidu.

Kolejnym test-rywalem skoczowian była Koszarawa Żywiec. I tym razem IV-ligowiec stracił gola w końcówce meczu i zremisował z niżej notowanym rywalem. - Podobnie jak po meczu w Czechowicach, uważam, że obaj trenerzy mogą być zadowoleni. Przed przerwą trochę więcej działo się pod bramką Koszarawy. Przy wynik 2:1 mieliśmy sytuacje, po których powinniśmy powiększyć prowadzenie. Nie zdobyliśmy gola, natomiast po gapiostwie straciliśmy bramkę na 2:2. Myśleliśmy, że rywal jest na spalonym, nie był, z czego skorzystał. Zmierzyliśmy się z solidnym zespołem. Są powody do optymizmu - ocenił trener Szymura. 

Spójnia Landek
Na plan pierwszy w przypadku drużyny z Landeka wysuwa się hitowy transfer. Spójnia pozyskała doświadczonego napastnika. Bartosz Woźniak grał w przeszłości dla bielskiego Podbeskidzia (pięć sezonów), GKS-u Jastrzębie (cztery sezony), Rekordu Bielsko-Biała (siedem sezonów), a w minionym sezonie reprezentował barwy ligowego rywala landeczan - LKS-u Czaniec. Doświadczony napastnik, z 16 trafieniami na koncie, był najlepszym strzelcem zespołu. Dlaczego zdecydował się na transfer do niżej notowanego, w IV-ligowej hierarchii, zespołu? - Zadecydowały sprawy logistyczne. Chcę być bliżej rodziny, gdyż praca z młodzieżą w Rekordzie oraz dojazdy do Czańca sprawiały, że brakowało mi czasu dla niej. Atmosfera w Czańcu była świetna. Między nami stworzyła się można powiedzieć "rodzinna więź". Wszyscy ludzie byli głodni sukcesu, stąd też szkoda, że muszę opuścić szeregi LKS-u - stwierdził Woźniak. 
 
We wrześniu "Woźnemu" stuknęła 40-lat, ale gole nadal strzela i butów na kołek nie zamierza wieszać. - Jak w każdym klubie będę chciał dawać z siebie 100%  także i w Spójni Landek. Nadal jestem głodny gry i nie zamierzam obniżać lotów, kiedy wciąż czuję się fizycznie bardzo dobrze oraz strzelam wiele bramek - zapewniał snajper urodzony w Bielsku-Białej. 
 
Podopieczni Andrzeja Myśliwca mają za sobą pierwszy sparing, przegrali z Pniówkiem Pawłowice Śląskie 2:7. – Mówiąc kolokwialnie zabrakło nas, nie ma się co czarować, że było inaczej. Nie mieliśmy zmian, jak Pniówek, który w drugiej połowie wprowadził na murawę „świeżych” zawodników. Wynik nie jest przypadkowy, bo rywal miał o wiele więcej sytuacji, co było następstwem wyższej kultury gry – skomentował premierowy występ swoich podopiecznych trener. Oba gole dla Spójni zdobył Mateusz Skrobol

Kuźnia Ustroń - beniaminek
IV-ligowy nowicjusz przygotowania do sezonu rozpoczął 10 lipca. W drużynie z Ustronia nie dojdzie do rewolucji w składzie. - Beskid Skoczów awansując do IV ligi pokazał, że można być solidną drużyną tej klasy rozgrywkowej posiadając skład w większości ten, który zapewnił Beskidowi awans z "okręgówki". Myślę, że pójdziemy podobną drogą. Chłopcy, którzy wywalczyli mistrzostwo zasługują, aby grać w tej IV lidze.Zakładamy kosmetyczne zmiany na poszczególnych pozycjach - powiedział Mateusz Żebrowski. Z zespołem trenuje wychowanek bielskiego Rekordu Paweł Michałek. - Obserwowaliśmy tego zawodnika jakiś czas, chcieliśmy go pozyskać już zimą, gdyż poszukiwaliśmy młodzieżowca jednak wtedy to się nie udało. Mam nadzieję, że pomoże on drużynie w rozgrywkach na wyższym szczeblu rozgrywkowym - stwierdził trener Kuźni Ustroń. - Jeśli chodzi o ubytki to nie wznowili treningów Kacper Brachaczek oraz Damian Ścibor, który testowany jest przez Beskid Skoczów. Nie jest to dla nas żadne zaskoczenie, ponieważ już wcześniej otrzymaliśmy od nich sygnał, że będą chcieli opuścić szeregi naszej drużyny - dodał szkoleniowiec, który współpracował będzie z Maksymilianem Wojtasikiem oraz Konradem Kudrem. Kuźnia ofensywnych zawodników "sprzątnęła" ligowemu rywalowi z Jasienicy. 
 
Drużyna z Ustronia w trakcie okresu przygotowawczego rozegra łącznie pięć sparingów. Dwa z nich ma już za sobą. Na inaugurację sparingowego serialu beniaminek przegrał 1:3 z LKS-em Bestwina. - Do samego wyniku nie przywiązywałbym wielkiej wagi. Nie wyszliśmy w optymalnym składzie, mimo to uważam, że był to dla nas bardzo wartościowy sparing - ocenił Żebrowski. Następnie Kuźnia pokonał 3:1 Czarnych Jaworze. - Póki co zauważam więcej mankamentów w grze mojej drużynie aniżeli pozytywów. Na pewno cieszy mnie, że już większość zawodników powróciła do treningów - podkreśla. Przed startem rundy rewanżowej Kuźnia zmierzy się jeszcze z Iskrą Pszczyna, Góralem Żywiec i Rakowem II Częstochowa.
źródło: SportoweBeskidy.pl/własne
autor: KB

Przeczytaj również