"Górale" dawno nie byli tak skuteczni. Beniaminek na kolanach

23.08.2018
O tak skutecznych piłkarzach Podbeskidzia zdążyli już zapomnieć nawet najstarsi "Górale". W meczu 6. kolejki Fortuna 1. Ligi piłkarze Krzysztofa Brede pokonali Wartę Poznań 4:1, dzięki czemu odnieśli pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie. Kluczową rolę w środowym spotkaniu odegrał przede wszystkim kapitan "Górali", Łukasz Sierpina, który zdobył dwie bramki i zaliczył asystę przy golu Valerijsa Sabali. 
Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus
Podbeskidzie przystępowało do środowego meczu z jednym podstawowym zamiarem – przełamaniem swojej złej passy na stadionie przy Rychlińskiego. „Górale” nie zamierzali długo czekać i od początku spotkania właściwie rozgościli się na połowie beniaminka Fortuna 1. Ligi. Podopieczni Krzysztofa Brede w pierwszym kwadransie mogli przynajmniej trzykrotnie zmusić Adriana Lisa do kapitulacji, ale albo bramkarz Warty popisywał się dobrymi interwencjami, albo wyręczali go jego koledzy z linii defensywnej. 
 
W 16. minucie bielszczanie potwierdzili jednak swoją dominację, a wynik meczu z Wartą otworzył Guga Palavandishvili. Gruzin, który chwilę wcześniej próbował swoich sił z dalszej odległości, nie pomylił się przy rzucie karnym, podyktowanym za faul na Sabali w polu karnym. Pomocnik pewnym strzałem nie dał szans Lisowi na skuteczną interwencję i zdobył swoją pierwszą bramkę w historii występów dla Podbeskidzia.
 
Po zdobytym golu bielszczanie postanowili nieco się cofnąć i czekali na jakąkolwiek odpowiedź ze strony gości. Warta nie szczególnie kwapiła się jednak do ataków – co prawda poznaniacy przejęli na pewien inicjatywę, częściej rozgrywali piłkę, ale nie wykorzystywali im oddanego pola gry. Do końca pierwszej połowy podopieczni Petra Nemca stworzyli sobie tylko jedną, godną odnotowanie sytuację. Jeden z graczy gości pokusił się o zaskakujące uderzenie z rzutu wolnego, ale piłka po tym strzale jedynie odbiła się od poprzeczki bramki Rafała Leszczyńskiego. 
 
Początek drugiej połowy wyglądał niemal bliźniaczo podobnie do pierwszej części gry. „Górale” czekali na rozwój wypadków głównie na własnej połowie, ale w 56. minucie postanowili przeprowadzić zabójczą kontrę. Valerijs Sabala najpierw powalczył o piłkę przy linii środkowej, a następnie zagrał ją głową do Sierpiny. Pomocnik postanowił przeprowadzić solową akcję, zwieńczając ją pokonaniem Adriana Lisa w sytuacji "sam na sam". Bielszczanie po raz pierwszy w tym sezonie prowadzili wyżej niż jedną bramką, jednak ówczesny wynik nie dawał im jeszcze całkowitej pewności zwycięstwa – w końcu 2:0 to najniebezpieczniejszy rezultat. Dość szybko znane powiedzenie trenera Czesława Michniewicza zweryfikowało „Górali” - Krzysztof Biegański w 58. minucie oddał mocny strzał z okolic 11 metra i pozwolił swojej drużynie złapać kontakt.
 
Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do podopiecznych Krzysztofa Brede. Do ostatniego gwizdka bielszczanie jeszcze dwa razy zmusili golkipera Warty do kapitulacji – najpierw w 71. minucie Valerijs Sabala wykorzystał dobrą akcję Sierpiny i zdobył swojego drugiego gola w tym sezonie, natomiast siedemnaście minut później wspomniany wcześniej skrzydłowy postanowił ponownie zamienić się w strzelca wyborowego. Kapitan Podbeskidzia dopadł do piłki, wybitej przez obrońców Warty i po wejściu w pole karne ustalił wynik na 4:1 mocnym strzałem pod poprzeczkę. 
 
Dzięki takiej wygranej w szeregach Podbeskidzia z pewnością zapanuje drobny spokój. Bielszczanom w końcu udało się zdobyć na własnym terenie 3 punkty, które pozwoliły im trochę odskoczyć grupie pościgowej. Radości z odniesionego zwycięstwa nie ukrywał na konferencji trener „Górali”, Krzysztof Brede. - Chciałem pogratulować zespołowi i wszystkim ludziom w sztabie, którzy pracują dla drużyny. Zwycięstwo cieszy, w końcu tak bardzo chcieliśmy wygrać u siebie i cieszę się, że w końcu nam to udało. Wiemy, że te ostatnie mecze nie były dla nas udane -  nie tak chcieliśmy się prezentować u siebie i nie liczyliśmy na taką zdobycz punktową. Dlatego cieszymy się z tych punktów i je bardzo szanujemy.
 
Zdobyte punkty pozwoliły awansować Podbeskidziu na czwarte miejsce w tabeli, a ich przewaga nad… strefą spadkową wynosi już „aż” 4 punkty. Z pewnością bielszczanom zależeć będzie na podtrzymaniu passy zwycięstw, ale nie będzie to łatwe zadanie – w końcu w sobotę na piłkarzy trenera Brede czekać będzie równie rozpędzona Bytovia Bytów. 
 
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Warta Poznań 4:1 (1:0)
 
1:0 – Guga Palavandishvili 16’ (k.)
2:0 – Łukasz Sierpina 56’
2:1 – Krzysztof Biegański 58’
3:1 – Valerijs Sabala 71’
4:1 – Łukasz Sierpina 88’
 
Podbeskidzie: Leszczyński – Jaroch, Komor, Jończy, Moskwik – Bąk (67’ Kozak), Palavandishvili, Rakowski (80’ Rzuchowski), Sierpina – Mystkowski (60’ Kostorz) – Sabala. Trener: Krzysztof Brede
Warta: Lis – Kiełb, Kieliba, Dejewski, Jasiński – Biegański (77’ Sanocki), Grobelny, Marciniak, Fiedosewicz – Cierpka (46’ Janicki) – Fadecki (72’ Spławski). Trener: Petr Nemec
 
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków)
Żółte kartki: Kiełb, Marciniak, Dejewski, Janicki (Warta)
 
źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również