GKS Katowice uczy się odlatywać

25.01.2017
- Ta hala jest magiczna. Doświadczyłem tego także w trudnych momentach, słabszej gry, a przede wszystkim wtedy, kiedy mówiło się, że "Spodek odleciał". Teraz była namiastka tego, że "Spodek" może odlecieć nawet za pomocą zespołu klubowego. Wyobrażam sobie, jak wypełniona hala krzyczy "GKS" - mówi trener Piotr Gruszka.
Łukasz Laskowski/Press Focus
Katowicki "Spodek" okazał się szczęśliwy dla zawodników GKS-u, którzy w trakcie tymczasowej przeprowadzki z Szopienic zanotowali dwa zwycięstwa w legendarnej hali - najpierw po tie-breaku ograli Lotos Trefl Gdańsk, a w poniedziałek znacznie szybciej - bo w trzech setach - ograli BBTS Bielsko-Biała. Mimo wyniku 3:0, trener zespołu nie uważa, że był to łatwy pojedynek.

- Wcale nie było tak łatwo i przyjemnie, ale na pewno było miło, bo wygraliśmy. Obawiałem się tego meczu, patrząc na grę BBTS-u w Rzeszowie czy z Czarnymi Radom, a przede wszystkim przez warunki fizyczne. To bardzo wysoki zespół, który gra na trzech atakujących. Ta drużyna musi dobrze zagrywać, żeby funkcjonować, a w pierwszym secie bielszczanie zaczęli to robić i końcówka była nerwowa. Mimo że zakończyło się 3:0, to trzeba było kontrolować ten pojedynek. Cieszę się, że w głowach chłopaków był spokój - komentuje spotkanie Piotr Gruszka.

W głowach zawodników był nie tylko spokój, ale też przedmeczowe wskazówki. Katowiczanie ze swoich założeń taktycznych wywiązywali się wzorowo. - Dobrze czuliśmy się na siatce. Mieliśmy bardzo dobrze rozpisanych przeciwników. Świetnie czytaliśmy to, co grał BBTS i konsekwentnie realizowaliśmy założenia. To dawało efekty i powodowało też, że dobrze czuliśmy się na zagrywce - analizuje trener śląskiego zespołu.

GKS zanotował z BBTS-em dwa zwycięstwa po 3:0, jednak szkoleniowiec GieKSy przyznaje, że były to całkowicie odmienne spotkania. - Wtedy też wygraliśmy w trzech setach, ale graliśmy bardzo złą siatkówkę. To był trudny mecz, bo nie graliśmy nic. Udało się zwyciężyć trochę szczęśliwie. Teraz była dużo większa konsekwencja i po prostu lepsza siatkówka - porównuje Gruszka. Wygrana wygranej może być nierówna...

Być może to publiczność zrobiła różnicę? W poniedziałkowym spotkaniu gospodarzy "niosły ściany". - Co mecz, to tych kibiców jest coraz więcej - mimo że teoretycznie graliśmy z rywalem z nie najwyższej półki. Bardzo cieszę się, że ludzie chcą przychodzić na mecze GKS-u i zapełniać halę. Od początku mówiłem, że chciałbym, żeby "Spodek" był naszym domem - przyznaje były reprezentant Polski, który już wyobraża sobie atmosferę wypełnionego obiektu.

- Ta hala jest magiczna. Doświadczyłem tego także w trudnych momentach, słabszej gry, a przede wszystkim wtedy, kiedy mówiło się, że "Spodek odleciał". Teraz była namiastka tego, że "Spodek" może odlecieć nawet za pomocą zespołu klubowego. Wyobrażam sobie, jak wypełniona hala krzyczy "GKS" - mówi Gruszka, którego wkrótce czeka rozmowa z działaczami Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Ferdinando di Giorgi widzi w Gruszce kandydata do objęcia posady asystenta selekcjonera reprezentacji Polski. Trener GieKSy jeszcze nie rozmawiał na ten temat z działaczami. - Nic się nie zmieniło. Temat jest, ale muszę się spotkać z przedstawicielami związku - wyjaśnia opiekun katowickich siatkarzy.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również