Górnik wciąż fatalny w obronie - kolejna czwórka w plecy!

09.02.2018
Górnik Zabrze fatalnie rozpoczął 2018 rok. Mimo że "Trójkolorowi" dwukrotnie obejmowali prowadzenie, to i tak nie zdołali zdobyć choć jednego punktu. Wisła Płock była lepsza i wygrała w pełni zasłużenie. Jednym z bohaterów gospodarzy był Jose Kante, były napastnik 14-krotnego mistrza Polski.
Norbert Barczyk/Press Focus
Przed meczem najbardziej interesującą sprawą było to, jak trener Marcin Brosz zestawi linię obrony. Pewniakiem na prawej stronie był Adam Wolniewicz, podobnie sprawa miała się z debiutującym w Lotto Ekstraklasie Pawłem Bochniewiczem, który na środku obrony grał z... Szymonem Matuszkiem. Na lewej stronie defensywny znalazł się drugi z debiutantów - 18-letni Adrian Gryszkiewicz, który nie miał łatwego życia w debiucie - często musiał rywalizować z bardzo szybkim Konradem Michalakiem.

Zanim jednak doszło do pierwszego starcia Michalaka z Gryszkiewiczem, formę Tomasza Loski - który utrzymał miejsce w podstawowej "11" - sprawdził Giorgi Merebaszwili mocnym strzałem z dystansu. Górnik odpowiedział również uderzeniem z dystansu. Płocki odpowiednik "Gienka" spisał się jednak fatalnie i nie zdołał złapać piłki posłanej przez Damiana Kądziora bezpośrednio z rzutu wolnego... wykonywanego kilkadziesiąt metrów od bramki! Równie fatalnie spisał się sędzia liniowy, który w tej sytuacji dopatrzył się spalonego. Na szczęście zadziałał VAR.

Górnik nie prowadził zbyt długo, bo zaledwie kilka minut później gola strzelił wspomniany Michalak, który bez problemu wygrał pojedynek biegowy z Matuszkiem i po świetnym prostopadłym podaniu Damiana Szymańskiego w sytuacji sam na sam z Loską wpakował piłkę do siatki.

Druga połowa zaczęła się niemal identycznie jak pierwsza. Na początku przeważali gospodarze, ale to Górnik strzelił gola, po... kolejnym kiksie Thomasa Dahne. Niemiec ponownie nie złapał piłki po rzucie wolnym, z czego skorzystał Łukasz Wolsztyński, który w podbramkowym zamieszaniu zdołał celnie przymierzyć. "Nafciarze" odpowiedzieli jeszcze szybciej niż przed przerwą, bo zaledwie dwie minuty później na listę strzelców wpisał się - dobrze znany przy Roosevelta - Jose Kante. W tym przypadku źle zachował się Adam Wolniewicz, który wręcz wyłożył piłkę napastnikowi Wisły.

Inicjatywę przejęli gospodarze, którzy częściej atakowali i w końcu wyszli na prowadzenie. Semir Stilić zagrał do Szymańskiego, który idealnie przymierzył tuż przy słupku. Mimo prowadzenia, zespół z Płocka wciąż przeważał i to Loska miał więcej pracy. Pod koniec spotkania znów nie popisała się zabrzańska obrona, która ponownie była źle ustawiona w polu karnym. Z lewej strony dośrodkował Merebaszwili, a gola znów zdobył Kante.

Licząc mecze z poprzedniego roku, to czwarte spotkanie z rzędu, w którym Górnik nie zdobył trzech punktów i drugie, w którym stracił aż cztery gole. Szansa na przełamanie złej serii będzie 19 lutego, gdy do Zabrza przyjedzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Podstawowym zadaniem przed tym pojedynkiem będzie poprawa gry w obronie.

Wisła Płock - Górnik Zabrze 4:2 (1:1)
0:1 - Kądzior, 12'
1:1 - Michalak, 18'
1:2 - Ł. Wolsztyński, 51'
2:2 - Kante, 53'
3:2 - Szymański, 66'
4:2 - Kante, 82'

Wisła: Dahne - Stefańczyk, Dźwigała, Łasicki, Reca - Furman, Szymański - Michalak (81' Varela), Stilić (86' Zawada), Merebaszwili - Kante (90' Biliński). Trener: Jerzy Brzęczek.

Górnik: Loska - Wolniewicz, Matuszek, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Kądzior (79' Ledecky), Ambrosiewicz (71' Grendel), Żurkowski, Ł. Wolsztyński - Urynowicz (55' Kurzawa), Angulo. Trener: Marcin Brosz.

Żółte kartki: Furman - Żurkowski, Angulo.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 4367.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również