Głowacki załatwił "Górali". Bielszczanie nie odczarowali stadionu

04.08.2018
Piłkarze Podbeskidzia w słabym stylu ulegli Stomilowi Olsztyn 1:3 i drugi raz z rzędu przegrali mecz przed własną publicznością. Podopieczni trenera Brede zanotowali tylko pojedyncze okresy dobrej gry, a jedynego gola dla zespołu "Górali" zdobył obrońca Bartosz Jaroch. Bohaterem spotkania został z kolei Piotr Głowacki, który ustrzelił dzisiaj dublet.
TS Podbeskidzie
Po porażce w ostatnim ligowym meczu z Bruk-Betem Nieciecza, trener Krzysztof Brede postanowił dokonać kilku roszad w wyjściowym składzie Podbeskidzia. Tym razem swoją szansę od pierwszej minuty dostał Kacper Kostorz (głównie ze względu na zdobytą bramkę) oraz Guga Palavandishvili, natomiast na ławce rezerwowych szkoleniowiec pozostawił Adriana Rakowskiego oraz Przemysława Mystkowskiego. Dodatkowo poza kadrą meczową znalazł się boczny obrońca Paweł Moskwik, który w dwóch pierwszych spotkaniach nie opuścił ani minuty. Jego miejsce w składzie zajął Paweł Oleksy.
 
„Górale” mogli się tytułować mianem faworyta pojedynku ze Stomilem, jednak to goście z Olsztyna rozpoczęli bezpośrednie spotkanie zdecydowanie lepiej. Podopieczni Kamila Kieresia odważnie poczynali sobie na murawie bielskiego stadionu, a ich akcje były składniejsze i zdecydowanie bardziej uporządkowane. Jedna z nich przyniosła upragnioną bramkę dla gości w 16. minucie – wówczas bierną postawę środkowych obrońców wykorzystał Grzegorz Lech, który bez większych problemów popędził na bramkę i pokonał Leszczyńskiego w sytuacji sam na sam.
 
Kibice drużyny gospodarzy mogli mieć spore pretensje do postawy swoich ulubieńców, gdyż ci wyglądali tak, jakby kompletnie nie mieli pomysłu nie sforsowanie linii defensywnej Stomilu. Bielszczanie bardzo często tracili piłki w prostych sytuacjach, a swoich szans szukali jedynie po uderzeniach w dystansu. Najbliżej pokonania Michała Leszczyńskiego był w 26. minucie Gruzin Guga - środkowy pomocnik oddał strzał z około 25 metra, ale golkiper zespołu z Olsztyna zdołał sparować piłkę w boczny sektor boiska. Swoją szansę na wyrównanie miał także Bartosz Jaroch, ale jego uderzenie z jeszcze dalszej odległości nie sprawiło gościom większego niebezpieczeństwa.
 
Po pierwszej połowie co po niektórzy fani „Górali” zaczęli dobitnie domagać się lepszej gry zespołu, a piłkarze zostali pożegnani obfitymi gwizdami. Trener Krzysztof Brede nie zamierzał biernie przyglądać się tej sytuacji i po przerwie pozostawił w szatni Gugę oraz bezbarwnego Kacpra Kostorza. Ich miejsce zajęli Adrian Rakowski i Przemysław Mystkowski.
 
Druga część gry (głównie jej początek) wyglądała już w wykonaniu bielszczan znacznie lepiej. „Górale” obudzili się z boiskowego letargu, a zaledwie pięć minut po wznowieniu gry przez sędziego Korpalskiego doprowadzili do wyrównania. Gospodarzy wyręczył Łukasz Sołowiej, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego skierował piłkę do własnej bramki. Tak się początkowo wydawało, jednak tuż po zakończeniu spotkania okazało się, że trafienie na 1:1 zanotował defensor Podbeskidzia, Bartosz Jaroch. Zdobyty gol wyraźnie dodał gospodarzom animuszu, ale był on jednak tylko chwilowy. Dobre strzały Mystkowskiego, Rakowskiego i Sabali nie znalazły ujścia w bramce, bo albo "Górale" byli nieskuteczni, albo dobrze swoją robotę wykonywał golkiper Stomilu.

 

Olsztynianie dość szybko się otrząsnęli i po naporze Podbeskidzia postanowili pokazać, jak należy wykorzystywać sytuacje bramkowe. W rolę strzelca wyborowego postanowił zamienić się Piotr Głowacki, który w 63. minucie oddał efektowne i, co najważniejsze, celne uderzenie z dystansu. Zawodnikowi z "10" w Stomilu było jednak mało i chwilę później postanowił podwyższyć swój bramkowy dorobek. Pomocnik dość łatwo urwał się obrońcom Podbeskidzia i mając przed sobą tylko Leszczyńskiego, posłał piłkę pomiędzy jego nogami.

Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie, dzięki czemu Stomil odniósł pierwsze w historii zwycięstwo na stadionie w Bielsku-Białej. Kibice "Górali" mogą mieć już spore powody do niepokoju, gdyż ich ulubieńcy przegrali drugi mecz z rzędu i w tabeli osuwają się coraz niżej. Już za tydzień na bielszczan czeka kolejne spotkanie na własnym boisku, ale paradoksalnie to wcale nie musi być atut dla Podbeskidzia. 

 
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Stomil Olsztyn 1:3 (0:1)
0:1 – Grzegorz Lech 16’
1:1 - Bartosz Jaroch 50'
1:2 - Piotr Głowacki 63'
1:3 - Piotr Głowacki 67'
 
Podbeskidzie: R. Leszczyński – Oleksy (68' Bąk), Jończy, Bougaidis, Jaroch – Sierpina, Guga (46’ Rakowski), Wiktorski, Kostorz (46’ Mystkowski) – Sabala, Goncerz. Trener: Krzysztof Brede 
Stomil: M. Leszczyński – Kuban, Sołowiej, Wełnicki, Szywacz – Kun (84' Bucholc), Stromecki, Trojak, Głowacki – Góral (90' Śledź), Lech (87' Jegliński). Trener: Kamil Kiereś
 
Sędzia: Mariusz Korpalski (Toruń)
Żółte kartki: Lech (Stomil)
źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również