GKS Tychy - Pniówek 1-0. Nerwy jakby grano o wysoką stawkę

08.07.2009
W meczu sparingowym, II-ligowy GKS Tychy wygrał z Pniówkiem Pawłowice Śląskie na co dzień występującym na boiskach III ligi.
Po dzisiejszym meczu kontrolnym powody do zadowolenia mógł mieć tylko jeden szkoleniowiec. Nie był nim z pewnością Karol Michalski, trener Pniówka, którego nerwy zostały mocno nadszarpnięte (otrzymał nawet upomnienie od sędziego, za żywe reagowanie tuż przy linii bocznej). Wcale nie chodzi tu o końcowy rezultat, ale... - Popełniliśmy zastraszającą ilość błędów. Zawodnicy dokonywali złych wyborów. Nie wytrzymali presji. A o płynności czy akcjach ofensywnych nie ma kompletnie mowy - powiedział rozgoryczony po spotkaniu. Zupełnie w innym nastroju był Mirosław Smyła, którego podopieczni pozytywnie zaskoczyli.

- Myślałem, że będzie o wiele gorzej. Że zabraknie dynamiki, szybkości, a mogliśmy zobaczyć kilka ciekawych akcji - przyznał zadowolony. - Ze względu na krótki okres przygotowawczy narzuciliśmy chłopakom spore obciążenia. Jak widać, do tej pory radzą sobie z tym bardzo dobrze - cieszył się trener, którego oczy były zwrócone głównie na testowanych: Piotra Pawlaka (Orzeł Babienica/Psary), Mateusza Kosa (Skalnik Gracze), Tobiasza Stokłosy (Bocheński KS), Grzegorza Koziołkiewicza i Wojciecha Sienkiewicza (Piast Gliwice ME) oraz Misia.

Czy nowi piłkarze zdali egzamin? - Pawlak i Kos z pewnością - odpowiedział Smyła. - Reszta z pokorą musi przyjąć informację, że to jeszcze nie ich czas - dodał.

Jedyna bramka spotkania padła, gdy w sytuacji sam na sam Ankowski na raty pokonał bramkarza rywala.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również