GKS ponownie rozczarował. Beniaminek stracił swój impet?

06.05.2018
Ostatnie tygodnie nie są udane dla piłkarzy beniaminka z Jastrzębia-Zdroju. GKS przegrał bowiem już drugie spotkanie z rzędu i powoli topnieje jego spora przewaga nad resztą drugoligowej stawki. Pozostałe śląskie ekipy zdobyły już punkty w 29. kolejce, a o sporym szczęściu mogą mówić szczególnie zawodnicy Rozwoju Katowice. 
GKS Jastrzębie
Bardzo trudne zadanie czekało w tej kolejce na piłkarzy GKS-u Jastrzębie. Podopieczni Jarosława Skrobacza mierzyli się bowiem z Garbarnią Kraków, która na wiosnę spisuje się wręcz znakomicie. W ostatnich 6 meczach zawodnicy z Małopolski zdobyli aż 16 punktów i w starciu ze zdecydowanym liderem tabeli wcale nie stali na straconej pozycji. Wręcz przeciwnie, krakowianie zdążyli już w tym sezonie udowodnić, że w meczu z faworytem są w stanie sprawić niespodziankę – w październiku wygrali bowiem w Jastrzębiu-Zdroju 2:1. 
 
Z wczorajszego pojedynku zwycięsko również wyszła Garbarnia, udowadniając, że wraz z Wartą Poznań ma patent na rewelacyjnego beniaminka. Krakowianie, podobnie jak drużyna z Wielkopolski, zdobyli bowiem w starciach z GKS-em komplet punktów.
 
Jastrzębianie z kolei mogą już zacząć mówić o drobnym kryzysie formy. Zespół ze stadionu przy Harcerskiej przegrał już czwarte spotkanie na wiosnę, zanotował już dwa razy więcej porażek niż w pierwszej rundzie, a w dwóch ostatnich meczach nie zdobył choćby punktu. Ich przewaga nad grupą pościgową wydaje się być bezpieczna, ale głównie dlatego, że równej formy na wiosnę nie mogą złapać ŁKS Łódź, Warta Poznań i Radomiak Radom.
 
W Krakowie GKS-owi wiodło się dość przeciętnie, a swój najlepszy moment na boisku mał na początku drugiej połowy. Wówczas, już przy stanie 1:0 dla Garbarni, gościom udało się wyrównać dzięki mierzonemu uderzeniu Damiana Tronta. Choć wydawało się, że strzelony gol doda liderowi tabeli animuszu, gospodarze odzyskali kontrolę nad meczem, a cenne zwycięstwo dały im trafienia Ogara i Kiebzaka. 
 
GKS szybko musi otrząsnąć się po tej porażce, bowiem już w środę czeka na niego mecz u siebie z Siarką Tarnobrzeg. Czy zawodnikom trenera Skrobacza uda się wrócić na zwycięską ścieżkę i wygrają pierwszy mecz na własnym stadionie od 30 marca? 

 
Garbarnia Kraków – GKS 1962 Jastrzębie 3:1 (1:0)
1:0 - Krzysztof Kalemba 45'
1:1 - Damian Tront 47'
2:1 - Tomasz Ogar 59'
3:1 - Szymon Kiebzak 90+3' (k.)
 
Składy: 
Garbarnia: Kozioł – Furtak, Wrześniewski, Kalemba (69' Garzeł), Pietras - Wójcik, Wojcieszyński, Masiuda, Kiebzak, Krykun - Ogar. Trener: Mirosław Hajdo
GKS: Drazik - Mazurkiewicz (85' Kawula), Pacholski, Szymura, Kulawiak (84' Szczęch) - Semeniuk, Ruda (64' Salmikivi), Tront, Jadach, Gancarczyk (63' Weis) - Szczepan. Trener: Jarosław Skrobacz
 
Sędzia: Albert Różycki (Łódź)
Żółte kartki: Pietras (Garbarnia) - Gancarczyk, Szymura, Semeniuk, Kawula (GKS)
Czerwona kartka: Semeniuk (GKS, 90', za dwie żółte kartki).


 
Meczem z Błękitnymi zawodnicy Rozwoju zainaugurowali kolejny ligowy maraton. W ciągu 11 dni katowiczanie rozegrają aż 4 mecze, które zapewne rozstrzygną, czy uda im się utrzymać na szczeblu centralnym. Pierwszy etap tego maratonu wypadł dla podopiecznych trenerów Majsnera i Bosowskiego nader korzystnie, gdyż Rozwój pokonał przyjezdnych ze Stargardu 1:0. Zwycięstwo nie przyszło jednak gospodarzom łatwo. 
 
Katowiczanie sami przyznali na swojej stronie internetowej, że w wielu sytuacjach mieli wczoraj po prostu „farta”. Od 50. do 59. minuty goście aż trzykrotnie „ostemplowali” bramkę Bartosza Golika, a szczególnie blisko zdobycia gola był Damian Mosiejko. Pomocnik Błękitnych uderzał właściwie na pustą bramkę, ale piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. 
 
Piłkarze Rozwoju byli tego dnia jednak znacznie skuteczniejsi od gości, a nadarzające się okazje potrafili wykorzystać z zimną krwią. W 43. minucie najlepiej w zamieszaniu w polu karnym odnalazł się Marcin Kowalski, który z bliska skierował głową piłkę do siatki. Co prawda można polemizować, czy katowiczanie zasłużyli wczoraj na 3 punkty, jednak zwycięzców się nie sądzi. Dzięki wygranej Rozwój wygrał już szóste spotkanie z rzędu na własnym stadionie i nad strefą spadkową ma już sześć punktów przewagi.

 
Rozwój Katowice – Błękitni Stargard 1:0 (1:0)
1:0 – Marcin Kowalski 43'
 
Składy:
Rozwój: Golik – Mońka, Szeliga, Czekaj, Gancarczyk, Łączek - Tabiś (69' Marchewka), Wróbel, Płonka (88' Barwiński), Kowalski (75' Wrzesień) - Żak (65' Paszek).  Trenerzy: Michał Majsner i Rafał Bosowski
Błękitni: Rzepecki – Szymusik, Mosiejko, Gutowski, Orłowski – Więcek (78' Magnuski), Karmański (73' Węsierski), Włóka, Zdunek (54' Prawucki) – Skórecki – Jaroch. Trener: Krzysztof Kapuściński
 
Sędzia: Marcin Kochanek (Opole)
Żółte kartki: Zdunek, Więcek, Węsierski (Błękitni)


 
Po ostatnich kolejkach mogło się wydawać, że zawodnicy ROW-u Rybnik zaczynają powoli nabierać wiatru w żagle. Ich ostatnia wygrana w Koszalinie zakończyła ich passę meczów „w kratkę”, gdyż w końcu udało im się zwyciężyć w drugim spotkaniu z rzędu. Dzięki zdobytym kompletom punktów ROW powiększył swoją przewagę nad strefą spadkową i może być już raczej spokojny ligowego bytu.
 
Po pierwszej połowie piątkowego meczu z MKS-em wydawało się jednak, że wspomniana przewaga zostanie nieco zniwelowana przez piłkarzy z Kluczborka. Goście długo byli bowiem stroną dominującą w Rybniku, a swoją przewagę udokumentowali golem w 12. minucie. Wówczas lewą stroną przedarł się Paweł Baraniak, następnie minął dwóch rywali i wycofał futbolówkę na 16 metr, skąd celnie przymierzył Litwin Donatas Nakrosius.
 
Gospodarze długo nie mogli sforsować linii defensywnej MKS-u, a ich jedynym pomysłem na atak było posyłanie dalekich piłek na Przemysława Brychlika i Sebastiana Musiolika. Gdy wydawało się już, że podopiecznym byłego trenera ROW-u, Jana Furlepy, uda się zdobyć bardzo cenny komplet punktów, nadeszła 85. minuta. Paweł Kubiak zaliczył w tym momencie swoiste „wejście smoka”, gdyż chwilę po pojawieniu się na placu gry, sfaulował w polu karnym jednego z zawodników gospodarzy. Rzut karny pewnie wykorzystał Mariusz Muszalik, który tym samym zapewnił swojej ekipie pierwszy remis w 2018 roku. 

ROW 1964 Rybnik – MKS Kluczbork 1:1 (0:1)
0:1 – Donatas Nakrosius 12'
1:1 – Mariusz Muszalik 85' (k.)
 
Składy:
ROW: Rosa – Kujawa, Jary, Krotofil – Tkocz, Wasiluk (46' Koch), Spratek, Kalisz (46' Dudzik) – Musiolik (74' Jaroszewski), Muszalik – Brychlik. Trenerzy: Marek Koniarek i Roland Buchała
MKS: Majchrowski - Orłowicz, Klepczyński, Brodziński, Nitkiewicz - Zaradny (70' Zieliński), Deja, Nakrošius, Antkowiak, Baraniak (85' Kubiak) - Jonkisz (74' Glanowski). Trener: Jan Furlepa
 
Sędzia: Sebastian Załęski (Ostrołęka)
Żółte kartki: Krotofil, Jaroszewski (ROW) - Jonkisz, Brodziński, Kubiak, Deja, Nitkiewicz (MKS)
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również