"Górale" na dywaniku w Urzędzie Miasta. Prezes musiał się tłumaczyć

16.05.2018
Wczoraj w bielskim Ratuszu odbyło się posiedzenie komisji zdrowia, polityki społecznej i sportu Rady Miejskiej, na którym sprawozdanie wygłosił prezes Podbeskidzia, Tomasz Mikołajko. Sternik "Górali" musiał nie tylko wytłumaczyć słabe wyniki sportowe w 1. Lidze, a także coraz słabszą kondycję finansową klubu. 
Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus
W ubiegłym roku piłkarska spółka otrzymała z budżetu gminy 2,5 mln zł. Wiadomo już, że włodarze pierwszoligowca poprosili już miasto o kolejną dotację po to, by pokryć bieżące wydatki oraz spłacić część powstałych długów. Na ten moment straty Podbeskidzia szacuje się bowiem na blisko półtora miliona złotych, a lista wierzycieli, upominających się o pieniądze, ma ciągle wzrastać. Na jej czele znajduje się spółka BBTS Podbeskidzie, która od lat zajmuje się szkoleniem młodzieży i dostarczaniem najbardziej utalentowanych zawodników do obecnego pierwszoligowca. 

Według informacji portalu bielsko.biala.pl, zadłużenie wobec BBTS-u ma wynosić już blisko 130 tysięcy złotych, a nieopłacone faktury sięgają lipca 2017 roku. Włodarze Podbeskidzia tłumaczą wspomniane braki w płatnościach tym, że współpracująca z nimi spółka jest zobowiązana do składania comiesięcznych sprawozdań z wykonywanych czynności, których regularnie nie przedstawia. Na to oskarżenie przedstawiciele BBTS-u odpowiedzieli, że faktycznie nie przygotowują raportów, ale nie robią tego od lat i wcześniej nikt nie dostrzegał w tym problemu. - To martwy punkt umowy podpisanej wiele lat temu, która funkcjonuje tylko dlatego, że Podbeskidzie bez niej nie otrzyma licencji. Dlaczego nagle spółce zaczęło to przeszkadzać w ostatnim czasie, gdy upomnieliśmy się sądownie o należne pieniądze? - przyznał Jarosław Rozmus z BBTS-u Podbeskidzie w rozmowie z portalem bielsko.biala.pl

Na odzyskanie należności ma czekać również m.in. klub Pasjonat Dankowice, który od lutego 2015 roku użycza "Góralom" swojej bazy treningowej. W tym przypadku ma chodzić nawet o kilkunastomiesięczną zwłokę. Podbeskidzie tłumaczy się z kolei złym stanem zaplecza wynajmowanej bazy, a także niechęcią do opłat za okres zimowy, podczas którego Podbeskidzie z niej nie korzysta. Podczas wczorajszego spotkania prezes Mikołajko poinformował członków rady miejskiej, że prowadzona przez niego spółka na pewno nie ma żadnych długów wobec piłkarzy i poszukiwane są wszelkie możliwości, by zaoszczędzić nieco pieniędzy. Jednym z sposobów na ucięcie kosztów będzie najprawdopodobniej likwidacja czwartoligowych rezerw, które w swojej grupie zajmują dopiero dziewiąte miejsce.

Niewiadomą pozostaje jeszcze informacja, z jakimi zawodnikami pierwszoligowiec pożegna się po zakończeniu sezonu, a także jaka przyszłość czeka trenera Adama Noconia. Jego zatrudnienie już i tak było wariantem bardzo ekonomicznym, bowiem z powodów finansowych działaczy nie było stać na pokrycie pensji bardziej znanych i doświadczonych trenerów, np. Macieja Bartoszka czy Ryszarda Tarasiewicza. Kontrakt Noconia wygasa 30 czerwca 2018 roku, a klub ma zagwarantowaną możliwość przedłużenia umowy o kolejny sezon. Wielu obserwatorów ma jednak do pracy 46-latka sporo zastrzeżeń, a wspomniane grono urosło choćby po sobotniej porażce z Odrą Opole.
źródło: własne/bielsko.biala.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również