Forma jest, nadzieja też. Górnik Zabrze jeszcze powalczy?

18.05.2017
- Jeszcze jest możliwość zdobycia dziewięciu punktów. Dopóki jest nadzieja, będziemy walczyć jak w trzech ostatnich spotkaniach - powiedział po Śląskim Klasyku bohater meczu, Bartosz Kopacz. Górnik Zabrze jest rozpędzony, ale czy zdoła odrobić stratę do drugiego miejsca?
Łukasz Laskowski/Press Focus
Bartosz Kopacz niewątpliwie był bohaterem derbów Górnika Zabrze z GKS-em Katowice. To on uderzył głową w sytuacji, w której Andreja Prokić skierował piłkę do własnej bramki, co dało zabrzanom zwycięstwo. Wygranej mogłoby nie być, gdyby nie interwencja środkowego obrońcy jeszcze przy stanie 0:0, gdy zablokował zagranie Alana Czerwińskiego.

- Tomek Loska wyszedł z bramki, trzeba było go zaasekurować. Dobrze, że akurat piłka nie leciała w "okienko", bo byłoby trudniej doskoczyć. Choć i tak była mocno podkręcona i do końca nie wiedziałem, czy w nią trafię - opisał sytuację Kopacz, który w drugiej połowie - już bez pomocy rywala - pokonał Sebastiana Nowaka, ale tym razem arbiter zauważył, że zawodnik Górnika był na pozycji spalonej. - Nie protestowałem, sędzia podjął dobrą decyzję, bo wybiegłem trochę szybciej niż pozostali zawodnicy - przyznał.

Sędzia nie uznał jeszcze jednej bramki - już dla GieKSy, w samej końcówce spotkania, gdy strzelał Mateusz Kamiński. - Trochę serce zadrżało. Z mojej perspektywy spalony był, ale czekałem na decyzję sędziego. To było kilka sekund nadziei, że chorągiewka powędruje w górę - powiedział Kopacz. Chorągiewka w końcu została uniesiona, a po kilku minutach kibice Górnika mogli już świętować trzecie zwycięśtwo z rzędu.

Trzeba przyznać, że fani obu zespołów stworzyli wspaniałe widowisko na trybunach. - Zrobiło to wrażenie. To był mecz z największą liczbą kibiców w jakim grałem, bo w poprzednim sezonie, w Wielkich Derbach Śląska nie wystąpiłem. Cieszy to, że Zabrze żyje Górnikiem. Mam nadzieję, że w kolejnym spotkaniu kibice też licznie będą nas wspierać - powiedział Kopacz. Przy Roosevelta "Trójkolorowi" zagrają jeszcze raz - w przedostatniej kolejce z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Zanim jednak dojdzie do starcia z "Góralami", w najbliższą niedzielę Górnik zagra w Pruszkowie ze Zniczem. Obecnie 14-krotny mistrz Polski traci do drugiego miejsca cztery punkty (i ma gorszy bilans z Zagłębiem Sosnowiec), więc po tym pojedynku może być już "pozamiatane" w kwestii - mimo wszystko mało realnego - awansu. - Jeśli tam nie wygramy, to już nie będzie o czym myśleć. Podbeskidzie zostawimy sobie na przyszły tydzień, teraz liczy się najbliższy mecz. Jeszcze jest możliwość zdobycia dziewięciu punktów. Dopóki jest nadzieja, będziemy walczyć jak w trzech ostatnich spotkaniach - zadeklarował obrońca. W ostatniej kolejce zabrzanie zagrają na wyjeździe z Wisłą Puławy.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również